Plany Disney’a to kosmos – 4 razy Avatar, nowe Gwiezdne Wojny i więcej
Plany Disney’a na kolejne lata pokazują, że koncern chce zawładnąć kinami na całym świecie. Po niewątpliwym sukcesie kasowym ostatnich filmów z uniwersum Marvela oraz Gwiezdnych Wojen, szykuje się… dokładka. Ilość filmów może przerażać, bo to może oznaczać spadek ich jakości. I tego niestety się właśnie spodziewamy.
Studio filmowe, które kiedyś kojarzyło się jedynie z filmami animowanymi i produkcjami, na które wybierały się całe rodziny, zamierza zdominować rynek. Zresztą te plany widoczne są już od jakiegoś czasu ponieważ Disney sukcesywnie wykupuje prawa do co bardziej wartościowych marek. W swoim przepastnym już portfolio możemy znaleźć Lucasfilm, Pixar, Marvel Studios oraz Fox, który to ostatnio kosztował firmę majątek. To wszystko to część większego planu, a opublikowana przez studio lista premier na najbliższe lata potrafi onieśmielić.
Plany Disney’a to szaleństwo, ale jest w nim metoda
Kinowe hity nie rodzą się same. Tworzą je specjaliści od marketingu, którzy widząc potencjał, nie wahają się ani chwili i ładują w niego wielkie pieniądze na reklamę. Tak działa to w niemal każdej branży i filmowa wcale nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Disney wie o tym doskonale, dlatego też jego plany na kolejne lata są ogromne, ale wymagały także pewnych poświęceń. Wszystko zdaje się być zaplanowane w najmniejszych szczegółach i jeżeli cel zostanie zrealizowany, firma zarobi krocie. Zapewne i tak je zarobi, ale po tym co zaprezentowano, trudno oczekiwać czegoś innego.
Zanim przejdziemy do opisywania poszczególnych pozycji, pozwólcie że przypomnimy wam pewną sytuację. W grudniu 2017 roku do kin na całym świecie weszły Gwiezdne Wojny Epizod VIII. Ogromny sukces, sale kinowe pękały od naporu fanów i wszyscy byli zadowoleni. Studio postanowiło więc iść za ciosem i zamiast czekać kolejny rok na wypuszczenie kolejnego filmu z uniwersum tak, jak miało to miejsce w przypadku Rouge One i Gwiezdnych Wojen VII, w maju pojawił się Han Solo. Cóż, powiedzieć, że wynik finansowy nie był satysfakcjonujący, to jak nie powiedzieć nic. Oczywiście produkcja zdążyła swoje zarobić, ale zdecydowanie mniej, niż wszyscy zakładali. Okazało się, że publiczność mimo wielkiego uwielbienia dla produkcji, zwyczajnie się nimi przejadła. Play Disney’a teraz to uwzględniają i to bardzo dokładnie.
Ile Avatarów potrzebujemy?
Kolejne części światowych hitów zawsze przynoszą zyski. Czasem mniejsze niż zakładane, ale jednak jest to coś w miarę pewnego. Nie dziwi więc to, że plany Disney’a zakładają sequele do najbardziej kasowego (jeszcze) filmu wszechczasów. Tym razem nie mówimy o Titanicu, choć ten także miał swoją kontynuację (nie, nie polecamy tego nawet wyszukiwać), ale o innym dziele Jamesa Camerona. Chodzi oczywiście o Pocahontas w kosmosie, czyli Avatar. Historia Na’vi oraz podboju ich planety stała się ogromnym hitem, głównie za sprawą oszałamiającej oprawy wizualnej. Oglądanie Avatara w IMAX sprawiało naprawdę ogromną przyjemność, choć mózg czasem się buntował widząc na ekranie niektóre sceny.
Cameron jednak specjalnie nie spieszył się z tym, żeby pracować nad kolejną odsłoną swojego hitowego dzieła. Owszem, co jakiś czas pojawiały się jego wypowiedzi, gdzie mogliśmy przeczytać, że kontynuacje są w planach, ale bez żadnych konkretnych dat premiery i szczegółów. Teraz, głównie dzięki rozpisce filmowych premier ze studia Disney’a umieszczonej na Twitterze przez reporterkę Variety, wiemy na ten temat znacznie więcej. Otóż Avatar doczeka się nie jednej czy dwóch kontynuacji, ale aż czterech. Pierwszy z nich pojawi się w kinach 17 grudnia 2021 roku, a następne w odstępie dwóch lat, czyli 2023, 2025 oraz 2027. Data premiery nie została wybrana przypadkowo.
Nowe Gwiezdne Wojny
W tym roku czeka nas ostatni z epizodów Gwiezdnych Wojen, który można zaliczyć do tych kanonicznych. Jego premiera będzie miała miejsce 19 grudnia tego roku. Wspomniana wcześniej historia z Hanem Solo widocznie nauczyła Disney’a tego, że nie powinno się dawać fanom za dużo dobrego jednocześnie. Avatar nie będzie więc konkurował z inną kurą znoszącą złote jaja, bo filmy mają pojawiać się „na zakładkę”. Jedynie przyszły rok ma być wolny od jednego i drugiego uniwersum, a przynajmniej w kinach. W tym roku startuje przecież nowa usługa giganta, czyli Disney Plus, gdzie mają pojawiać się seriale osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen oraz między innymi Marvela.
Widocznie studio ma zamiar skupić się chwilo na innego typu produkcjach, by nie zmęczyć swoich widzów. Prawdopodobnie ma ich zamiar także lekko „wybadać”, bo przecież kręcenie pełnometrażowych tytułów kosztuje znacznie więcej, niż serialu skierowanego do VOD. Jednak firma notuje ostatnio tak dobry okres, że chyba nie będzie skąpiła na to, by kolejne jej produkcje wyglądały jak najlepiej. O samych filmach z uniwersum Gwiezdnych Wojen wiadomo niewiele i na razie nie ma co słuchać plotek. Obecnie czekamy na ostatnią z odsłon i mamy nadzieję, że będzie interesująca, bo po ostatniej zostało nam sporo niedosytu. Star Wars i Avatar to gwiazdy w rozpisce premier, ale nie jedyne.
Kontynuacje tego, co kochają widzowie
Ten rok dla fanów kina zapowiada się wybornie, choć podejrzewamy, że nie wszystkie z filmów staną się światowymi hitami. Nie wierzymy w to, żeby Aladyn zdobył serca widzów, ale o tym przekonamy się już niebawem. Produkcja swoją premierę ma bowiem pod koniec tego miesiąca i wtedy zobaczmy, czy Will Smith w roli dżina faktycznie się sprawdził. O wiele bardziej czekamy na nową wersję Króla Lwa, która pojawić ma się w lipcu i będzie odwzorowaniem klasycznej animacji, ale przy użyciu CGI.
Także w tym roku zobaczymy na ekranach kin kontynuację Toy Story z numer cztery. Zapowiada się dość interesująco, choć do tego tytułu podchodzimy z pewną rezerwą. Ile razy można w końcu wchodzić do tej samej rzeki? Samych tego typu kontynuacji będzie więcej, bo niestety, szykuje się kolejny film z serii Indiana Jones. Widocznie studio niczego nie nauczyło się po czwartej odsłonie, która została zmiażdżona przez krytyków, a i sami dani podchodzą do niej z dużą rezerwą. Za to miłośnicy animacji zapewne czekają na Frozen 2, które w kinach pojawi się pod koniec listopada tego roku. Plany Disney’a zakładają także nową wersje Mulan na 2021 rok czy Cruela, czyli historię demonicznej kryminalistki, która ma dziwne uwielbienie do dalmatyńczyków. Zapomnielibyśmy o jeszcze jednym – powstanie nowa wersja West Side Story… Tak, plany Disney’a są szerokie.
Coś trzeba było poświęcić
Wśród tych wszystkich produkcji widać także pewne… poświęcenia. Disney poprzesuwał premiery niektórych ze swoich filmów i tak na przykład Ad Astra (produkcja FOX), która miała pojawić się w tym miesiącu, finalnie wyląduje w kinach we wrześniu. To samo spotkało Nowych mutantów, którzy teoretycznie mieli zawitać na ekranach w tym roku, a póki co szykują się na 2020. Choć to też jeszcze nic pewnego, bo premiera filmu była przesuwana już kilkukrotnie. Można odnieść wrażenie, że źle się dzieje w świecie X-Man, bo Gambit w ogóle zniknął z rozpiski. O filmie mówiło się od dawna, ale widocznie nie było na niego żadnego konkretnego pomysłu i projekt umarł, a przynajmniej na ten moment.
Artemis Fawl także wylądował w rozpisce na kolejny rok, choć w kinach można było już oglądać jego zapowiedzi. Dalej nie wiadomo też, kiedy pojawią się Strażnicy galaktyki Vol. 3, których problemy ze stołkiem reżysera znacznie opóźniły produkcję. Wątpimy w to, żeby Disney odpuścił tak gorący temat jak Marvel. Szykuje się przecież kolejna faza filmów z tego uniwersum, a wśród nich prawdopodobnie solowa produkcja o Czarnej Wdowie. Produkcje Marvela znajdują się w opublikowanej rozpisce, ale bez konkretnych tytułów. Za to wszystko jak w zegarku, czyli z początkiem maja każdego kolejnego roku.
Czy potrzeba tego aż tak dużo?
Plany Disney’a robią wrażenie i zapewne część z fanów będzie zadowolona. W końcu dostaną dokładnie to, czego sobie życzyli, czyli więcej filmów z ich ukochanych światów. My się jednak zastanawiamy, czy aby nie jest tego… za dużo. Przecież formuła kiedyś musi się wyczerpać i nastąpi „zmęczenie materiału”, a widzowie zapragną czegoś nowego. Nie nowej fabuły osadzonej w dobrze znanym środowisku, ale czegoś zupełnie nowego. Stworzonych światów, obcych planet czy bardziej przyziemnie, np. kryminałów i sensacji, której w kinie ostatnio brakuje.
Miejmy nadzieję, że Disney wie co robi, a nie tylko planuje zalać kina średniej jakości „pewniakami”, bo widzowie i tak przyjdą na Marvela czy Gwiezdne Wojny. Jeżeli jakość będzie spadała, to wytwórnia osiągnie dokładnie przeciwny skutek do tego, czego sobie życzyła. A jesteśmy przekonani, że życzyła sobie worka pieniędzy.
Laptopy, PC-ty oraz konsole i smartofny, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Twitter Kris Tapley / Verriety / IMDB / YouTube / Opracowanie własne