Test Moto G5 Plus — dlaczego warto kupić średniaka Motoroli
Przez moje ręce przewinęło się wielu smartfonowych przedstawicieli średniej półki cenowej. Mam na myśli również inteligentne telefony z serii Moto, które zawsze oceniałem pozytywnie, będąc świadom wad, które w nich występują. Czy Moto G5 Plus, którą miałem okazję testować, również zasłuży na miano jednego z ciekawszych średniopółkowców? Przekonajmy się.
Mimo że prywatnie korzystam ze sprzętu z logiem nadgryzionego jabłka na obudowie, cenię Androida za otwartość, możliwości customizacji oraz świetnie spięte usługi Google’a, które na Zielonym Robocie działają nieporównywalne sprawniej, niż ma to miejsce w iOS. Jako że Apple dopieszcza swoje produkty, poprzeczka, którą stawiam przed większością sprzętu z Androidem, jest wysoka. Dotyczy to również średniej półki cenowej, która w ostatnim czasie działa nie gorzej od rocznych flagowców. Z tego też powodu chciałbym podejść do testów tytułowej Moto z krytycznym nastawieniem, będzie to jednak trudne, zwłaszcza że dotychczas sprzęt sygnowany logiem Moto oceniałem naprawdę pozytywnie.
Konstrukcja
Zanim przejdę do opisu konstrukcji, chciałbym kilkoma słowami podsumować sam zestaw sprzedażowy, który jest co prawda skromny, ale znajdziemy w nim wszystkie najpotrzebniejsze akcesoria. Pudełko, jak pudełko — wygląda standardowo, ale mnie przypadła do gustu zastosowana kolorystyka. Jako że przeważnie rzucam kartonowe opakowania na strych, nie będę się na tymże elemencie skupiać. Na zawartości, owszem. W środku znajdzimy krótką instrukcję użytkownika, o której krąży legenda, mówiąca o tym, że ktoś kiedyś skorzystał z wiedzy w niej zawartej. Poza papierami producent umieścił w opakowaniu kabel microUSB oraz gruszkę do ładowania. Na tym w zasadzie kończy się zestaw, ale pamietajmy — Moto G5 Plus jest urządzeniem stosunkowo niedrogim i gdzieś musiały pojawić się oszczędności. Zajmijmy więc się telefonem.
Urządzenie zostało wykonane z trzech różnych materiałów. Oczywiście nie wliczam tutaj samej elektroniki, którą naszpikowano Moto G5 Plus. Do rzeczy — sprzęt to połączenie szkła, które ochrania wyświetlacz, tworzywa sztucznego, z którego zbudowano ramkę oraz aluminium. Metalowa jest jedynie tylna pokrywa, co nie jest dla mnie do końca zrozumiałym zabiegiem. W zasadzie jedyny plus, jaki tutaj dostrzegam to odczucie obcowania z czymś z segmentu premium. Sprytne. Urządzenie w stosunku do ekranu jest nieco za duże, za co możemy winić nieco za grube ramki. Ok, czepiam się, ale w dobie “bezramkowców” mam do tego prawo.
Po bokach znajdziemy przyciski z odpowiednio wyczuwalnym skokiem, które nie latają na wszystkie strony, tworząc “dziwny” dźwięk. Jest dobrze, czyli dokładnie tak, jak tego oczekiwałem. Pod ekranem znajdziemy genialny czytnik linii papilarnych, który może w zastępstwie przycisków ekranowych pozwalać na nawigowanie po systemie. Oczywiście w trybie tym wspomniane klawisze ekranowe nie są widoczne. Ja to kupuję.
Ekran
Nawet gdybym bardzo się postarał, nie potrafiłbym skrytykować wyświetlacza zamontowanego w Moto G5 Plus. To 5,2-calowy IPS, który wyświetla obraz w rozdzielczości Full HD, a więc optymalnej dla takiej przekątnej. Z ekranu korzysta się naprawdę przyjemnie, na co wpływ mają świetne odwzorowane barw, natychmiastowa reakcja na dotyk oraz podświetlenie. To ostatnie zasługuje na pochwałę, gdyż w pełnym słońcu wyświetlacz “świeci” wystarczająco mocno, aby zapewnić czytelność. W przypadku wieczornej konsumpcji multimediów również jest nieźle, gdyż minimalne podświetlenie nie męczy wzroku.
Warto odnotować fakt zastosowania w Moto G5 Plus hartowanego szkła Corning Gorilla Glass chroniącego ekran przed zarysowaniami i stłuczeniami. Cóż, podczas okresu testowanego sprzęt nie dorobił się żadnej nowej rysy.
Specyfikacja techniczna
* 5,2-calowy ekran IPS*
* Rozdzielczość 1920 x 1080p*
* Wymiary 150,2 x 74 x 9,7 mm*
* Waga 155 gramów*
* Układ Qualcomm Snapdragon 625*
* Grafika Adreno 506*
* 3 GB RAM*
* 32 GB na dane użytkownika*
* microSD*
* Wi-Fi a/b/g/n*
Aparat
Aparat to w zasadzie najmocniejszy “minus” Moto G5 Plus i nie chodzi nawet o to, że nie prezentuje on zadowalającego poziomu. W przypadku typowego użytkownika element ten okaże się więcej niż wystarczający. Gros moich znajomych oceniło fotograficzne aspekty smartfona jako kapitalne. Nie jest to jednak poziom zbliżony do tego oferowanego przez flagowce. Sensor Sony IMX362, bo właśnie taki znajdziemy w testowanym egzemplarzu, jest typowym średniakiem. Mimo to moje oczekiwania były spore i to właśnie przez nie lekko się zawiodłem. Zostawmy jednak na boku marudzenie, porozmawiajmy o konkretach.
Zdjęcia w dobrym, a nawet w średnim oświetleniu wypadają naprawdę dobrze. Zajdziemy na nich mnóstwo szczegółów, zaś do pracy automatycznego ustawienia ostrości nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Nawet w pochmurnej scenerii aparat nie zawodzi. W przypadku zdjęć nocnych jest dokładnie tak, jak można było się spodziewać — szalu nie ma. Uogólniając, fotki wykonane za pomocą Moto G5 Plus wyglądają dobrze i tylko dobrze. Z filmami jakościowo jest już ciekawiej, choć brak tutaj sprawnie działającej stabilizacji.
Oprogramowanie
Moto G5 Plus to przede wszystkim czysty Android. Właśnie w takiej formie jest mu najlepiej, przynajmniej w mojej ocenie. Naprawdę doceniam ascetyczność i spójność interfejsu zastosowanego w testowanym smartfonie. Z tego też powodu Motoroli należą się pochwały, gdyż firmie udało się zaimplementować w rzeczonym sofcie kilka interesujących ficzerów, które znacząco poprawiają komfort użytkowania. Wymieńmy je:
- Tryb koloru — użytkownik może zdecydować o barwach wyświetlanych na ekranie. Do wyboru jest opcja standardowa, czyli klasyczne IPS-owe zachowanie oraz jaskrawa, która przypomina “zachowaniem” AMOLEDy
- Gesty — potrząsanie urządzeniem w celu uruchomienia latarki, obrócenie w celu aktywacji trybu nie przeszkadzać oraz inne
- Czytnik linii papilarnych może zastąpić panel nawigacyjny Androida
- Wyświetlanie powiadomień ekranowych w nieabsorbujący sposób
Wydajność i bateria
Teraz skupimy się na zaletach Moto G5 Plus, która zachwyca wydajnością i pozwala zapomnieć, że mówimy o sprzęcie, którego cena nieznacznie przekracza tysiąc złotych. Podczas całego okresu testowego ani razu nie zdarzyło mi się zawiesić urządzenia, ani spowodować niepożądanego zamknięcia którejkolwiek z aplikacji. To zaskakujące, gdyż konfiguracja techniczna sprzętu na papierze wygląda średnio (jak na średniaka przystało). Jak widać, producent dołożył starań w kwestii optymalizacji, w której to osiągnął prawdziwe mistrzostwo.
Zastosowany w Moto G5 Plus akumulator pozwala na od jednego do dwóch dni pracy w trybie umiarkowanym z aktywnymi modułami oraz transmisją danych. Trzeba się naprawdę postarać, aby urządzenie odmówiło posłuszeństwa w dniu ładowania, aczkolwiek jest to wykonalne. Samo ładowanie nie trwa długo, a więc bateria jest tutaj jak najbardziej na plus.
Podsumowanie
Moto G5 Plus nie zawiodła mnie, czyli jest dokładnie tak, jak przypuszczałem. Co prawda, zastosowany tutaj aparat zważając na jasny obiektyw f/1,7 mógłby sprawować się lepiej, jednak jest to jedyna rzecz, do której mógłbym się przyczepić. Przyczepić… to właściwe słowo, gdyż nawet ten element wypada w oczach przeciętnego usera naprawdę dobrze. Co poza tym? Wydajność, optymalizacja, jakość wykonania i przywołujący uśmiech feeling z obcowania ze smartfonem — jeśli tego szukasz, wybierz Moto G5 Plus.
Plusy:
- Jakość wykonania
- Płynność interfejsu
- Dodatki programowe
- Sprawny czytnik linii papilarnych
Minusy:
- (tylko) dobry aparat
- Brak kompasu (dla niektórych istotna rzecz)