Apple Clips ląduje w AppStore. Jest tam coś dla Polaków
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Apple Clips pojawiło się w repozytorium aplikacji dla iOS. Bez opóźnień, ale z miłą niespodzianką dla nas — Polaków.
22 marca Apple pokazało światu kilka nowych produktów, a raczej ich odświeżone wersje, wśród których znalazł się nawet iPhone Red. Nie mniej jednak, sprzęt nie był jedną premiera sadowników tego dnia. Twórcy pomyśleli również o oprogramowaniu, które skierowane jest głównie do ludzi młodych, ale z jak pokazuje obecna moda, również starsi fani elektroniki użytkowej znajdą tu coś dla siebie. Mowa o…
Apple Clips — nagrywaj, edytuj, udostępniaj
Zanim przejdziemy do opcji, która spodoba się Polakom, przypomnę czym tak właściwie jest Clips.
Jest to w zasadzie twór podobny funkcjonalnością do Snapchata, z tą różnicą, że nie jest to komunikator. To aplikacja pozwalająca nagrywać krótkie sekwencje wideo, które można bezpośrednio z poziomu Apple Clips wyedytować. Nie mam tu na myśl zaawansowanej obróbki. Produkt oferuje swoim użytkownikom coś innego, coś do idealnie wpisuje się w dzisiejsze standardy i trendy. Mowa o filtrach, naklejkach oraz napisać. To właśnie one stały się hitem ostatnich lat i wygląda na to, że w najbliższym czasie nic się nie zmieni.
Dlaczego wybieramy proste, wręcz dziecinne komunikaty w formie zdjęć i filmików z filtrami oraz nakładkami? Tłumaczyłem to przy okazji zapowiedzi aplikacji, ale powtórzę. Dzisiejszy pęd i natłok informacji nie pozwala nam zapoznać się ze wszystkim, tak jakbyśmy tego sobie życzyli. Musimy decydować o tym, która treść jest naprawdę atrakcyjna, ale na to również coraz częściej brakuje czasu. Naturalnym jest więc to, że celujemy w najmniej angażujący materiał przekazujący nam możliwie najprostszy komunikat. Tutaj idealnie sprawdza się Snapchat, Instagram oraz nowe funkcje Facebooka. Dlaczegoż więc Apple nie miałoby zaproponować swojej wizji rozwiązania?
Dobrze, skoro wiemy już, na co pozwala aplikacja, dodam tylko, że z jej poziomu możemy udostępnić naszą krótką treść znajomym. Zrobimy to za pośrednictwem zainstalowanych w smartfonie aplikacji klienckich serwisów społecznościowych, komunikatorów czy skrzynek mailowych. To jednak nie wszystko.
Dyktowanie “napisów” także dla Polaków
Podczas zapowiedzi Apple Clips, twórcy wyróżnili jedną jej funkcję. Chodziło o automatyczne napisy, które pojawią się na obrazku tudzież wideo po wypowiedzeniu konkretnych słów. Tak, nie zachodzi tutaj potrzeba “ręcznego” wpisywania tekstu. Problem w tym, że lista obsługiwanych języków była zawężona do 36 i nie widniał na niej język polski. To się jednak zmieniło.
Po dzisiejszym pobraniu Aple Clips zacząłem ochoczo testować nowe rozwiązanie. Zaskoczyło mnie to, że powyżej opisana funkcja, świetnie radzi sobie z moim “polskim”. Oznacza to ni mniej, ni więcej, jak to, że my Polacy możemy korzystać z pełnej funkcjonalności Apple Clips.
Zmiana podejścia?
Implementacje naszego języka możemy odebrać jako zapowiedź przykładania większej wagi do użytkowników z Polski. Nie twierdzę przy tym, że Apple “usprawni” Siri, tak aby stała się ona przydatna dla nas, mieszkańców kraju nad Wisłą, ale jest to pewnego rodzaju zapowiedź.
Możliwe, że gigant z Cupertino powoli przestanie postrzegać nas jako kraj Trzeciego Świata i pozwoli nam zostawiać u siebie pieniądze. Irytuje mnie niedostępność wielu usług Apple, z których naprawdę chętnie bym korzystał i co ważne — ponosił koszta z tym związane.
Źródło: Apple