Zemsta Microsoftu na Google — skutki groźne dla wszystkich
Zemsta bywa słodka nie tylko w świecie ludzi. Jest również często stosowanym przez gigantów okołotechnologicznych narzędziem, które ma na celu pokazać konkurencji, że “z nami” trzeba się liczyć. Boleśnie przekonało się o tym amerykańskie przedsiębiorstwo Google, lecz skutki mogą być groźne dla wszystkich użytkowników przeglądarki Chrome.
“Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” — hasło to przeważnie odzwierciedla konsekwencje wszelakich sporów. W tym konkretnym wypadku powinno ono wyglądać nieco inaczej — “Gdzie dwóch się bije, tam trzeci traci”. Otóż potyczki Google’a z Microsoftem odbijają się bezpośrednio na użytkownikach usług obydwu firm, uściślając — na ich bezpieczeństwie. Poznajmy szczegóły.
Zemsta i jej powody
Swojego czasu Google powołało do życia Projekt Zero, którego celem było obnażanie luk w bezpieczeństwie wielu usług, szczególnie tych należących do konkurencji. Zasady działania były proste. Firma, u której doszukano się błędów w zabezpieczeniach, otrzymywała od giganta z Mountain View dokument wyliczający punk po punkcie, co należałoby zmienić. Oczywiście bez wskazań, jak to zrobić. Na całą operację Google “dawało” jedynie siedem dni, po których informacje o lukach zostawały upublicznione. To, jak się zapewne domyśleliście, godzi w bezpieczeństwo użytkowników platformy Windows oraz pozostałych usług i produktów firmy z Redmond.
Owszem, Microsoft ma czas na naprawę, ale czymże jest siedmiodniowy termin w przypadku potężnych rozbudowanych usług? Niczym, zwłaszcza że poprawki trzeba przetestować na przytłaczająco dużej liczbie setupów, tak, aby łatki spełniły swoje zadanie. Jest to niestety niewykonalne. Nie w siedem dni. Z tego też powodu, oburzony Microsoft odnosił się do całej sytuacji w sposób krytyczny, a co ważne, czynił to oficjalnie. Przedstawiciel i pracownik firmy, Terry Myerson określił działania Google’a jako zagrażające bezpieczeństwu userów. Nieczyste zagrywki? Nie sposób się z powyższym nie zgodzić. W tym miejscu wszystko wydaje się przeprowadzoną profesjonalnie “obroną” i tak można by odbierać potyczki Google’a z Microsoftem. Niestety, twórcy Windowsa poszli o krok za daleko, czego efektem jest perfidna zemsta.
Jak dzieci
Zdawałoby się, że obydwie firmy zarządzane są przez ludzi dorosłych i odpowiedzialnych, świadomych konsekwencji podejmowanych przez siebie decyzji. Niestety, życie pokazuje co innego, gdyż gigant z Redmond powołał specjalny team odpowiedzialny za “buszowanie” po usługach Google’a w celu odnalezienia błędów w zabezpieczeniach. Każda, ale to absolutnie każda duża usługa ma luki i prędzej czy później udaje się je odkryć i załatać. Nie będzie więc niczym zaskakującym to, że prace wspomnianego zespołu okazały się owocne. Google dowiedziawszy się o “usterkach” postanowiło je naprawić, przy czym popełniono błąd. Dodam istotny, gdyż kod “łatek” pojawił się w ogólnodostępnym repozytorium, gdzie pozostawał przez co najmniej kilka dni.
Microsoft nie zamierzał dyskretnie informować o tym fakcie giganta z Mountain View, tym bardziej wyznaczać mu terminów na “poprawę”. Firma wybrała inną drogę, która uderzyła nie tylko w Google, ale również w użytkowników jego usług…
Do rzeczy. Microsoft opublikował w ramach Windows Security Blog artykuł zawierający listę znalezionych błędów i usterek. Co ciekawe, w rzeczonym wpisie znajdziemy także sugestię co do tego, które narzędzia powinno monitorować się w celach odnalezienia błędów w przeglądarce Chrome. Brzmi jak zaproszenie do działań godzących w dobro usera i tak w istocie maluje się cała sytuacja.
Jest to jedynie przykład tego, jak kłótnie wielkich koncernów wpływają na bezpieczeństwo nas, użytkowników.
Źródło: Windows Security blog Foto: Pixabay