[Test] Lenovo Moto Z Play – średniak ciekawszy od flagowca
Testy Moto Z Play dobiegły końca. Odsyłam telefon z wielkim żalem, gdyż był to chyba najciekawszy model, który miałem okazję recenzować. W moim osobistym rankingu przegonił nawet niektóre flagowce.
Na papierze wszystko wygląda przeciętnie. Specyfikacja nie zachwyca, choć znajdziemy w niej kilka interesujących punktów. W ogólnym ujęciu możemy mówić o wyższej średniej półce, która gdyby nie możliwość dołączania modułów nie przyciągnęłaby nikogo poza osobami o niewielkich wymaganiach.
Dane na papierze nijak mają się jednak do rzeczywistego użytkowania, co udowodniły mi testy (nie pierwszy raz). Sprzęt oferuje możliwości znane z flagowców oraz uwaga – zbliżoną, jeśli nie wyższą wydajność. To prawdziwe zaskoczenie, które czyni testowanego egzemplarza naprawdę łakomy kąsek.
Konstrukcja Moto Z Play
Pierwsze wrażenia już za nami (link dla zainteresowanych), a co za tym idzie – przyszła pora na twarde posumowanie możliwości oferowanych przez recenzowany model. Na początek skupmy się na samej konstrukcji.
Z Play to w zasadzie jednolita bryła typu unibody. Nie wymienimy tutaj własnoręcznie baterii, nie zdejmiemy klapki skrywającej akumulator, zaś kartę Sim oraz micro SD montujemy przy pomocy wysuwanej tacki. Producenci upodobali sobie wspomniane rozwiązanie i jeśli mam być szczery – przyklaskuję im. Konstrukcja została wykonana z dwóch tafli szkła oraz okalających je aluminiowych ramek. Znajdziemy tutaj również elementy z tworzywa sztucznego, takie jak przeszycia antenowe czy otoczka gniazda USB Typu C, ale są one praktycznie niedostrzegalne. Sprzęt sprawia wrażenie naprawdę drogiego kawałka elektroniki użytkowej.
Dbałość o szczegóły robi niesamowite wrażenie. Świetne spasowanie i dopieszczenie poszczególnych elementów – dla mnie bomba… prawie. Właściwie przeszkadzają mi tutaj dwie rzeczy. Pierwsze to łatwo zbierająca brud maskownica głośnika mono (tak – to nie stereo) oraz umiejscowienie czytnika linii papilarnych. Wielokrotnie naciskałem do zamiast ekranowego przycisku home, co zgodnie z moim researchem u znajomych, występuje u większości userów. Kwestia przyzwyczajenia, ale dla warto o tym pamiętać.
Moduły
W zestawie z Moto Z Play otrzymujemy jeden moduł będący właściwie klapką na magnes o ciekawej i przyjemnej dla oka fakturze. Dzięki niemu optyka aparatu nie wystaje ponad konstrukcję i nie jest narażona na uszkodzenia. Bez wspomnianego elementu, sprzęt wygląda na „goły”.
Moduły możemy oczywiście dokupić, ale ich ceny nie należą do niskich. Dodatkowy głośnik, projektor, aparat, bateria, a nawet przestrzeń dyskowa – w ofercie partnerów modułów bez linku. Ja miałem okazję przetestować działanie klapki z głośnikiem JBL. Powiem wprost – po pierwszym użyciu nie miałem ochoty słuchać jakichkolwiek dźwięków przez głośniczek wbudowany w Moto Z Play. Świetny (jak dla amatora, którym jestem) dźwięk i przyzwoita głośność zachęcają.
Ekran
W urządzeniu zatopiono 5,5-calowy ekran Super AMOLED o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080p), co daje nam zagęszczenie pikseli na poziomie 401 ppi. Całkiem nieźle, nie dostrzegałem tutaj widocznych pikseli. Warto dodać, że zastosowanie stosunkowo niskiej (jak na obecne czasy) rozdzielczości odbiło się pozytywnie na ogólnej wydajności, o czym później.
Barwy prezentowane przez wyświetlacz są lekko przejaskrawione, co w AMOLED-ach jest standardem, na szczęście producent przewidział możliwość regulacji barw i umieścił stosowną zakładkę w menu. Każdy dostosuje do własnych preferencji kolory – to atut.
Tafla szkła pokryta jest warstwą chemicznie hartowanego szkła Corning Gorilla Glass trzeciej generacji i wygląda na to, że jest to wystarczająca ochrona. W przypadku egzemplarza testowego nie doszukałem się żadnych rys ani uszczerbków.
Multimedia i aparat
To w pełni multimedialny smartfon lub jak kto woli – phablet. Świetny, duży ekran idealnie nadaje się do konsumpcji treści wideo. Gry? Nawet wymagające produkcję działały na Moto Z Play bez zająknięcia, a co za tym idzie naprawdę warto rozważyć zakup smartfona, jeśli zależy nam na czymś w rodzaju mobilnej konsolki.
Kwestia muzyki jest dla mnie nierozstrzygnięta. W zasadzie słuchanie ulubionych utworów odbywało się na testowanym modelu w sposób przyjemny, ale brak było „pazura”. Sprawę załatwia podłączenie moduły JBL lub dobrych słuchawek. Tak – słuchawek na gniazdo Jack 3.5 mm, gdyż takowe gniazdo zostało tutaj zamontowane.
Aparat? Jest nieźle, choć jako urodzony maruda znalazłem powody do narzekań. 16 Mpix aparat główny z podwójną lampą LED może pochwalić się zastosowaniem technologii PDAF, Auto HDR, wideo 4K, Stabilizacji wideo. Zdjęcia w dobrych warunkach oświetleniowych są naprawdę świetne, lecz wraz z ich pogorszeniem sprawa się komplikuje. Spokojnie, nie na tyle, aby uczynić ujęcia nieczytelnymi. Co to, to nie – wszystko jest wyraźne i szczegółowe. Przednia kamerka do selfie wykona fotki w rozdzielczości 5 Mpix, ale wygrywa u mnie możliwością doświetlenia za pomocą LED-ów.
Warto dodać, iż oprogramowanie aparatu wydaje się w pewnym stopni chaotyczne. Nietypowe rozmieszczenie funkcji utrudnia ich odnalezienie.
Oprogramowanie
Jak każde urządzenie sygnowane marką Moto, Z Play również pracuje pod kontrolą prawie czystego Androida. W oprogramowaniu znajdziemy co najwyżej dodatki w postaci gestów oraz menu z ustawieniami dla modułów. Pozostała część softu to typowy AOSP (Android Open Source Project).
Prostota, wygoda i szybkość – tak najłatwiej podsumowanie możliwości Androida w wykonaniu Lenovo.
Wydajność i bateria
Za wydajność Moto Z Play odpowiada układ Qualcomm Snapdragon 625 taktowany zegarem 2 GHz, grafika Adreno 506 oraz 3 GB RAM. Dane zapiszemy na 32 GB pamięci wbudowanej.
Jak widać – szału nie ma, ale zapewniam was, że sprzęt działa lepiej niż niejeden flagowiec. Motka nie zwolniła ani na chwilę, przez co miałem wrażenie obcowania z naprawdę wysokiej klasy smartfonem. To udowadnia, że sucha specyfikacja techniczna bardzo często nie mówi zbyt wiele o rzeczywistych możliwościach konstrukcji.
Akumulator o pojemności 3510 mAh to jakiś kosmita. Tak, bateria jest duża, ale nie przesadzona. W związku z tym zastanawiam się, jakim cudem sprzęt osiąga nawet 3 dni pracy (8h SOT) przy średnim użytkowaniu. Wyczerpanie zapasów w pełni naładowanego akumulatora w jeden dzień wydaje się niemożliwe. T zasługuje na uznanie.
Podsumowanie
Czy polecę zakup Moto Z Play? Z zamkniętymi oczami, gdyż sprzęt jest naprawdę świetny. Genialny czas pracy na baterii, wykończenie premium, moduły, a ponadto znakomita wydajność. Te zalety przyćmiewają minusy, które zdają się przy nich nie istnieć.
Zdecydowanie POLECAM.
Plusy:
Bateria
Wydajność
Wygląd
Moduły
Minusy:
Umiejscowienie czytnika linii papilarnych
Aplikacja aparatu
Ja natomiast z umiejscowienia czytnika lini papilarnych jestem zadowolony, super się tym blokuje i odblokowuje telefon. Kształt szkoda że nie zrobili okrągły nawiązywało by to wyglądem do kształtu aparatu i bardziej wyglądało estetycznie, ale pewnie nie chcieli żeby wyglądał jak aphone. Bateria rzeczywiście nie da się rozładować w jeden dzień próbowałem jest możliwe ale mi się nie udało, normalne użytkowanie 2 dni granie i internet, 3 dni jak się mniej używa. Bluetooth natomiast potrafi szybki rozładować baterię nie wiem czy w wszystkich telefonach tak jest czy tylko w tym modelu powoduje szybsze rozładowanie bateri. Aparat nie zauważyłem poważniejszych wad. Oprogramowanie trochę ubogie trzeba sporo wgrać z google play użytecznych programów, porównuję tutaj akurat z moim poprzednim telefonem HTC m8 oprogramowanie było i jest wzorcem do naśladowania dla innych. Ekran super nie zauważyłem żadnych wad.