You are here
Napiwki dla kierowców Ubera – kto daje najchętniej i dlaczego tak mało? artykuły News 

Napiwki dla kierowców Ubera – kto daje najchętniej i dlaczego tak mało?

Jak wiele osób daje napiwki dla kierowców Ubera? Cóż, wszystko zależy od kraju, ale badania przeprowadzone na amerykańskim rynku pokazują, że nie jest to wcale tak popularne zjawisko, jak można było podejrzewać. To może dziwić, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie przecież tradycja dawania napiwków jest wyjątkowo długa.

Napiwki dla kierowców Ubera
Fot. Uber

Quentin Tarantino we Wściekłych psach umieścił dialog, który dość jasno pokazywał, że amerykanie napiwki dawać powinni, a przynajmniej pracownikom restauracji. Była tam mowa o tym, że są oni często źle wynagradzani za swoją pracę, a dodatkowo to jedyna możliwość zarobku dla pracujących matek. Oczywiście wszystko opowiedziane zostało w stylu Tarantino, ale nie sposób się nie zgodzić z tym, że w Stanach Zjednoczonych dawanie napiwków jest istotną kwestią. Rzeczony dialog odnosił się wprawdzie do biznesu gastronomicznego i jak się okazuje, nie ma to specjalnego przełożenia na Ubera.

Napiwki dla kierowców Ubera

Przez długi okres czasu, nie było możliwości dawania napiwków po skończonej jeździe Uberem. „Gryzło się” to z samą ideą aplikacji, gdzie nie trzeba było robić praktycznie nic, oprócz samego zamówienia przejazdu. Wsiadało się do samochodu, wysiadało i zapominało o czynności. Podróż Uberem różniła się i dalej różni od tego, jak wygląda jazda taksówką. Uber zawsze miał trochę pod górkę z rządami różnych państw i długo bronił się przed tym, by dodać możliwość zostawiania napiwków dla ich kierowców. Teraz można to już robić, ale okazuje się, że z takiej sposobności korzysta niewiele osób.

Przeprowadzone przez National Bureau of Economic Research badania pokazują, że napiwki dla kierowców Ubera to w większości przypadków rzadkość. Stale daje je zaledwie 1 procent z korzystających z przejazdów. 60 procent nie robi tego w ogóle. Średnia wysokość napiwku dla kierowców Ubera wynosi 50 centów (niecałe dwa złote), a wśród tych, którzy chętnie dają napiwki, wartość ta wzrasta do średnio 3 dolarów (około 12 złotych). Częściej napiwki dają mężczyźni, ale kiedy kierowcą Ubera jest kobieta, to ona dostaje więcej napiwków, niż kiedy za kierownicą siedzi mężczyzna.

Czemu nie dajemy napiwków?

Wprawdzie przeprowadzone przez National Bureau of Economic Research badania dotyczą rynku amerykańskiego, to podejrzewamy, że wyniki są podobne do tych, które uzyskalibyśmy i w Polsce. Czemu więc tak mało osób decyduje się na danie napiwku kierowcy Ubera po skończonej jeździe? Powodów może być kilka, ale jednym z decydujących jest ten socjologiczny. Z naszym przewoźnikiem nie wchodzimy w relacje, a sama płatność odbywa się już po zakończeniu podróży i w momencie, kiedy nie ma nas już w pojeździe. Nie widzimy więc kierowcy, a co za tym idzie, nie czujemy się zmotywowani do tego, by dawać mu napiwek. Nawet wtedy, kiedy sama podróż przebiegła bez zarzutu.

W taksówce sprawa wygląda trochę inaczej, a już na pewno wtedy, kiedy za przejazd nie płaci się kartą, a gotówką. Wtedy znacznie chętniej zostawiamy te kilka złotych reszty, bo mamy przed sobą samego kierowcę. Jest nawiązywany jakiś kontakt. Podobnie, jak w restauracjach. Sama usługa przejazdu jest także inaczej odbierana przez nas, niż usługi gastronomiczne. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by dawać za nią napiwki. Podobnie, jak nie dajemy ich kierowcom autobusów za to, że ich pojazd przyjechał na czas. Chociaż to mogłoby pomóc na wiecznie spóźniające się pojazdy komunikacji miejskiej.

Sytuacja z napiwkami dla kierowców Ubera prawdopodobnie się nie zmieni, bo przecież nie po to płacimy za przejazdy o wiele mniej, niż te taksówkowe, by dodatkowo dawać jeszcze te kilka dodatkowych złotych.

Smartfony, gdzie zainstalujecie ważne dla siebie aktualizacje, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.

Źródło: National Bureau of Economic Research / The Verge / Opracowanie własne.

Related posts

Leave a Comment