OPPO w Polsce, czyli wielkie oczekiwania i seria zawodów
Na obecność OPPO w Polsce czekaliśmy wyjątkowo długo. Oficjalna dystrybucja urządzeń chińskiego giganta wystartowała w piątek, ale skłamałbym, pisząc, że jest ona atrakcyjna dla polskiego klienta. Wysokie ceny, brak istotnych funkcji oraz nieczytelna nakładka ekranowa nie są z pewnością tym, na co czekali polscy fani elektroniki.
Nie mogę powiedzieć, że smartfony tytułowego producenta wyglądają źle. To byłby nieprawdą, gdyż stylistycznie ciężko się tutaj do czegokolwiek przyczepić. Zaskakują też dodatki w postaci szybkiego ładowania od zera do 100 procent w zaledwie 35 minut czy szybki czytnik linii papilarnych w ekranie. Niestety, gros nieprzemyślanych w mojej ocenie decyzji oraz wysoka cena poszczególnych wariantów sprawiają, że patrząc na ofertę OPPO, czuję niesmak.
OPPO może nie dać sobie rady na polskim podwórku
Wspomniany producent jest jednym z najważniejszych w ujęciu globalnym. Chińska potęga wchodzi właśnie na nasz polski rynek, który jest rynkiem dość specyficznym. W kwestii wyboru urządzenia przeważnie kierujemy się zdrowym rozsądkiem i stosunkiem jakości do ceny. Jesteśmy w stanie zapłacić za urządzenie wysoką kwotę, pod warunkiem doskonałej jego jakości oraz dodatków programowych. Choć obecne w Polsce portfolio OPPO nie wygląda najgorzej, uważam, że w cenach proponowanych przez naszą dystrybucję znalazłbym co najmniej kilka tańszych alternatyw zaufanych producentów.
Na początek ceny:
- AX7 — 999 złotych
- RX17 Neo — 1499 złotych
- RX17 Pro — 2599 złotych
- Find X — 3699 złotych
- Find X Lamburgini — 7299 złotych
Pierwsze dwie opcje to typowa budżetowa półka w kwestii specyfikacji. Prawdę mówiąc, w tej kwocie spodziewałbym się czegoś ciekawszego, szczególnie że mamy tutaj do czynienia z nowym graczem na polskim podwórku. Chcą zachęcić klientów kupujących portfelem do wybrania nowości, trzeba nieco finezji, której OPPO najwyraźniej zabrakło.
Kłopotliwy wydaję się też model Find X oraz jego starszy brat Find X Lamburgini. Nie rozumiem, jak w telefonie za grubo ponad trzy tysiące złotych mogło zabraknąć modułu NFC. Rozumiem, że płatności zbliżeniowe dokonywane za pośrednictwem smartfona są na niektórych rynkach rzadkością, jednak w Polsce system ten jest nieprzyzwoicie popularny. To duży minus urządzenia. Średnio zachęca mnie również mechanicznie wysuwana cześć z aparatem. Nie przemawiają do mnie slajdery, które czynią sprzęt podatnym na uszkodzenia. Jeśli zamierzacie korzystać ze smartfona w ciut gorszych warunkach lub choćby na plaży, uszkodzenie mechanizmu jest w zasadzie pewne.
Osoby, które miały okazję sprawdzić działanie modułów fotograficznych stosowanych w urządzeniach marki OPPO, w tym w najdroższych modelach, mają mieszane uczucia. O ile przy dobrym oświetleniu jakość zdjęć pozytywnie zaskakuje, o tyle nocna fotografia wypada dość blado. W dobie zaawansowanych i szalenie skutecznych trybów nocnych w smartfonach jest to zdecydowany minus.
Próba czasu
Trzeba przyznać, że OPPO weszło do Polski z przytupem. Huczna premiera, całkiem sprawne działania w mediach społecznościowych oraz szeroka dostępność urządzeń w sklepach z elektroniką, oraz w ofertach operatorów… to musiało się udać.
Biorąc pod uwagę powyższe, czuję, że sprzedaż urządzeń marki w Kraju nad Wisłą po początkowo dobrych wynikach, może szybko wyhamować. Euforyczne zainteresowanie nowością spowoduje, że wiele osób kupi urządzenia OPPO, choćby z ciekawości. Dopiero po kilku miesiącach od premiery zacznie się prawdziwa walka o klienta. Czy skuteczna, pokaże czas.