Jak zarobić i się nie narobić? Wystarczy wybrać odpowiednią przeglądarkę internetową
Początkowo myślałem, że to żart. Nic bardziej mylnego – właściciele przeglądarki Brave naprawdę zapłacą userom za przeglądanie stron internetowych. Jest jedno ale…
Żyjemy w dobie wtyczek, których głównym zadaniem jest blokowanie niechcianych, często inwazyjnych i utrudniających dostęp do materiałów reklam. Dla usera adblock jest zbawieniem, niestety dla wydawcy jest to spory problem. Dlaczego? Przeważająca większość serwisów internetowych opiera swój model biznesowy o zarobek z czerpany z wyświetleń banerów reklamowych.
A gdyby tak właściciel przeglądarki sam zajął się kwestiami rozdzielania dochodów i co ciekawe uwzględnił przy tym czytelników? Utopia? Nie do końca, gdyż tak właśnie maluje się wizja internetowego explorera twórcy JavaScript oraz byłego CEO Mozilli – Brave. Jeśli zdecydujemy się na użytkowanie wspomnianej przeglądarki możemy wybierać spośród kilku metod radzenia sobie z reklamami. Pierwszy wariant zakłada zgodę na oglądanie ów irytujących materiałów w zamian za 15% udział w zyskach. Pozostałe 85% trafi do wydawcy, Brave oraz partnerów. Uczciwie i klarownie, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Niestety, tak jak nie ma róży bez kolca tak i tutaj znajdziemy „drzazgę” w postaci waluty, w jakiej zostanie nam przelane swoiste „wynagrodzenie”. Otóż będziemy mieli do czynienia z Bitcoinami. Kontrowersyjna krypto waluta nie jest w mojej ocenie stabilnym środkiem płatniczym stąd zyskany dzięki reklamom zarobek jest tutaj niepewny.
http://www.youtube.com/watch?v=kHWf6hRV-GM
Jeśli nie mimo wizji wzbogacenia się o Bitcoiny dalej obstajecie za możliwością blokowanie reklam, nic straconego. Twórcy przewidzieli i taką opcję. Po uiszczeniu stosownej opłaty każdy user otrzyma wolny od zbędnych banerów produkt, pozwalający na konsumpcję treści internetowych. 5% uzyskanej kwoty przejdzie na właścicieli Brave, reszta zaś zostanie rozdzielona poprzez wybranych przez usera wydawców.
Druga metoda naprawdę przypadła mi do gustu, problem w tym, że nie wróżę jej świetlanej przyszłości. Powody? Nie wyobrażam sobie, jak właściciele przeglądarki zamierzają przekonać do użytkowania i co ciekawsze płacenia za przeglądarkę, której los jest niepewny. Brak reklam to żaden argument, podobnie jak niejasna szansa na bliżej nieokreślony zarobek wypłacany w formie krytptowaluty. Sam produkt nie jest ani przełomowy, ani specjalnie funkcjonalny i w starciu z Chrome czy Firefoxem wypada blado. Blokowanie reklam to nic nowego – wymienione przeglądarki pozwalają na instalację ów wtyczek, bez pobierania jakichkolwiek dodatkowych opłat.
Mam wrażenie, że twórcy mają ambitny plan zrewolucjonizowania zasad rządzących sieciowym biznesem wydawniczym. Wątpię jednak w sukces przedsięwzięcia i to nie dlatego, że nie podoba mi się wizja byłego CEO Mozilli. Poza opisanymi wyżej minusami, pozostaje jeszcze niepewność, dotycząca… no właśnie – wszystkiego. Produkt jest w fazie rozwoju, nie znamy szczegółów dotyczących wysokości opłat ani kwot, jakie mogą uzyskać userzy decydujący się na udział w tej „grze”. Tajemnicą pozostaje to jak przeglądarka będzie razić sobie z poszczególnymi technologiami, jakie rozwiązania w niej znajdziemy oraz to czy jej wydajność będzie zadowalająca. Biorąc pod uwagę wątpliwości można zaryzykować stwierdzeniem, że Brave jest jedną wielką niewiadomą.
Nie skreślam produktu – będę bacznie obserwować poczynania twórców, a nawet kibicować, aby odnieśli oni zamierzony cel. Możliwe, że kiedyś skuszę się nawet na dłuższe użytkowanie przeglądarki uznam ją za świetną. Na chwilę obecną jestem zbyt mocno związany z ekosystemem Google oraz przeglądarką Chrome (nie ograniczam się do niej) i ciężko byłoby mi pozbawić się bonusów, jakie niesie za sobą spójność usług. Nie mniej jedna, za Brave trzymam kciuki.
Źródła: Brave.
________________________________________________
Zapraszamy do naszego e-sklepu, gdzie znajdziecie szeroki wybór sprzętu w bardzo atrakcyjnych cenach, w tym również recenzowany właśnie model. Polecamy również profil Vip Multimedia na Facebooku.