Drogie Google, gdzie ta rewolucja?
Wczorajszy event Google był do bólu przewidywalny. O ile sam sprzęt można nazwać progresem w portfolio sprzętowym giganta z Mountain View, o tyle nowości weń zawarte są po prostu nudne. Największą “innowacją” okazały się ceny, które są znacznie wyższe niż te, do których przyzwyczaił nas wyszukiwarkowy koncern.
Uwielbiam urządzenia mobilne. Cieszy mnie każdy nowy produkt w postaci smartfona, tabletu, hybrydy, wearables czy smart home oraz IoT (internetu rzeczy). Niestety, w kwestii tych pierwszych od dłuższego czasu wieje nudą. Nie możemy liczyć nawet na największych gigantów branży, czyli Google oraz Apple. Fakt, nowości robią wrażenie i stanowią pewnego rodzaju ewolucję, ale o rewolucji w żadnym wypadku nie może być mowy. Pixele oraz pozostały sprzętu giganta z Mountain View, które mogliśmy poznać przy okazji wczorajszej konferencji, są tego doskonałym przykładem.
Google i nuda
Firma pokazała wczoraj kilka sprzętów, z których najbardziej interesującym okazała się mojej ocenie inteligentny głośnik ze wbudowanym ekranem Home Hub. Nie jest to oczywiście żadna rewolucja, jednak sprzęt sam w sobie wydaje się naprawdę interesujący i jak mniemam stanowi bezpośrednią odpowiedź na próbę zawładnięcia rynkiem przez koncern Amazon. Firma nie przestrzeliła również ceny, która w przeliczeniu na złotówki nie przekroczy 600 złotych.
Co Pixel Slate? Czy on również jest w mojej ocenie nudny? Odpowiedź brzmi — to zależy. Jest to kolejna próba Google do wejścia w świat komputerów. Próba marna, gdyż za nic w świecie nie mogę znaleźć zastosowania dla takowego sprzętu. Użytkownicy domowi oraz edukacja postawią na iPada, którego możliwości są znacznie ciekawsze i który jest przyjaźniejszy w obsłudze. Bardziej profesjonalnym zastosowaniom będzie odpowiadał Surface od Microsoftu. Naprawdę nie widzę miejsca dla Slate, choć faktycznie w kwestii wizualnej prezentuje się świetnie.
Ostatnim, choć najważniejszym urządzeniem pokazanym na wczorajszym evencie jest Pixel 3 oraz jego większa wersja Pixel 3 XL. Zgoda, wspomniane smartfony mogą się podobać i z pewnością spodobają się fanom serii oraz entuzjastom czystego Androida. Problem w tym, że Google poleciało z cenami, które są nieadekwatne do możliwości urządzenia. Rozumiem, że firma chce dorównać w tej kwestii Apple, ale nie tędy droga, producencie.
Co z Polakami?
Zapoznając się z nowościami, zarówno sprzętowymi, jak i programowymi, czuję się jak obywatel drugiej, a nawet trzeciej kategorii. Mało, że nowe urządzenia będą trudno dostępne w Polsce oraz znacznie droższe niż na zachodzie, to nie będziemy mogli skorzystać z wielu ich funkcji. Niestety, lwia część usług będących częścią ekosystemu nie jest dostępna w naszym kraju. Szkoda, zwłaszcza że kupując urządzenie, kupujemy również software. Pozostaje mieć nadzieję na to, że coś drgnie na polu dostępności usług w Polsce.