You are here
StarCraft: Ghost wciąż żyje? Gry 

StarCraft: Ghost wciąż żyje?

W 2002 roku Blizzard ogłosił światu prace nad shooterem w świecie StarCrafta. Jednocześnie z tym projektem ruszyły dwa kolejne-WoW i StarCraft 2. Studio nie przewidziało, jednak, że tytuł ten pozostanie w fazie produkcji, aż do dnia dzisiejszego. W jednym z niedawnych wywiadów Rob Parado ujawnił (Senior Vice President of Game Design w Blizzardzie), że S:G nie został skasowany, a jedynie wstrzymany na czas nieokreślony.

 

 

Starsi fani uniwersum StarCrafta doskonale pamiętają szumne zapowiadany, przez Blizzard Entertainment projekt StarCraft: Ghost. Miał to być dynamiczny TPP akcji z elementami skradanki, osadzony w tym samym uniwersum sci-fi, które cieszyło się taką renomą na popularnych blaszakach. Ghost w zamyśle twórców wydany miał zostać na PlayStation 2, Xboksa i GameCuba. Do dyspozycji gracza oddano tajną agentkę Novę, należącą do tytułowej grupy Ghost, wywodzącej się z rasy Terran. Zdeterminowani sprzymierzeńcy mieli nam pomagać w wykonywaniu niebezpiecznych misji. Scenariusze oferowały udział w olbrzymich walkach planetarnych, jak i brawurowych misjach solowych bogatych w nieprzewidywalne zwroty akcji. Zdarzenia przedstawione w grze sprawiały, że odpowiedzialność za losy całego świata spoczęła na naszych barkach…

Głównym zadaniem użytkowników w kampanii dla pojedynczego gracza było pozostanie niezauważonym przez przeciwnika i likwidowanie go tak, by ten nie był świadomy, skąd nadciągnęło niebezpieczeństwo. Novę wyposażono w cały arsenał trików, ale wróg nie był bezbronny wobec jej działań – posiadał bowiem w zanadrzu urządzenia wykrywające intruza. Oprócz czysto skradankowych etapów, przed graczami postawiono również liczne zagadki logiczne, które jednak nie reprezentowały nad wyraz złożonego poziomu. Nova nie dysponowała co prawda takimi umiejętnościami jak chociażby Ezio (Assasin’s Creed) lub Garrett (seria Thief), ale radziła sobie ze wspinaczką, a nawet potrafiła zawisnąć na podwieszonej pod sufitem rury, zaczepiając się o nią nogami.

 

 

W StarCraft: Ghost duży nacisk położono na gadżety, które w rozgrywce odegrać miały  znaczącą rolę. Blizzard snuł plany wprowadzenia pojazdów, z których bohaterka mogłaby dowoli korzystać. Nie miały one jednak być środkami transportu, a stać się częścią repertuaru ofensywnego agentki. Do bezpośredniego rozprawiania się z zastępami nieprzyjaciół naszej heroinie w kampanii służyły karabin AGR-14 i karabin snajperski, ale mogła się zaopatrzyć także w inne rodzaje broni (jedną z nich jest znany ze StarCrafta II psi blade, oparte na technologii rasy Protoss ostrze służące jej wojownikom do walki w zwarciu) i granaty. Do jej wachlarza umiejętności dodano, też moce psioniczne.

 

 

Najważniejszym modułem zabawy dla gros fanów StarCrafta, był rozbudowany  multiplayer, o którym Blizzard nie mógł zapomnieć. Dla Ghosta przygotowano przynajmniej dwa tryby: Mobile Conflict i Invasion. Ten pierwszy znany był także pod wiele mówiącą nazwą: Capture the Base (przejmij bazę). W rozgrywce polegającej na przejęciu mobilnej fabryki i przeniesieniu jej na swój teren przy użyciu jednostek piechoty, mogło uczestniczyć od dwóch do ośmiu graczy. Akcja rozgrywała się w nim na planecie Mar Sara. W Invasion rozgrywka polegała z kolei na przejmowaniu terminali z zasobami. Sprawowanie nad nimi kontroli dodawało punkty, które następnie można było przeznaczać na likwidowanie jednostek przeciwnika, a także pozwalało na tworzenie silniejszych oddziałów. Każda z dostępnych jednostek odpowiednio kosztowała (od jednego do pięciu punktów). Akcja, w której uczestniczyli przedstawiciele ras Protoss i Zerg zamknięta była w ramach scenariuszy, spośród których co najmniej jeden rozgrywał się w świecie Helios.

 

 

Starcraft Ghost miał być odpowiedzią na Renegade, strzelankę rozgrywającą się w uniwersum Command&Conquer. Mieliśmy więc zobaczyć inną perspektywę, ukazującą odmienne spojrzenie na świat znany z niezwykle popularnej strategii. Projekt pomimo sporego zainteresowania fanów został jednak odłożony na półkę i z czasem obrósł kurzem.

 

Podobny los miał spotkać tak znane tytuły, jak Duke Nukem Forever, S.T.A.L.K.E.R. czy znakomite L.A. Noire. Wszyscy wiemy,  jak to się zakończyło, póki więc nie zniknie promyk nadziei, trzymamy kciuki, aby produkcja ujrzała światło dzienne.

Related posts

Leave a Comment