Nowa Lista Zadań Google — hit czy kit?
Nowa odsłona webowego Gmaila to nie jedyna zmiana, o której poinformowało nas wczoraj Google. Kolejną nowością jest zbudowana od podstaw Lista Zadań, która została zintegrowana z pozostałymi usługami giganta. Pytanie, czy usługa przypadnie do gustu użytkownikom.
Lista Zadań nie jest pierwszą aplikacją typu To Do, która wyszła spod skrzydeł giganta z Mountain View. Zadania były wcześniej częścią Gmaila, ale nie zyskały odpowiedniego uznania wśród userów, stąd zniknęły w gąszczu pozostałych usług. Swoiste listy zadań i przypomnień mogliśmy tworzyć za pomocą Kalendarza Google lub wielofunkcyjnego notatnika Google Keep. Dla mnie oznaczało to pewien bałagań, dlatego też z częścią narzędzi przeniosłem się do ekosystemu Apple. Teraz zamierzam powrócić, choć częściowo w ramiona Google, który stworzył, jak mi się wydaje, świetną aplikację.
Lista Zadań — prostota przede wszystkim
Lista Zadań Google nie jest narzędziem rozbudowanym. To naprawdę prosta aplikacja na mobilne systemy operacyjne, która posiada swój widget w nowym webowym Gmailu. Funkcje zawarte w narzędziu skupiają się na możliwości tworzenia zadań, do których możemy dodawać zadania niższego szczebla. Wszystko da się oczywiście sortować oraz przypisywać do konkretnych terminów.
Minimalizm — tak najłatwiej podsumować interfejs, który jest wyjątkowo ascetyczny, co nie każdemu przypadnie do gustu. Osobiście uważam, że zachowanie umiaru w kwestii projektowania wizualnej strony aplikacji było krokiem właściwym. Preferuję przejrzyste narzędzia pozwalające mi się skupić na konkretnych zadaniach.
Czuję, że Lista Zadań będzie hitem. Oczywiście, jeśli Google nie postanowi ot tak zmienić po raz kolejny planów.