Microsoft To-Do, czyli co zostało z Wunderlist
Microsoft To-Do to nowe rozwiązanie giganta z Redmond mające za zadanie wspomaganie produktywności użytkownika. Z debiutem aplikacji wiąże się jednak całkiem przykra historia.
Kojarzycie aplikację Wunderlist? Nie? Spieszę z wyjaśnieniem. Otóż jest, a właściwie był to produkt niemieckiej ekipy 6Wunderkinder, który pozwalał na tworzenie zaawansowanych, przy czym czytelnych list rzeczy do zrobienia. Podobnych rozwiązań mamy dziś na rynku dziesiątki, ale Wunderlist, jako jedna z pierwszych zakorzeniła się na dobre w świadomości użytkowników. Liczba userów rosła, ale wraz z nią rosło także zainteresowanie gigantów, którzy rozważali przejęcie usługi.
Finalnie w połowie 2015 roku nowym właścicielem studia 6Wunderkinder został sam Microsoft. Od samego początku oczywiste było to, że powodem zakupu jest chęć rozwoju usługi. Cóż więc kierowało decyzjami giganta z Redmond? Po pierwsze, chęć “podpatrzenia”, a nawet skopiowania rozwiązania, tak aby móc umieścić je w swoim ekosystemie. Jednak do pełnego sukcesu potrzeba więcej, a mówiąć konkretnie — chcąc “wygrać” należy zająć się konkurencją. Przejęcie jej produktów wydaje się działaniem wręcz stworzonym do tego celu. Tak przynajmniej twierdzi Microsoft.
Microsoft To-Do to śmierć Wunderlist
Jeśli ktoś łudził się, że gigant z Redmond po przejęciu studia odpowiedzialnego za stworzenie Wunderlist zostawi usługę “w spokoju”, musi zweryfikować swoje poglądy. Microsoft poinformował właśnie, że zamierza w bliżej nieokreślonym terminie zakończyć wspieranie rzeczonej aplikacji. To jak możecie się domyślać, będzie równoznaczne z uśmierceniem produktu. To jednak nie wszystko, co chcieli nam przekazać przedstawiciele koncernu.
Jako że Wunderlist przestanie z czasem istnieć, jego obecni właściciele zachęcają do wypróbowania nowego produktu — Microsoft To-Do będącego odzwierciedleniem funkcji znanych z Wunderlista. Cóż, było to do przewidzenia i nikt nie powinien czuć się zaskoczony. Przejęcie przez giganta niemal zawsze kończy się finalnym uśmierceniem rozwiązania, które przekonało do siebie rzeszę użytkowników. Mimo wszystko może warto dać szansę nowej usłudze powstałej “z popiołów” Wunderlist?
Microsoft To-Do to przede wszystkim rozwiązanie multiplatformowe, a więc dostępne dla użytkowników niezależnie od tego, z jakiego systemu korzystają. Klient usługi dostępny jest na platformie Windows 10, Androidzie, iOS oraz za pośrednictwem web-aplikacji. Prace nad wersją dedykowaną komputerom Mac trwają, co mnie akurat cieszy. Pomysł Microsoftu wydaje się mięć “ręce i nogi”, co potęguje u mnie chęć dłuższego obcowania z To-Do. Aplikacja pozwala na tworzenie wygodnych list z zadaniami do realizacji na później. Te są w naszych zabieganych czasach wręcz konieczne. Ogarnięcie natłoku zajęć bywa problematyczne, prawda? Poza tworzeniem wpisów, zaznaczaniem checkboxów i usuwaniem rekordów, możemy jeszcze dodać do notki przypomnienie (czasowe lub lokalizacyjne).
Z materiałów promocyjnych udostępnionych przez Microsoft możemy wywnioskować, iż mamy do czynienia z produktem kompletnym, choć jak twierdzi gigant — nie zaleca w tak wczesnej fazie rozwoju używania go do zadań codziennych. W sumie jest to sensowne, usługa jest dopiero rozwijana, a co za tym idzie, może zwyczajnie paść w momencie, kiedy beda nam potrzebne dane w niej zawarte. Jeśli mimo wszystko chcecie sprawdzić, jak rozwiązanie działa, zachęcam do odwiedzenia TEGO adresu i pobrania odpowiedniej dla danego systemu aplikacji.
Źródło: Microsoft Blog