Black Friday w Polsce to kpina z klienta
Stało się. Black Friday za pasem. Tymczasem sklepy, zarówno internetowe, jak i stacjonarne, prześcigają się w promocjach. Wyprzedaże, oferty specjalne, kupony oraz zniżki mogą pomóc w zakupie interesującego nas przedmiotu po atrakcyjnej cenie. Problem w tym, że w olbrzymiej liczbie przypadków “atrakcja cenowa” to ubrana w zgrabny marketing próba wprowadzenia klienta w błąd.
Staram się kupować rozsądnie. Nie zawsze udaje mi się oszczędzić, ale skrupulatnie sprawdzam ceny interesujących mnie produktów oraz porównuję oferty, szukając najatrakcyjniejszej. Przeważnie jest to proces stosunkowo prosty i krótki. Problem zaczyna się w przypadku potężnych wyprzedaży takich, jakie obserwujemy teraz, przy okazji zbliżającego się Black Friday. W zasadzie spora liczba sklepów rozciąga “zakupowe święto” do miana Black Week, a nawet Black Month. Zabawne, ale najwyraźniej opłacalne.
Black Friday i sprytne sklepy
Nie będę specjalnie odkrywczy, kiedy powiem wam, że sklepy często podnoszą ceny na kilka dni lub tygodni przed planowanym startem Black Friday. Czynią to, aby móc następnie obniżyć cenę, która na metce wyda się niezwykle atrakcyjna. Co z tego, że ten sam produkt z 40-procentową zniżką kosztuje teraz więcej niż kilka tygodni wcześniej. Klient i tak dokona zakupu zwabiony pozorną atrakcją cenową.
To nie koniec. W okresie poprzedzającym BF jak grzyby po deszczu pojawiają się fałszywe sklepy i handlarze w serwisach aukcyjnych. Jak się domyślacie, osłabiona czujność klientów powoduje, że łatwo padają oni ofiarami tego typu oszustw.
Dlaczego idea Black Friday nie działa w Polsce?
Powiedzmy sobie wprost. Prowadzenie działalności gospodarczej związanej z handlem to nie hobby a sposób na zarobek. Nikt nie będzie oferował pełnoprawnych produktów za półdarmo. Nie w dłuższej perspektywie. Owszem, promocje zdarzają się i niektóre z nich są naprawdę okazyjne. Problem w tym, że trwają one jeden dzień. Właśnie taka jest idea Black Friday, która w USA sprawdza się świetnie. U nas — w Kraju nad Wisłą sprawa wygląda gorzej. Kilkudniowe, a nawet kilkutygodniowe obniżki, zakładając, że byłyby “prawdziwe” są zwyczajnie nieopłacalne. Warto mieć to na uwadze.
Nie oznacza to, że Black Friday to jedna wielka ściema. Co to, to nie. Jeśli będziemy wybierać atrakcje cenowe i promocje z głową, możliwe, że naprawdę uda nam się zaoszczędzić.