GG Dysk do likwidacji – co z twoimi danymi?
Gadu Gadu, a właściwie GG, bo tak obecnie nazwa się komunikator zostaje po raz kolejny „odchudzony”. Tym razem cięcia dotyczą wirtualnego dysku, znajdującego się obecnie w portfolio usług firmy. Początek końca produktu, niegdyś kultowego?
„Początek końca”? Zdecydowanie trafniejszym hasłem będzie – końcówka końca, gdyż GG, a raczej to, co z niego zostało jest w agonalnej kondycji. Brak zysków, ciągłe wycofywanie elementów komunikatora – typowe przygotowanie do sprzedaży. Z pewnością znajdzie się inwestor zainteresowany bogatą, choć uboższą niż kiedyś listą użytkowników. Pytanie, co z userami, którzy choć nieliczni chcieliby w dalszym ciągu korzystać z możliwości aplikacji? Zapewne zostaną oni na lodzie, choć to jest to jeszcze nic pewnego. Pewny natomiast jest fakt uśmiercenia usługi cloudowej usługi GG Dysk.
Wczoraj po południu otrzymałem maila od GG. Właściwie otrzymali go wszyscy użytkownicy. Jego treść prezentuję poniżej:
Drodzy Użytkownicy,
Z powodu niewystarczającego zainteresowania rezygnujemy z funkcjonalności GG Dysk.
Usługa będzie dostępna do 30 czerwca 2016 r. Po tej dacie wszelkie dane znajdujące się na GG Dysku zostaną usunięte.
W związku z powyższym prosimy Was o zapisanie wszystkich plików, które trzymacie na GG Dysku, na
swoich komputerach lub innych nośnikach pamięci, abyście mieli do nich dostęp także po 30 czerwca.
Usługa przesyłania przez GG dowolnie dużych plików zostanie utrzymana w dotychczasowym kształcie.
Przesyłane pliki będzie można przeglądać i/lub pobrać przez 90 dni.
Z powyższego wynika nic innego, jak to, że GG się zwyczajnie poddaje. Właściwie na chwilę obecną jest mi to obojętne, gdyż nie korzystam ze wspomnianej chmury. Niestety, gros użytkowników z powodzeniem wykorzystuje GG Dysk każdego dnia, ciesząc się z funkcjonalności produktu. Zostali oni wręcz zmuszeni do przeniesienia danych do konkurencji i co ważne – muszą zrobić to naprawdę szybko. Z dniem 30 czerwca usługa zostanie wyłączona, a co za tym idzie – pliki userów zwyczajnie przepadną. Wiadomość zła, ale nie powinno to dziwić nikogo, gdyż włodarze komunikatora argumentują swoją decyzje niewystarczającym zainteresowaniem rozwiązaniem.
Naprawdę przykro mi patrzeć na powolne dogorywanie GG, z którym wiąże wiele wspomnień. Kiedyś, w czasach „przed Facebookiem”, młodzież nie wyobrażała sobie innego sposobu kontaktu ze znajomymi. Liczyły się tylko SMSy i GG. Pamiętacie „…to nie temat na SMS, wejdź na GG” – zabawne, ale tak przedstawiała się niegdyś nasza sieciowa obecność.
Początkowo „lekki” i niewymagający komunikator, z czasem zaczął się rozrastać. Dodano emotki, swoją drogą te były genialne, choć to nie koniec zmian – twórcy próbowali zrobić z programu kombajn. Wypchano go niezliczonymi funkcjami oraz banerami reklamowymi. To przeszkadzało, ale przecież mogliśmy skorzystać z alternatywnych klientów usługi, które były zgodne z protokołem. Tak też robiłem, ja i mnie podobni użytkownicy. Do czasu…
…aż pojawił się Facebook. Początkowo byłem wobec niebieskiego tworu nieufny, zostając przy połączeniu Grono.net i GG. Z czasem zacząłem dostrzegać jego wygodę i tę globalność. Po niespełna roku większość moich znajomych miała już konta u „Zuckerberga”, zapominając o naszych polskich serwisach. Sam zaglądałem do wspomnianych usług coraz rzadziej, zagłębiając się w arkana obsługi FB. Najważniejszym powodem mojego i nie tylko mojego odejścia od GG było pojawienie się Messengera, który w „erze” mobile nie miał sobie równych. Dziś produkt z powodzeniem zastępuje mi inne komunikatory, SMSy, a nawet częściowo portale społecznościowe. Nie sposób z tym konkurować, a przynajmniej GG nie dało rady. Nie mniej jednak dalej darzę usługę sentymentem.
Podsumowując, niezależnie od tego, czy kibicujecie przyszłości GG, powinniście rozważyć przejście do konkurencyjnej usługi cloudowej. Naturalnie, jeśli nie chcecie stracić swoich danych.
Źródło: GG, własne.
_________________________________________
Zapraszamy do naszego e-sklepu, gdzie znajdziecie szeroki wybór sprzętu w bardzo atrakcyjnych cenach. Polecamy również profil Vip Multimedia na Facebooku.