Naapada Nabang, czyli jak Polacy potrafią robić Internetowy fejm
Internetowa sława może nas spotkać w najmniej oczekiwanym momencie. Tak stało się z pewnym Wietnamczykiem, który od wczoraj zyskał setki, jeśli nie tysiące polskich fanów. Dlaczego? Bo nazywa się Naapada Nabang.
Brzmi śmiesznie prawda? Cóż, faktycznie imię i nazwisko tego człowieka wydaje się dla nas czymś zabawnym. Dla niego pewnie już nie, co nie oznacza, że z nagłego internetowego fejmu się nie cieszy. Wręcz przeciwnie, bo choć od niedzieli jego skrzynka na Facebooku pęka w szwach (ponad 1500 wiadomości) zdaje się, że Naapada Nabang powoli przyzwyczaja się do swojej nowej roli. Czyli człowieka, który za kilka dni przestanie się liczyć i wszyscy o nim zapomną. Nie dziwne, że korzysta z chwili i… uczy się polskiego.
Naapada Nabang studiował na uniwersytecie w Hanoi, gdzie teraz również mieszka oraz pracuje. Z informacji na jego profilu trudno zbyt wiele wywnioskować po za tym, że jego głównym zajęciem jest teraz praca w organizacji non-profit Hà Nội Phố. Tam zajmuje się lokalnymi sprawami społeczności Hanoi, a tak przynajmniej wynika z ich profilu, na który też już zaczynają docierać pierwsi Polacy. Brakuje tam komentarzy pierwszy!!!11!!1, ale wydaje się to kwestią czasu. Sam Naapada Nabang wyglądem nie wyróżnia się z tłumu. Ot zwykły człowiek, który na profilowym zdjęciu stoi z rękami w kieszeni i się uśmiecha.
Jego „kariera” zaczęła się w niedzielę 13 marca, gdy na jednej z facebookowych grup zamieszczono screen z rozmowy. Naapada Nabang proszony jest tam o pomoc w zorganizowaniu, a jakże, napadu na bank. Zdjęcie rozlało się po wszelkiej maści stronach ze śmiesznymi obrazkami, a nic nieświadom Nabang zaczął otrzymywać tysiące wiadomości. Teraz jego profil obserwuje 14 tysięcy użytkowników, a założona przez niego oficjalna strona ma już prawie 13 tysięcy polubień (w ciągu godziny przybyło niemal tysiąc nowych fanów). Pojawiły się także strony, które tylko udają, że z Naapadem mają cokolwiek wspólnego, co nie oznacza, że nie zbierają fanów. O takim fejmie marzą chyba wszystkie polskie celebrytki stojące na ściankach i liczące, że spod sukienki prześwituje im kawałek majtek.
Wietnamczyk wrzuca na swoim profilu polskie utwory, a znaleźć wśród nich można Dżem, Tedego, Paulinę Witkowską i oczywiście Gang Albanii z ich szlagierem „Napad na bank”. Pod każdym zamieszczonym przez siebie postem zbiera po kilka tysięcy Like’ów i setki komentarzy, których pewnie i tak nie zrozumie, bo pisane są po polsku. Sam też próbuje uczyć się naszego ojczystego języka, bo dziś rano przywitał tysiące swoich fanów słowami „Dzień dobry how are you?”. Gdyby przyleciał teraz do kraju, na lotnisku witałyby go tłumy rozentuzjazmowanych nastolatek. O ile to wszystko nie jest tylko jednym wielkim przekrętem, a Naapada Nabang istnieje naprawdę, a nie został „stworzony” dla żartu.
Źródło: Facebook
Fot: jw.
________________________________________________
Zapraszamy do naszego sklepu, który znajdziecie pod tym adresem oraz na nasz profil Vip Multimedia na Facebooku.
Stworzyliśmy go z bratem dla jednego mema nie sądziliśmy że jak obudzimy się i zalogujemy na konto będzie tam taki bigos 😀