Owocowy ban na Instagramie – koniec z emoji, które mogą się „kojarzyć”?
Dobrze wiemy, że język ewoluuje. W końcu widać to na przykładzie chociażby szkolnych lektur, gdzie połowy słów zapisanych na kartach klasycznych powieści, nie da się zrozumieć, bo „ludzie tak nie mówią”. Internet zmienił jednak wszystko, a teraz wygląda na to, że nastąpił owocowy ban na Instagramie. Brzmi pokracznie? Niby tak, ale jest w tym sporo racji.
Facebook oraz Instagram potrafi nałożyć ban czasowy na swoich użytkowników za bardzo różne rzeczy. Jakiś czas temu było głośno o tym, że na grupie zrzeszającej wokół siebie fanów jazdy na rowerze, posypały się bany za użycie słowa, które w tym konkretnym kontekście, nie było obraźliwe. Chodzi o część roweru, ale pozwólcie, że nie będziemy jej przytaczali, bo przecież wszechobecne algorytmy wszystko widzą i nie wiadomo, na kogo spadnie kara. Trochę tutaj żartujemy, ale patrząc na nowy regulamin portali, te żarty nabierają zupełnie innego znaczenia.
Owocowy ban na Instagramie
Czym jest owocowy ban na Instagramie oraz na Facebooku? Dobrze wiemy, że korzystanie z obu platform wiąże się z zaakceptowaniem regulaminu, polityki prywatności oraz standardów społeczności. Wie o tym każdy, ale zapewne mało kto zdecydował się na to, by w ogóle przeczytać, co takiego jest w tych wszystkich zapisach oraz regulaminach napisane. No bo przecież to dużo słów i napisanych takim językiem, że odechciewa się ich czytać. Jednak warto, nie tylko dlatego, że zakładając konto na rzeczonych portalach, zgadzamy się na zawarte tam zapisy, ale także dlatego, że może to nam znacznie ułatwić życie.
Okazało się bowiem, że proste emoji, a wśród nich bakłażan czy brzoskwinia, mogą być nacechowane seksualnie. Wiele osób wykorzystuje je w komunikacji, by dać znać drugiej osobie, że ma ochotę na seks. Teraz będzie to niemożliwe, a przynajmniej takie założenie pojawiło się w Standardach społeczności na portalach. Czy to oznacza całkowity owocowy ban na Instagramie oraz Facebooku? Nie do końca, bo choć same emoji mogą kojarzyć się w konkretny sposób, to nie ma pewności, kiedy algorytmy wyłapią je w normalnych postach. Chodzi głównie o zdjęcia, gdzie te emoji służyły do zakrywania konkretnych fragmentów ciała.
Co mówi regulamin Facebooka?
Nowy zapis w standardach społeczności dość jasno to tłumaczy i prezentujemy go poniżej.
„Kryterium 1: Oferowanie lub poszukiwanie
Treści, które w sposób zawoalowany lub pośredni* (zwykle poprzez podanie formy kontaktu) służą oferowaniu lub poszukiwaniu:
– nagich zdjęć;
– seksu lub partnerów seksualnych;
– czatu lub rozmów erotycznych;
Kryterium 2: Elementy nacechowane
Treści, które służą oferowaniu lub poszukiwaniu za pomocą jednego z poniższych nacechowanych seksualnie elementów:
– ikon emoji specyficznych dla danego kontekstu i powszechnie uważanych za nacechowane seksualnie;
– regionalnego języka potocznego nacechowanego seksualnie;
– treści wymieniających lub opisujących czynności seksualne (w tym rysunki odręczne, cyfrowe lub dzieła sztuki), takie jak role seksualne, pozycje seksualne, scenariusze fetyszystyczne, stan podniecenia, akt stosunku seksualnego lub czynności seksualnej (penetracji seksualnej lub masturbacji);
– materiałów wizualnych prawdziwych osób, przy czym nagość zostaje zasłonięta częściami ciała ludzkiego, przedmiotami lub zamazana cyfrowo; zaliczają się do tego ujęcia z daleka całkowicie nagich pośladków.
Aby treści można było uznać za naruszające zasady, muszą spełniać wymogi kryterium 1 (oferta lub poszukiwanie) oraz w sposób dorozumiany lub pośredni stanowić ofertę lub poszukiwanie nagabywania seksualnego.
Na przykład jeżeli dany materiał to odręczny rysunek przedstawiający czynność seksualną, ale niedotyczący oferowania ani poszukiwania seksu, nie stanowi naruszenia.”
To dobra zmiana?
Oczywiście samych materiałów pornograficznych także nie wolno publikować, ale to już „oczywista oczywistość”. Język ewoluował na tyle, że całe sentencje da się teraz pisać, tylko z wykorzystaniem emoji. Oczywiście skojarzenia nie muszą dotyczyć tylko bakłażana oraz brzoskwini, bo za nimi może pójść banan czy cokolwiek innego. Ludzka wyobraźnia jest przecież nieograniczona. Owocowy ban na Instagramie to dobry pomysł, pod warunkiem, że algorytmy faktycznie będą działały tak, jak powinny, a nie będą „łapały” wszystko, co będzie zawierało w sobie opisane wyżej emoji. Tej pewności jednak mieć nie można, co potwierdzi opisany wyżej przykład z rowerami.
Tak ogromnych platform, jak Instagram oraz Facebook, nie da się pilnować. Nie zawsze algorytmy wyłapią wszystko, co niewłaściwe i tutaj duża rola w tym spada na samą społeczność, która zachowania niezgodne z regulaminem, powinna zgłaszać administracji. Ta jednak czasem ma w zwyczaju ignorować zgłoszenia, która ewidentnie łamią zapisy regulaminu, ale za to chętnie banuje użytkowników, którzy nic złego nie zrobili. Cóż, trzeba się z tym pogodzić, bo alternatywy brak.
Nowe smartfony, które pozwolą wam zainstalować ulubione aplikacje, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: NYPost / Facebook Standardy społeczności / Opracowanie własne