MacBook Air 2019 pierwsze wrażenia po przesiadce z MacBooka Pro 2015
Moim nowym głównym narzędziem pracy stał się właśnie MacBook Air 2019, który zastąpił MacBooka Pro 13 z 2015 roku. Choć sprzęt ten na pozór nie różni się od modelu z 2018 roku, usprawniono w nim pewne kwestie. Niektóre niestety „zepsuto”. Do rzeczy.
Mimo że z MacBookiem Pro 13 2015 spędziłem przeszło dwa lata i nie mogę powiedzieć, aby w jakikolwiek sposób mnie zawiódł, pojawiła się chęć zmiany. Dodatkowym bodźcem była aktualna sytuacja rynkowa, która oznaczała, że do nowego komputera nie będę musiał dopłacać więcej, niż jest w stanie udźwignąć mój domowy budżet. Chciałbym podzielić się z wami pierwszymi wrażeniami z użytkowania. Naturalnie na „łamach” serwisu Vipmultimedia pojawi się również pełna recenzja tytułowego sprzętu, jednak zanim ją opracuję, minie co najmniej 5, 6, a może nawet 7 tygodni. Pośpiech mógłby sprawić, że umkną mi istotne fakty dotyczące nowego Air’a.
MacBook Air 2019 — co mnie urzekło
Na początek małe wyjaśnienie. Otóż rozważałem ponowne „wejście w MacBooka Pro”, jednak po przeanalizowaniu mojego użytkowania, uznałem, że byłoby to stratą pieniędzy. Model Air doskonale sprawdzi się przy moim modelu pracy, więc w kieszeni zostanie mi nieco gotówki, którą wolałbym wykorzystać nieco inaczej. Na przykład odkładając na przyszłorocznego iPhone’a. Przejdźmy więc do pierwszych spostrzeżeń dotyczących Air’a 2019.
Sprzęt wygląda naprawdę „świeżo”. Stylistyka jest iście nowoczesna, na co składają się niewielkie ramki okalające wyświetlacz, oraz przestrzeń z klawiaturą, oraz gładzikiem. Te dwa wspomniane elementy stanowiły dla mnie największą zagwozdkę. Zastanawiałem się bowiem, czy nowa wersja klawiatury motylkowej będzie dla mnie wygodna. Teraz, po dobie spędzonej z urządzeniem mogę powiedzieć z pełną świadomością, że jest ona wygodniejsza od wcześniejszego mechanizmu nożycowego. W zasadzie jedynym problemem są dla mnie kursory, ale o tym za moment.
MacBook Air 2019 podobnie jak model z 2018 roku otrzymał znacznie większy od poprzednika gładzik. W zasadzie jest on również większy od elementu, którym nawigowałem w użytkowanym wcześniej MacBooku Pro 2015. Większa powierzchnia robocza plus znane gesty sprawiają, że obsługa systemu macOS jest jeszcze przyjemniejsza.
Ucieszyła mnie obecność czytnika linii papilarnych Touch ID, który służy do logowania oraz potwierdzania operacji np. w App Store. Moduł ten zatopiono w przycisku zasilania w prawym górnym rogu klawiatury. Rozwiązanie jest sprawne i przy kilkudziesięciu próbach nie odnotowałem ani jednego błędu.
Ogólne działanie komputera oceniam więcej niż pozytywnie, ale prawda jest taka, że to zaledwie początek przygody i dopiero kolejne dni pokażą, na co stać MacBooka Air 2019. W celach testowych przetestuję go w przeróżnych scenariuszach. Mam tu na myśli nie tylko standardowe zadania domowo-biurowe, ale również podstawową obróbkę zdjęć, a nawet renderowanie wideo w rozdzielczości Full HD oraz 4K.
Co na minus?
Nie jest to urządzenie idealne i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Już teraz wiem, że będzie mi brakować złącza MagSafe, które chroniło gniazdo zasilania, a także sam komputer przed skutkami przypadkowego szarpnięcia kablem. USB-C, choć wygodne nie jest tak bezpiecznym rozwiązaniem i nie chroni przed ryzykiem powstania uszkodzeń mechanicznych. Nieco irytuje mnie również ściślejsze umiejscowienie kursorów lub jak kto woli — strzałek nawigacyjnych. Ciężko trafić odpowiedni klawisz w pełni bezwzrokowo.
Nie ufam również maskownicom głośników, które wtopiono w obudowę po bokach klawiatury. Możliwe, że element ten będzie gromadził kurz, ale kto wie — może jestem w błędzie. Niemniej, obawa to na ten moment minus, niepewny, ale minus. Najbliższe tygodnie zweryfikują tę kwestię, oby pozytywnie. Sam dźwięk jest ciekawszy niż w MacBooku Pro 2015, jednak nieco płytszy niż w MacBooku Pro 2019.