Młody Wallander – Netflix oszalał czy szuka zarobku?
Odnosimy wrażenie, że Netflix oszalał, a przynajmniej na to wygląda. Dlaczego tak uważamy? Otóż ogłoszono, że pojawi się nowy serial na platformie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ma być to Młody Wallander, czyli nowe podejście do klasyki szwedzkiego kryminału. A my pytamy, po co?
Do tej pory pojawiło się kilka adaptacji powieści Henninga Mankella i we wszystkich dało się znaleźć jakieś pozytywy. Jedne oddawały klimat książek, a w innych na pierwszy plan wysuwało się doskonałe aktorstwo (chociażby rewelacyjny w tej roli Kenneth Branagh). Jednak każdą z tych adaptacji coś łączyło. Były oparte na prozie nieżyjącego już niestety autora. Tymczasem Netflix obejmuje zupełnie inny kierunek, a przynajmniej na to wygląda.
Czy Netflix oszalał?
Nie możemy pozbyć się wrażenia, które mamy nadzieje jest mylne, że serial Młody Wallander, jest po prostu „skokiem na kasę”. Owszem, każda produkcja ma na siebie zarobić, ale w tym wypadku zdaje się, że sam pomysł jest dość chybiony. Postać policjanta Kurta Wallandera została stworzona przez Mankella w określony sposób. Nie bez powodu autor opisywał jego sprawy w konkretnym czasie. Bohater miał już swoje lata, a liczne śledztwa odcisnęły na nim swoje piętno.
Mankell nawiązywał wprawdzie do przeszłości Wallandera w swoich krótkich formach, ale nigdy nie stworzył o tym całej powieści. Tymczasem pomysł Netflix, żeby przywołać pierwszą sprawę policjanta ma być właśnie czymś, co przyciągnie nowych widzów przed ekrany. Liczymy na to, że twórcy serialu oprą się na opowiadaniach, które znalazły się pierwotnie w zbiorze Piramidy. Tam faktycznie mogliśmy poczytać o wczesnych latach pracy Wallandera. Czy zabierając się za taki temat, Netflix oszalał? Z biznesowego punktu widzenia nie.
Książki Mankella rozeszły się w blisko 40 milionowym nakładzie, choć dotyczyły one głównie historii dziejących się w późniejszych latach, kiedy policjant miał już sporo na karku. Daje to jednak szansę na to, że widzowie chętnie sprawdzą, co takiego działo się, kiedy Wallander był właśnie młody. Nie możemy się pozbyć jednak wrażenia, że coś w tym wszystkim nie gra. Obawiamy się, że Netflix postawi na widowiskowość, a nie na klimat. Ten nie sprzedaje się idealnie, czego potwierdzeniem może być to, że ostatnio skasowano serial Daredevil.
Kto zajmie się produkcją?
Dobrą informacją jest jednak to, że za produkcję serialu ma odpowiadać Yellow Bird. To firma, która wyprodukowała między innymi szwedzką wersję trylogii Millennium czy właśnie serial Wallander (wersja szwedzka oraz brytyjska). Oznacza to, że znają się na rzeczy. Być może nasze podejrzenia, że Netflix oszalał porywając się na ten temat są odrobinę przesadzone, ale nie chcielibyśmy po prostu zobaczyć, jak partaczona jest legenda.
Niestety nie wszystkie produkcje opatrzone logo Netflix Orginal stoją na najwyższym poziomie. Liczymy jednak na to, że tym razem nasze nadzieje nie zostaną zawiedzione i Młody Wallander będzie przynajmniej przyzwoity. Nie wiadomo jeszcze kiedy serial zadebiutuje na platformie, ale nie wykluczone, że będzie to jeszcze w 2019 roku.
Nowe smartfony oraz laptopy, które pozwolą wam oglądać Netflix gdziekolwiek zechcecie, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Deadline / Yellow Bird / Netflix
Pewnie jest takim skokiem na kasę
Niestety, ale na to wychodzi, choć i tak pewnie obejrzymy, żeby wiedzieć co i jak 😉