Filmowy Doom będzie krwawy i… niepotrzebny?
Wydaje się, że filmowi producenci w ogóle nie uczą się na swoich błędach. Właśnie kręcona jest kolejna adaptacja, która nawiązuje do elektronicznej rozgrywki, a pierwsze zdjęcia z planu już nie napawają entuzjazmem. Filmowy Doom będzie krwawy, ale zdaję się także, że zupełnie niepotrzebny.
Od premiery poprzedniej wersji filmu minęło 13 lat, a my dalej nie możemy zapomnieć tego, jak kiepska była to produkcja. Doom, którego reżyserem był Andrzej Bartkowiak, operator znany z pracy przy takich produkcjach jak Speed, Upadek czy Adwokat Diabła, stworzy historię mającą tyle wspólnego z grą, co makaron ze stekiem. Fani otrzymali historię, którą można było dowolnie zatytułować i nic by na tym nie straciła.
Filmowy Doom będzie krwawy
Wersja z 2005 roku miała swoje ciekawe momenty. Jednym z nich była scena, gdzie widz spoglądał oczami głównego bohatera. To było jasne i klarowne nawiązanie do FPS’a, ale chyba jedyne, bo jeżeli chodzi o warstwę fabularną, nikt chyba nie oczekiwał rewelacji. Niemniej brakowało tego, co budowało napięcie w pierwszych częściach strzelanki, czyli piekła. Doom Bartkowiaka zignorował portale (a przynajmniej te znane z gry) i postawił na mutacje genetyczne. I choć starano się nawiązać do tego, co zaprezentowano w tytule z 2004 roku (Doom 3), pozostała praktycznie tylko nazwa UAC i stacja kosmiczna.
Kiedy gruchnęła wiadomość, że ma powstać nowa adaptacja filmowa tytułu, wiele osób zaczęło wypatrywać jakichkolwiek informacji na jej temat. Teraz wiemy już, że filmowy Doom będzie krwawy, ale czy to cokolwiek zmieni? Nie powinniśmy chyba oczekiwać zbyt wiele, bo zdaje się, że producenci sami nie do końca wierzą w sukces produkcji. Dlaczego? Okazało się, że nowy Doom pojawi się od razu na rynku DVD/Bluray, czyli ominie kina. Patrząc na wyniki filmu Bartkowiaka, którego wpływy z kas kinowych nie przekroczyły budżetu, może to być dobra decyzja.
Nowy Doom – czym będzie?
O samej warstwie fabularnej filmu wiadomo tyle, co nic. Opublikowane na Twitterze zdjęcia pokazują raptem wnętrze bazy, które pokryte zostało dość sporą ilością krwi. Może to oznaczać, że faktycznie filmowy Doom będzie krwawy, choć do finalnej wersji wiele jeszcze może się zmienić. Sam fakt, że tytuł trafi od razu na nośniki typowo domowe, może dać większe pole do popisu jej twórcom. Reżyserem został Tony Giglio. Nazwisko nie jest znane szerszej publiczności, ale to człowiek, który na produkcjach sensacyjnych zjadł zęby. Odpowiedzialny za takie produkcje jak Teoria chaosu czy S.W.A.tT: Under Siedge może dać nam kino klasy B, ale za to sensownie nakręcone.
Doom to klasyka FPS’ów i każde nawiązanie do produkcji Id Software będzie wzbudzało emocje. Mówimy przecież o grze, która położyła podwaliny pod to, co dziś gości na naszych PC-tach czy konsolach. Niedawny powrót tytułu na powyższe platformy tylko potwierdził to, że da się dalej zrobić strzelarkę, która ma swój klimat. Klimat, który bardzo trudno oddać w filmie, gdzie fabuła powinna grać pierwszoplanowe skrzypce. Patrząc na dorobek reżysera można mieć więc wątpliwości, czy będzie ona chociażby szczątkowa. Owszem, nie każdy film musi być „ambitny”, ale aż chciałoby się, żeby nie traktowano widza jak idioty.
Główną rolę w nadchodzącej produkcji powierzono Amy Manson znana m.in. z serialu Outcasts. Zobaczymy, czy poradzi sobie w nowej roli. Daty premiery jeszcze nie ujawniono.
Po sprzęt do gier i same gry zapraszamy do naszego sklepu internetowego.
Źródło: Twitter / Doom / Bethesda