Nowy Android L – lekarstwem na słabą baterię?
Na tegorocznym Google I/O gigant z Mountain View zaprezentował nową wersję swojego mobilnego systemu. Android L, bo taką nazwę przyjęło oprogramowanie, został wyposażony w „Project Volta”, którego zadaniem jest „rozsądne” zarządzanie naszą baterią. Czy wspomniane rozwiązanie się sprawdziło?
Redaktorzy serwisu Ars Technica postanowili przetestować Androida L na Nexus 5 pod kątem optymalizacji baterii. Otrzymane wyniki porównano z tymi, z wersji KitKat. Rezultaty są niezwykle obiecujące.
Na początku zaznaczmy jedną ważną kwestię – testy zostały przeprowadzone na udostępnionej przez Google, deweloperskiej wersji systemu. Jak nie trudno się domyślić, build końcowy może w mniejszym lub większym stopniu odbiegać od poglądowego, a co za tym idzie otrzymane rezultaty również.
Przejdźmy teraz do szczegółów testu. Obydwa urządzenia (Nexus 5), zarówno tej z zainstalowanym Androidem L, jak i ten z KitKat’em zostały odpowiednio przygotowane:
– Stała jasność ekranu (200 cd/m2);
– wyłączone funkcje oszczędzające baterię;
– stale włączony ekran;
– cykliczne (co 15 sekund) ładowanie określonej strony internetowej
Warunki eksperymentu wydają się wystarczające do zachowania jego miarodajności, lecz osoby odpowiedzialne za test postanowiły powtórzyć go dwukrotnie i uśrednić wynik. Wszystko po to, aby uzyskać jak najwiarygodniejsze informacje.
Tym oto sposobem dowiadujemy się, że przy identycznym zadaniu Nexus wyposażony w KitKat’a (4.4.4.) „padł” po ~ 5 godzinach i 45 minutach, zaś jego konkurent z Androidem L na pokładzie wytrzymał aż 7h i 50 minut. Reasumując, wynik uzyskany przy zastosowaniu nowszego oprogramowania okazał się o 36% lepszy.
Należy jednak pamiętać, że jest to wyłącznie test i przeprowadzano go w warunkach niemal laboratoryjnych. Przy codziennym użytkowaniu smartfona może nie być już tak kolorowo. Mimo wszystko, z ostatecznym osądem rozwiązania o nazwie Project Volta należy wstrzymać się do czasu wydania przez Google finalnej wersji systemu.
Źródła: arstechnica, androidpolice.
Foto: Ron Amadeo