You are here
Batman v Superman – czy warto iść do kina? Oceniamy bez spoilerów artykuły 

Batman v Superman – czy warto iść do kina? Oceniamy bez spoilerów

„Świt Sprawiedliwości” wejdzie do kin 1 kwietnia. Czy „Batman v Superman” jest aż tak złym filmem, jak mówią o nim zagraniczne media?

batmanvsuperman 750x300 1

Sad Ben Affleck to mem, który od kilku dni podbija Internet. Kolejny odtwórca Batmana podczas konferencji prasowej wyglądał na przybitego i mającego wszystko gdzieś. Oczywiście nie zrzucono tego na karb zmęczenia akcją promocyjną, ale na fakt, że „Batman v Superman” zebrał druzgocące recenzje. Krytycy nie zostawili na filmie suchej nitki, a oceny pojawiające się na portalach mówiły jednoznacznie – omijajcie kina szerokim łukiem. Fani nie posłuchali, a w USA obraz zanotował fenomenalne otwarcie i pobił przy tym kilka rekordów Box Office. Affleck nie powinien się więc martwić, bo akurat on, odwalił kawał dobrej roboty. Co o całej reszcie powiedzieć trudno.

Zacznijmy jednak od czegoś innego. Jeżeli oglądaliście jakikolwiek film Zacka Snydera i go polubiliście, nowa produkcja także przypadnie wam do gustu. Zobaczymy w niej bowiem praktycznie wszystko to, do czego przyzwyczaił nas reżyser. Slow motion, które sprawiło, że „300” było trudno strawić, a „Sucker Punch” nadawało się na reklamę japońskiego sexshopu, tutaj sprawdziło się przyzwoicie. „Świt Sprawiedliwości” nie ugina się pod ciężarem tego efektu, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak to miało miejsce w wyżej wymienionych produkcjach. Zwolnienia świetnie zastosowano w otwierającej scenie. Nie będzie niespodzianką, gdy napiszemy, że chodzi o genezę Batmana. Wprawdzie postać Mrocznego Rycerza mocno wryła się już w popkulturę, ale widać reżyser postanowił przypomnieć nam najtragiczniejsze chwile w życiu Bruce’a Wayne’a.

batmanvsuperman 750x300 2

I Snyder zrobił to chyba najlepiej ze wszystkich tych, którzy już podejmowali temat. Nawet wersja Christophera Nolana wypada blado. Owszem, jest patos, ale nie podrasowany do granic możliwości. Ujęcia kamery, zbliżenia oraz muzyka – to wszystko składa się na rewelacyjny wstęp, a dokładniej na przeciwwagę do tego, co widz dostaje na starcie. Powiemy tylko, że jest mocno i co ważne, brutalnie. Reżyser nie bawi się w półśrodki i choć cały czas mamy do czynienia z produkcją o superbohaterach, to te ze stajni Marvela mogą czyścić buty DC. Zapomnijcie o rozpadających się robotach czy uderzeniach, które nie zostawiają na twarzy żadnego śladu. Obaj protagoniści nie przebierają w środkach.

Skoro jesteśmy przy porównywaniu do konkurencyjnego uniwersum, to w przypadku „Batman v Superman” można powiedzieć, że doświadczamy czegoś na kształt „realizmu”. Oczywiście, dalej oglądamy film o kosmitach, bajecznie bogatym kolesiu, który lubi się przebierać i mutantach, ale w produkcji tak tego nie odczuwamy. W świecie DC wszystko wydaje się prawdziwe. Nawet to, że między kontynentami lata Superman i ratuje ludzi z płonących budynków. Widz wierzy w wizję, którą wykreowano mu na ekranie, choć trudno powiedzieć, żeby obyło się bez wpadek. Miasta, gdzie dzieje się większość akcji (Gotham oraz Metropolis) są niemal bliźniaczo podobne. Chyba jedyną różnicą jest to, że jedno oglądamy za dnia, a drugie w nocy. Możecie zgadnąć które jest które.

batmanvsuperman 750x300 3

Przed premierą obawiano się, że Ben Affleck nie poradzi sobie w roli Batmana. Okazało się, że jest wręcz przeciwnie, a jego kreację można uznać za jedną z najlepszych w historii. Zarówno Mroczny Rycerz jak i Bruce Wayne są prawdziwi. Człowiek styrany życiem, walczący od lat z wiatrakami i nie mający już wiele do stracenia. Widz mu ufa i czuje, że ma przed sobą postać z krwi i kości. Niewiele gorzej wypada Henry Cavill w roli Supermana, choć jego postać jest identyczna z tą, którą oglądaliśmy już w „Człowieku ze stali”. I dalej pozostaje ten sam dylemat. Dlaczego praktycznie nikt nie widzi, że Clark Kent i Superman to ta sama osoba? Taka konwencja była dobra przed laty i na łamach komiksu, teraz zupełnie się nie sprawdza.

Jeżeli chodzi o resztę obsady to wyróżniają się jeszcze zaledwie dwa nazwiska. Jeremy Irons (Alfred) oraz Gal Gadot (Wonder Woman). I niestety obie postaci dostają zaledwie po kilka minut na ekranie. Wielka szkoda, szczególnie w przypadku Ironsa, bo wiadomo, że Gadot pojawi się jeszcze nie jeden raz (chociażby w osobnym filmie). Jako porażkę należy niestety rozpatrywać obsadzenie w roli Luthora Jesse’ego Eisenberga. Bohater w jego interpretacji został bardzo mocno przerysowany i z trudem ogląda się jego zmagania, by nadać postaci choć jakąkolwiek głębie. O Amy Admas w roli Lois Lane też lepiej nie wspominać. Brakuje zadziorności i siły, która w „Człowieku ze stali” pokazała. Tutaj jednak wydaje się, że zawinił scenariusz, a nie sama odtwórczyni.

batmanvsuperman 750x300 4

Ci, którzy oglądali trailer filmu, o fabule wiedzą już praktycznie wszystko. Mimo wszystko, produkcję ogląda się dobrze. Do pewnego momentu. Wystarczyła jedna wymiana zdań, a całe tak misternie budowane napięcie siadło. „Batman v Superman” ma bardzo nieśpieszne tempo, szczególnie w pierwszej połowie, a gdy już dochodzi do mordobicia, wszystko się zmienia. Wtedy najlepiej wyłączyć myślenie i najzwyczajniej oddać się rozrywce. Ta stoi na wysokim poziomie i nikogo nie powinno to dziwić.

„Świt Sprawiedliwości” jest przecież blockbusterem i to pełną gębą. Wprawdzie nad niektórymi efektami specjalnymi można jeszcze popracować, ale nie rażą one w oczy, choć sam finał wydaje się wciśnięty na siłę. I to właśnie po to, by pokazać, co potrafią zdziałać spece od CGI. Dzieje się bardzo dużo i miejscami trudno nawet nadążyć za kamerą. Tutaj zawinił montaż. I nie chodzi tylko o sceny walki, ale o cały film. Widać, że został on mocno pocięty, a niektóre ze scen zupełnie ze sobą nie współgrają. Być może reżyserska wersja sprawi, że wszystko ładnie się naprostuje, ale ta kinowa pozostawia niedosyt. I choć produkcja trwa dwie i pół godziny, nie odczujemy zmęczenia. Nie uświadczymy dłużyzn, a montażowe błędy aż tak nie rażą w oczy.


Widać niestety, że „Batman v Superman” jest tylko rozgrzewką przed wprowadzeniem nowych postaci z uniwersum DC. Te znajdą się nawet na chwilę na ekranie, ale sposób w jaki to pokazano, nie jest najciekawszy. Wydaje się, że wepchnięto je tam na siłę i tylko po to, by widzowie wiedzieli na co mogą iść do kina w kolejnych latach.

Da się zrozumieć skąd wzięło się tyle negatywnych recenzji. „Świt Sprawiedliwości” jest obrazem nierównym, miejscami poszatkowanym i ze szczątkową fabułą. Jest też jednocześnie produkcją, która ogląda się z przyjemnością, a jej mankamenty nie zabiją przyjemności z oglądania. O „Batman v Superman” można powiedzieć, że to dobry film. Wymagania odnośnie tej produkcji były ogromne i stąd częściowy zawód, jednak w ogólnym rozrachunku to jeden z ciekawszych filmów, gdzie głównymi bohaterami są postaci z komiksów. Nie zmarnujecie czasu w kinie.

Fot: Batman v Superman

________________________________________________

Zapraszamy do naszego sklepu, który znajdziecie pod tym adresem oraz na nasz profil Vip Multimedia na Facebooku.

Related posts

Leave a Comment