Pozamiatane! Essential Phone od twórcy Androida zaprezentowany
Andy Rubin, twórca Androida, odszedł z Google już dawno, ale nie przeszkodziło mu to w próbie stworzenia nowej wizji smartfona. Smartfona, który byłby produktem nieskazitelnym, wręcz pozbawionym wad. Czy Essential Phone możemy takowym nazwać? Sprawdźmy, urządzenie zostało właśnie oficjalnie zaprezentowane, lub jak kto woli — zapowiedziane.
Essential Phone — piękno i wytrzymałość
Jestem pełen podziwu dla Pana Rubina i nie mam tu na myśli samego urządzenia, które swoją drogą już na starcie wzbudza mój zachwyt. Twórcę Androida podziwiam za to, że udało mu się uchować Essential Phone przed opinią publiczną aż tak długo. Owszem, pojawiały się pewne przecieki sugerujące, z czym możemy mieć do czynienia, jednak nie zawierały one prawie żadnych konkretów. Właściwie nie zdziwiłbym się, gdyby za ich “upublicznienie” odpowiadał sam Andy Rubin. Przejdźmy jednak do konkretów.
Twórca pokazał nam sprzęt niemal pozbawiony ramek. Jeśli uważaliście, że tegoroczne flagowce od LG i Samsunga zrobiły to samo — przyjrzyjcie się zdjęciu, a właściwie renderowi Essential Phone. Górna i boczna krawędź praktycznie nie istnieje. Na dolnej części przedniego panelu faktycznie zachowano niewielką przestrzeń, ale jest ona ledwo zauważalna. Zabawnie, choć z drugiej strony — oryginalnie wygląda także wtopienie przedniej kamerki do selfie w wyświetlacz. Niecodzienny zabieg, który może się podobać. Tylna część obudowy jest właściwie płaska, ale znajdziemy na niej kilka istotnych elementów. Pierwszym jest oczywiście czytnik linii papilarnych, którego w smartfonie z 2017 roku zabraknąć po prostu nie mogło. Drugi punkt to podwójny aparat główny, z boku którego “uśmiecha” się do nas pokaźna dioda doświetlająca. To jednak nic, w porównaniu z prawdziwym killer ficzerem, za który uważam złącze mocujące do modułów…
Wiem, moduły nie są niczym nowym, a niektórzy producenci nawet od nich odchodzą. Nie mniej jednak mocowanie i związana z nim koncepcja zaprezentowana w przypadku Essential Phone może okazać się strzałem w dziesiątkę. Miniaturowe ledwo dostrzegalne dwupinowe złącze pozwoli na doczepienie dodatkowych akcesoriów, z których na chwilę obecną dostępne są tylko dwa — kamera sferyczna oraz ładowarka.
Urządzenie zostało wykonane z tytanu oraz oraz ceramiki, co ma zagwarantować odporność na upadki. Aluminiowo szklane konstrukcje znane z innych flagowców, wizualnie prezentują się zjawiskowo, ale po upadku… cóż. Essential Phone w tym przypadku wygrywa, ale pamiętajmy, że to jedynie zapewnienia i dopiero pierwsze testy pokażą, jaki jest stan faktyczny.
Co w środku?
Essential Phone to sprzęt potężny, ale nie przesadzony. W obudowie zamknięto bowiem układ Qualcomm Snapdragon 835, 4 GB RAM oraz 128 GB na dane użytkownika. Czy to wystarczy, aby zapewnić “idealną” wydajność? Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że sprzęt będzie pracował pod kontrolą czystego, niezmąconego nakładką Androida, jest to wysoce prawdopodobne. Smartfon Andy’ego Rubina nie został niestety wyposażony w gniazdo audio Jack 3.5 mm.
Czyżby nawet twórca Androida twierdził, iż wspomniane złącze jest pieśnią przeszłości? Na to wygląda, a to nie koniec czerpania inspiracji od konkurencji. Mam tu na myśli fakt zastosowania w Essential Phone aparatu, który zamontowany jest w Huawei P10, czyli podwójną jednostkę o rozdzielczości 13 Mpix. Przednia kamerka do selfie może pochwalić się jedynie matrycą 8 Mpix, która potrafi nagrywać wideo w rozdzielczości 4K. Poza wspomnianymi elementami, w Essential Phone znajdziemy również:
- Gniazdo USB-C
- Akumulator o pojemności 3000 mAh
- NFC
- Bluetooth
- Wyświetlacz o przekątnej 5,7-cala
- Rozdzielczość 2560 x 1312 pikseli
Kiedy i za ile?
Ujawnienie podstawowych danych dotyczących Essential Phone miało odbyć się 30 maja i tak się też stało. Niestety, nie są to pełne informacje związane z tworem Andy’ego Rubina. Te będą pojawiać się w ciągu najbliższych godzin, a nawet dni. W związku z czym, kiedy pojawi się tylko istotne z punktu użytkownika doniesienie, poinformujemy was o tym.
Sprzęt początkowo trafi do sprzedaży jedynie w USA, gdzie za “przyjemność” przyjdzie zapłacić aż 700 dolarów. Jest to cena za wersję podstawową. Jeśli klient chciałby doposażyć smartfona w jeden z dodatków, musi przygotować się na większy wydatek.
Źródło: TheVerge, 9to5Google