Sorry, taki mamy marketing
Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. To zdanie doskonale opisuje praktyki, które zdarzają się producentom sprzętów elektronicznych nagminnie. Ile razy efekt finalny odbiegał od zapowiedzi i szumnych zapewnień? Teraz taką wpadkę zaliczyło Lenovo.
Minął tydzień od kiedy pisaliśmy, że Lenovo LaVie Z ma być najlżejszym notebookiem od producenta. Zaledwie 780 gramów, a przy tym wersja Z360 miała umożliwiać korzystanie ze sprzętu w różnych wariantach. Obracanie monitora oraz wykorzystywanie sprzętu jako „namiotu” miało być jednym z kolejnych atutów Lenovo. Cóż, tak się nie stało.
Jednak ktoś z działu marketingu od chińskiego producenta trochę się pośpieszył. Sprzęt trafił do klientów, a oni zaobserwowali pierwsze problemy. Oczywiście, takie rzeczy się zdarzają i nie należy zrzucać ich na karb producenta i tłumaczyć to jego złą wolą. Sytuacja jednak wygląda inaczej, gdy przystępuje on do tłumaczeń. A te w przypadku Lenovo nie stawiają go w najlepszym świetle.
W czym w ogóle leży problem z LaVie Z360? Jeżeli ustawimy go w pozycji „namiotu”, czyli przekręcimy ekran, ten samoistnie się nie odwraca. Innymi słowy, patrzymy na niego „do góry nogami”. Problem załatwia skrót klawiaturowy, ale powiedzmy szczerze, nie powinniśmy w ogóle o tym myśleć. Jeżeli LaVie Z360 zostanie rozłożony i położony na stole, klawiatura nie zostaje zablokowana, choć wydaje się to czymś oczywistym. Czyli sprzęt, który reklamowany był jako kilka w jednym, w rzeczywistości skończył jako standardowy notebook z funkcją tableta.
Klienci, którzy zauważyli rozbieżności napisali do Lenovo, które w odpowiedzi zaoferowało im 5-procentową zniżkę, dodając do tego sformułowanie, że LaVie Z360 w rzeczywistości nigdy nie miał posiadać w sobie funkcji, które teraz nie działają. Producent zorientował się, że dobór słów nie był najlepszy i szybko doprecyzował swoje wypowiedzi. W kolejnym piśmie, Lenovo wyjaśniło, że wstępnie opublikowano błędną informację, a gdy tylko to zauważono, poprawiono specyfikację.
Za wprowadzenie w błąd klientów przeproszono, ale pewien niesmak jednak pozostał. W pierwszej chwili wyglądało to wszak na świadome wypieranie się nieudolności marketingowców. Niezadowoleni klienci mają 30 dni na zwrot sprzętu, choć to mało prawdopodobne żeby się na to zdecydowali. LaVie Z to cały czas bardzo dobry notebook, którego nie należy spisywać na straty przez dziwne zabiegi speców od marketingu.
Ofertę notebooków znajdziecie pod tym adresem.