Tesla Semi i Roadster, czyli Elon Musk pozamiatał rynek elektryków
Nie wiem, jak wy, ale ja po zapoznaniu się z wideo z eventu, na którym Elon Musk zaprezentował dwa nowe auta z rodziny Tesla, czyli ciężarówkę Semi oraz najszybszy seryjnie produkowany Roadster, nie mogę uspokoić oddechu. Innowator, bo nim w istocie jest CEO Tesli, pokazał nam jak wygląda przyszłość. Co istotne — ta przyszłość dzieje się tu i teraz.
Świat zwariował albo to ja zwyczajnie robię się stary i projekty takie jak Tesla Semi oraz Tesla Roadster robią na mnie zbyt duże wrażenie. W czasach, w których dorastałem elektryczne samochody, dodam — autonomiczne, naszpikowane użytecznymi dodatkami programowo-sprzętowymi mogłem obejrzeć jedynie na filmach. Oczywiście mowa o produkcjach popularnonaukowych, gdyż w dokumentach takowe maszyny zwyczajnie się nie przewijały.
Właśnie ze względu na powyższe, uwielbiam poznawać nowinki technologiczne, do których napędzane “prądem” auta się zaliczają. To, co Elon Musk robi dla motoryzacji, można porównać do tego, co Steve Jobs zrobił dla świata smartfonów. Obydwaj jegomoście to innowatorskie, otwarte umysły, których celem jest dawanie ludziom przystępnej, nowoczesnej i pięknie opakowanej elektroniki użytkowej. Steve odszedł dawno temu, ale jego “duchowy spadkobierca” nie próżnuje.
Tesla Semi
Pierwszym z zaprezentowanych, a w zasadzie zapowiedzianych pojazdów, jest Semi, czyli autonomiczna ciężarówka zasilana wbudowanymi akumulatorami. O pojeździe mówiło się już wcześniej, ale nigdzie nie pojawiały się konkrety. Dziś o Semi wiemy już bardzo dużo, ale pewne zagadnienia w dalszym ciągu pozostają tajemnicą. Skupmy się więc na faktach.
Pojazd wygląda futurystycznie, ale to akurat nie powinno stanowić dla nikogo zaskoczenia. Fotel kierowcy umieszczono w nietypowym, bo centralnym punkcie ciężarówki i w tym miejscu warto przyjrzeć się ascetycznej kabinie. Próżno szukać tutaj udziwnień. Poza fotelem oraz kierownicą z kilkoma przyciskami znajdziemy tutaj jedynie dwa duże tablety, za pomocą których będziemy sterować pojazdem i wbudowanymi w niego ficzerami. Transport na miarę przyszłości.
Auto może przejechać na jednym ładowaniu trasę liczącą sobie do 800 kilometrów, co jest wynikiem nieprzyzwoicie dobrym. Co ciekawe, 30-minutowe ładowanie akumulatorów na specjalnej stacji wyposażonej w ładowarki (Megacharger) pojazd będzie w stanie przejechać aż połowę maksymalnego zasięgu. Myślicie, że to koniec? Nic z tego.
Kolejna sprawa to przyspieszenie, które w przypadku Tesla Semi pozwoli osiągnąć prędkość 96,5 km/h już w około 5 sekund. Mowa oczywiście o samym pojeździe, gdyż po dołożeniu do niego ładunku, czas wydłuży się do 20 sekund, co dalej jest wynikiem kapitalnym.
Zainteresowani? Przygotujcie kwotę na rezerwację (5 tys. dolarów) i uzbrójcie się w cierpliwość. Produkcja wystartuje w przyszłym roku.
Tesla Roadster 2020
Kolejny zaprezentowany na scenie pojazd to Roadster 2020, który bez problemu “objedzie” najpotężniejszy seryjnie produkowany samochód Buggatii Veyron. Zaczną więc od przyspieszenia, gdyż informacja o nim wgniotła mnie w fotel…
Tesla Roadster 2020 osiąga prędkość 100 km/h w uwaga — 1,9 sekundy, czyli o 0,6 szybciej niż wspomniane wcześniej Bugatti. Nie ma również problemu z rozpędzeniem auta do prędkości ponad 400 kilometrów na godzinę. To oczywiście “maksy”, gdyż chcąc cieszyć się zasięgami na poziomie 10000 km na jednym ładowaniu, należy traktować auto nieco oszczędniej. Nie mniej, wspomniany zasięg to prawdziwa nowość w świecie elektrycznych aut.
Wygląd jest kwestią gustu, ale mnie Tesla Roadster 2020 z zewnątrz się zwyczajnie podoba. W środku, cóż — tutaj mamy prawdziwą wizję przyszłości. Nawet kierownica nie przypomina kierownicy, a raczej “ster”. Niestety, sprzęt jest drogi, przynajmniej dla przeciętnego zjadacza chleba, który nie będzie w stanie wyłożyć na pojazd kwoty 720 tysięcy złotych. Pozostaje nam polować na “używki”, które pojawią się w komisach za dekadę.
Źródło: Tesla