Wyciekł kod źródłowy iOS — co to oznacza?
Jesteśmy świadkami jednego z najpoważniejszych wycieków w historii Apple. Tym razem w sieci pojawił się kod źródłowy iOS, a konkretnie iBoot. Wspomniana cześć oprogramowania odpowiada za mechanizm uruchamiania systemu, a co za tym idzie — mówimy o niezwykle istotnym jego składniku. Wbrew pozorom problem dotyczy nie tylko samej firmy, ale również użytkowników smartfonów oraz tabletów Apple.
Wycieki stanowią realne zagrożenie dla praw autorskich twórców oprogramowania. To fakt, z którym dyskutować nie ma sensu. Możliwość podpatrzenia przez konkurencję rozwiązań danego producenta może skutkować próbą naśladownictwa. Wojny patentowe są tego ewidentnym dowodem, ale jako że giganci branży technologicznej mogą pozwolić sobie na milionowe odszkodowania oraz opłacenie niezwykle skutecznych prawników, problem nie jest aż tak poważny.
Gorzej przedstawia się sytuacja samych użytkowników systemów czy aplikacji, których kod źródłowy pojawił się w sieci bez wiedzy twórców. Dlaczego sprawa jest groźna?
Kod źródłowy iOS to siedlisko informacji o systemie
W serwisie GitHub pojawił się kod źródłowy iBoot dla iOS w wersji 9.3. Czym jest iBoot? To narzędzie ładujące system podczas uruchamiania urządzenia. Choć wyciek nie dotyczy najświeższej wersji systemu istnieje spora szansa na to, że niektóre fragmenty oprogramowania są zgodne z iOS 11 lub zbliżone do niego swoją konstrukcją. Oznacza to, że kod może posłużyć hakerom do łamania zabezpieczeń iPhone’ów oraz iPadów. Zrobiło się poważnie.
Apple zareagowało natychmiastowo, żądając usunięcia z GitHuba wspomnianego wycieku. Argument o ochronie praw autorskich okazał się skuteczny. Problem w tym, że kod mógł zostać już skopiowany i może być w tej chwili analizowany przez cyberprzestępców, pod kątem sposobów wykorzystania. Reakcja sadowników jest dla mnie potwierdzeniem autentyczności danych udostępnionych na wspomnianym serwisie. Czuję, że w najbliższym czasie iOS wzbogaci się o dodatkowe łatki bezpieczeństwa. To niemal pewne.
Chciałem przypomnieć, że nie jest to pierwsza tego typu sytuacja w historii Apple. Owszem, opisywana afera jest największą, ale nie jedyną. Weźmy za przykład wyciek softu dedykowanego inteligentnemu głośnikowi HomePod od Apple. To właśnie dzięki analizie kodu poznaliśmy kilka szczegółów dotyczących nadchodzącego (na tamtą chwilę) iPhone’a X, początkowo określanego jako ósemka. Fakt, liczba informacji byłą skromna, ale wystarczyło to do stworzenia wizji sprzętu w świadomości obserwatorów rynku. Wcięcie ekranowe oraz zastąpienie rozpoznawania odcisku palca skanem twarzy, jak dziś wiemy, zostało potwierdzone przy okazji premiery iPhone’a X.
Wygląda na to, że nie sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Apple ani nikt inny nie podał jeszcze konkretów dotyczących wycieku, a co za tym idzie, kwestia ta jest dopiero badana. Nie pozostaje nam nic innego, jak poczekać na wyniki.
Źródło: Motherboard
Gowniany system
Sam jesteś gowniany
Nigdy nie było cie satc na iphona i nigdy nie będzie cie na niego stać wiec innego komentarza jak taki co dałeś nie można sie spodziewać po tobie
Odezwał się Pan i bogacz tego świata. Mam pieniądze to kupie iphone bo jest najdroższy i będę się nim chwalił że mnie stać było. No jest czym się chwalić. Glupotą…
Sam system jest jaki jest ma wady i zalety. Najgorsi są jednak użytkownicy tych urządzeń.