Czy Apple oszalało z cenami nowych sprzętów?
Podczas oglądania konferencji Apple, która odbyła się w Nowym Jorku, można było zauważyć kilka rzeczy. Jedną z nich jest to, że praktycznie na każde słowo padające ze sceny, rozbrzmiewały gromkie brawa i krzyki aprobaty ze strony publiczności. Jak się do tego mają kwoty, które później za sprzęt trzeba zapłacić? Czy Apple oszalało z cenami czy to może my daliśmy firmie na to przyzwolenie?
Apple to nie firma, to religia. Takie stwierdzenie można czasem usłyszeć, kiedy rozmowa schodzi na jedną z najpopularniejszych korporacji na świecie. W momencie kiedy pojawiają się nowe smartfony, przed sklepami na całym świecie ustawiają się długie kolejki. Nie ważne, że sprzęt można zamówić on-line. Ważny zdaje się być wtedy ten element oczekiwania na otwarcie sklepowych drzwi i rzucenie się do kasy. Raczej wątpliwe jest to, żeby zaprezentowane wczoraj modele komputerów okazały się takim sukcesem, jak iPhone, ale łączy go z nim pewna cecha wspólna. Każde z urządzeń kosztuje całkiem sporo.
Czy Apple oszalało z cenami?
Urządzenie od Apple nigdy nie należały do tanich. Jednak jeżeli przyjrzeć się konkurencji, to u niej także możemy spotkać drogie sprzęty. Przecież ostatni Galaxy Note 9 potrafi kosztować ponad 5 tysięcy złotych. Czyli tyle ile iPhone Xs, więc czemu to Apple zawsze postrzegane jest jako ta „zła firma”? Cóż, po ostatniej konferencji to postrzeganie raczej nie ulegnie zmianie, bo choć nowe urządzenia zapowiadają się świetnie, to kosztują krocie. I nie chodzi tu o to, że „jak kogoś nie stać, to niech nie marudzi”.
Patrząc na cenę nowego MacBook Air można faktycznie dojść do wniosku, że Apple oszalało z cenami. Wprawdzie laptop jest mniejszy, cichszy i lżejszy od poprzednika, to dalej za najbardziej podstawową wersję trzeba zapłacić 5 999 złotych. Za tą cenę otrzymujemy procesor Intel Core i5, 8 GB RAM oraz 128 GB na dysku SSD. Za wersję z 256 GB zapłacimy już tysiąc złotych więcej. Jeżeli bliżej przyjrzymy się konfiguracji, to możemy zauważyć, że pamięć RAM jest LPDDR3, a to dlatego, że umieszczony wewnątrz procesor nie obsługiwałby nowszej generacji. Dodajmy do tego dwurdzeniowy procesor i wynik wychodzi nam taki, że nowy MacBook Air jest zwyczajnie za drogi. Szczególnie, że w porównaniu do swojej pierwszej odsłony, nie oferuje nic rewolucyjnego. To tylko update i to nietani.
Apple to religia?
Oczywiście to, że nowy MacBook Air kosztuje wyjątkowo dużo, nie będzie przeszkadzało dużej części osób, które urządzenie po prostu kupią na premierę. Można oczywiście mówić o tym, że przewagą Apple nad konkurencją jest jego oprogramowanie. Owszem, to wielki plus, ale tym razem nie przemawia on na korzyść firmy. Faktycznie można stwierdzić, że tym razem Apple oszalało i przesadziło z cenami. Tylko co z tego, skoro nabywcy i tak się znajdą.
Zaczynamy obawiać się kolejnych prezentacji firmy i tego, jakie ceny będą wtedy. Może się bowiem okazać, że na nowego laptopa nie będzie już stać prawie nikogo. Apple zawsze jednak celowało w inny segment rynku, niż wszyscy inni. Celem firmy zdawali się być ludzie z dużymi dochodami, którym nie zależało na specyfikacji, ale na tym, żeby sprzęt działał bez zarzutu. I Apple im to daje, a to, że czasem trzeba trochę przepłacić, nie jest już ważne.
Laptopy i smartfony znajdziecie także w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Apple / Opracowanie własne