Kilka dni z usługą Apple TV+ i ocena na chłodno
Apple TV+ zadebiutowało, również w Polsce, zaledwie kilka dni temu, jednak mam już pierwsze spostrzeżenia dotyczące działania usługi. Sprawdziłem nie tylko dostępny w pakiecie kontent. Skupiłem się również na aplikacjach klienckich usługi oraz wadach, które irytują nawet fanów ekosystemu.
Nie będę „ściemniał”. Jestem entuzjastą wszelkich rozwiązań Apple, dlatego też często zdarza mi się wychwalać produkty oraz usługi firmy. Nie oznacza to jednak, że rzucam się do zakupu kolejnych sprzętów i opłacam regularnie większość subskrypcji oferowanych przez giganta z Cupertino. Niemniej, z nowości w postaci Apple TV+ nie wypadało mi nie sprawdzić. Na decyzję o dołączeniu do grona subskrybentów wpłynęła interesująca oferta ze strony usługodawcy. Do rzeczy.
Co urzekło mnie w Apple TV+?
Zacznijmy od najważniejszego, czyli od samego dostępu do usługi. Każdy nowy użytkownik może skorzystać z tygodniowego darmowego okresu próbnego. Czas ten powinien pomóc poznać Apple TV+ na tyle, aby móc podjąć decyzję w wejściu w płatną subskrypcję. Niewiele, ale Sadownicy przygotowali dodatkową akcję promocyjną dla osób, które kupiły iPhone’a, iPada lub komputer MacBook po 10 września. Rzeczona grupa klientów otrzymuje darmowy rok korzystania z usługi. To niespotykane, jak na Apple zachowanie, które należy uznać za wielki pozytyw.
Tak się składa, że nabyłem mój aktualnym komputer w okresie objętym akcją promocyjną, a co za tym idzie, załapałem się na darmowe 12 miesięcy zabawy z usługą. Niezwłocznie przystąpiłem do testów, które rozpocząłem od sprawdzenia kontentu. Ku mojemu zaskoczeniu, na start otrzymałem jedynie kilka produkcji takich jak See czy The Morning Show. Co ważne, Apple udostępniło tylko 3 pierwsze odcinkikażdego serialu. Kolejne będą dołączać do oferty co tydzień. Tak czy inaczej — obejrzałem część produkcji i muszę powiedzieć, że poziom przez nie prezentowany jest wysoki. Widać, że włodarze Apple TV+ nie poskąpili gotówki na autorskie produkcje. To właśnie one będą atutem platformy, która, wbrew obiegowej opinii, nie będzie konkurować z Netflixem.
Apple ewidentnie stawia na wysokiej jakości autorski kontent. Nie twierdzę, że plan Tima Cooka się powiedzie, ale z pewnością jest to interesująca ścieżka rozwoju usługi. Usługi, której będę się bacznie przyglądać.
Wady
Mimo pozytywnego odbioru Apple TV+ zdążyło mnie już nieco zirytować. Pierwszą rzeczą, która mnie mocno zaskoczyła, był rozmiar plików z odcinkami. Ponad 3 GB na niespełna godzinny materiał to gruba przesada. Netflix często mieści się w przedziale 300-700 MB. Niby drobnostka, ale dla osób ze smartfonami o mniejszej pojemności może to stanowić przeszkodę w wygodnym korzystaniu z usługi.
Kolejna nie do końca dopracowana rzecz to aplikacje klienckie i wbudowany weń odtwarzacz. Mam tu na myśli zarówno wersję dla macOS, jak i iOS. Aplikacje nie zapamiętują właściwie miejsca, w którym skończyliśmy seans. Nie są to ogromne pomyłki, ale kilkuminutowa różnica bywa irytująca. Mało tego, program dla komputerów Mac działa dość ślamazarnie, a kolejne ekrany nie ładują wolniej, niż wymaga tego przyzwoitość.