Apple tłumaczy „praktyki monopolistyczne” twardą polityką
Najpierw dostało się Microsoftowi, następnie Google. Niedawno przyszła pora na giganta z Cupertino, który musi tłumaczyć się ze stosowania rzekomych praktyk monopolistycznych. Linia obrony, jaką przyjęło Apple, wydaje się skuteczna, mimo że częściowo godzi w użytkowników ekosystemu i we firmy współpracujące.
Giganci działający w obszarze nowych technologii często oskarżani są o praktyki monopolistyczne. Nie zawsze są to słuszne zarzuty, jednak ich pojawienia się w przypadku Google, Microsoftu czy opisywanego Apple można było się zwyczajnie spodziewać. Sadownicy nie zamierzają bezwiednie przyglądać się oskarżeniom antymonopolowym USA, czy dochodzeniu Unii Europejskiej. Firma postanowiła działać szybko i możliwie skutecznie. W tym celu stworzono specjalną stronę, na której Apple tłumaczy kilka istotnych dla sprawy kwestii.
Polityka cenowa Apple i ograniczenia App Store
App Store jest bez wątpienia szalenie bezpieczną platformą. Użytkownicy urządzeń Apple znajdą w nim tylko odpowiednio zweryfikowane przez włodarzy serwisu aplikacje, gry i dodatki. Owszem, zdarzają się wyjątki, przez które w sklepie pojawiają się problematyczne apki, są to jednak sytuacje rzadkie. Jeśli wystąpią, firma reaguje w sposób szybki i skuteczny, blokując dostępność programu.
Powyższe oznacza, że Apple dba o jakość sklepu, jednocześnie starając się zapewnić użytkownikom możliwie wysoki poziom bezpieczeństwa. Na działaniach korzystają także programiści, którzy otrzymują efektywną platformę, na której monetyzują swoją pracę, zamieniając ją w realny pieniądz. Co więc jest nie tak z działaniami związanymi z App Store i ograniczeniami platform Apple?
Po pierwsze, firma skutecznie uniemożliwia zdobycie przez inne niż Apple’owkie aplikacje, wiodącej pozycji na iOS. Wszystko przez brak możliwości ustawienia danego programu jako domyślnego. Dotyczy to na przykład aparatu, kalendarza, czy przeglądarki. W wybranych sytuacjach Chrome może być potraktowany niemal jak domyślny program, jednak nijak ma się to do jego otwartości w Androidzie. To oczywiście nie wszystko. Tracą na tym zarówno deweloperzy, jak i użytkownicy.
Kolejna sprawa dotyczy rozliczeń. Subskrypcja na Spotify, HBO czy YouTube Premium wykupywana z poziomu App Store jest droższa, niż ta dostępna na stronach usługodawców. Ponownie tracą na tym deweloperzy, ale najdotkliwiej odczuwają to sami klienci, którzy, chcąc korzystać z pośrednictwa App Store, płacą więcej, niż „potrzeba”.
Kto ma więc rację — USA i Europa, która bada praktyki monopolistyczne Apple, czy gigant z Cupertino, który stara się zapewnić bezpieczeństwo użytkowników i sposób na zarobek deweloperów?