Ubezpieczenie smartfona. Czy warto?
Smartfony stają się coraz droższe i co gorsze — mniej trwałe. O zniszczenie urządzenia jest nietrudno. Przypadkowy upadek, wylanie kawy czy spięcie powodujące uszkodzenie płyty głównej to tylko kilka sytuacji, z jakimi borykają się użytkownicy inteligentnych telefonów komórkowych. Strata sprzętu za kilka tysięcy złotych lub jego kosztowna naprawa mogą okazać się dotkliwe. Można się oczywiście zabezpieczyć w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych, ale czy takowe ubezpieczenie jest “coś warte”?
W ostatnich latach ubezpieczenia od zniszczenia i kradzieży sprzętu elektronicznego zyskują na popularności. Bez wątpienia ma na to wpływ wzrost cen urządzeń mobilnych, które często kosztują tyle, co średniej klasy notebook lub telewizor. Klienci kupujący inteligentny telefon często decydują się na wykupienie dodatkowej polisy, która w teorii ma zabezpieczyć ich urządzenie przed skutkami przypadkowych uszkodzeń, zalań lub kradzieży. Niestety, lwia część ubezpieczeń oferowanych przez towarzystwa, sklepy czy operatorów to niewiele znaczące świstki papieru. Nie oskarżam, stwierdzam fakty.
Ubezpieczenie i polisa
Ubezpieczenie smartfona możemy nabyć już w chwili jego zakupu, choć istnieją towarzystwa, które pozwolą nam na dokonanie czynności nawet w sytuacjach, w których sprzęt jest z nami przeszło rok. Najpopularniejszymi “miejscami” zawierania umów z ubezpieczycielami są salony operatorów komórkowych oraz sklepy z elektroniką użytkową. W obydwu przypadkach polisa jest wariantem dodatkowym, za który sprzedawcy-konsultanci otrzymują solidną premię. Przykre jest to, że spora część dokumentów zawiera wpisy, które w praktyce oznaczają niemal niemożność skorzystania z dobrodziejstwa ubezpieczenia.
Sprzęt kupujemy w pośpiechu i nawet w przypadku podjęcia decyzji o wykupieniu ubezpieczenia, nie mamy czasu na zapoznanie się z dokumentem, a szkoda. W OWU (ogólne warunki ubezpieczenia) można znaleźć odpowiedzi na większość nurtujących ubezpieczającego pytań. Zapewniam, poświęcenie kilkunastu minut na przeczytanie polisy oraz zadanie dodatkowych pytań sprzedawcy-konsultantowi może się nam najzwyczajniej w świecie opłacić.
Na co zwracać uwagę?
Niektóre zapisy umów, choć zgodne z przepisami, są niekorzystne dla osób kupujących polisy, które w zależności od rodzaju sprzętu kosztują od stu do kilkuset złotych rocznie. Najkorzystniej, co mnie zaskoczyło, wypadają oferty operatorów sieci komórkowych. Jednym minusem jest ograniczenie możliwości skorzystania z usług do czasu zakupu. Nie ma szans na to, aby ubezpieczyć urządzenie używane. Wróćmy do zapisów…
Ubezpieczenie może zawierać możliwość wypłaty odszkodowania jedynie za zdarzenia spowodowane czynnikami zewnętrznymi. To najgorszy z możliwych dla klienta zapisów, który daje firmie ubezpieczeniowej skuteczne narzędzie pozwalające na odmowę wypłaty odszkodowania. W skrócie — zapis oznacza, że uszkodzenie musi być spowodowane czynnikami zewnętrznymi, na które osoba użytkująca urządzenie nie miała wpływu. Podobnie wygląda kwestia ubezpieczenia od płynów (woda itd.), które obejmuje jedynie zalanie, a nie zamoczenie. Wbrew pozorom, różnica jest spora. Jeśli znaleźliście w swojej polisie wspomniane zapisy, musicie liczyć się z tym, że nie otrzymacie odszkodowania w sytuacji gdy:
- Urządzenie upadło w autobusie, który hamował
- Telefon wypadł wam z ręki
- Wylaliście na smartfon kawę
Kiedy ubezpieczenie “zadziała”? To proste, kiedy telefon wypadnie wam z ręki, przez przypadkowe popchniecie przez osobę trzecią oraz kiedy wilgoć dostanie się do smartfona w skutek nieprognozowanych wcześniej opadów deszczu.
Wobec powyższego, oceńcie, na ile sensowne jest wykupienie polisy u ubezpieczyciela.