Niemcy wiedzą jak nie dać się zbić pisząc SMS’a
Mandaty czy wydzielone chodniki dla zerkających w telefon nie rozwiążą problemu ciągłego patrzenia w telefon. Przynajmniej nie według Niemców.
Jakiś czas temu w New Jersey pojawiła się pewna inicjatywa. Jej pomysłodawczyni chciała, by osoby, które permanentnie wpatrzeni są w swojego smartfona płacili mandaty. Chodziło oczywiście o sytuację, gdy dzieje się to podczas spaceru chodnikiem, a nie siedzenia w kawiarni. Zaproponowano, by grzywna wynosiła 50 dolarów, czyli całkiem niemało. Jakby tego było mało to w przypadku, gdy „winowajca” zostanie ponownie złapany na przewinieniu, trafić mógłby do więzienia na 15 dni.
Brzmi to może i głupio, ale w tym szaleństwie jest pewna metoda. Nie chodzi o to, że pieniądze uzyskane z mandatów miałby zasilić miejską kasę, ale o to, że pokazują jak duża jest skala problemu. Piesi wpatrzeni w wyświetlacze smartfonów stanowią ogromne zagrożenie na drodze. To, że wleką się chodnikiem można przeboleć, gorzej gdy wejdą na jezdnię. Kierowca niekoniecznie musi zdążyć wtedy wyhamować. Wydaje się, że lata uczenia w szkole, że należy przed wejściem na pasy poczekać na zielone światło i dodatkowo rozejrzeć się w obie strony, na nic się nie zdają.
http://www.youtube.com/watch?v=3Va9EpF9_hY
Między 2011, a 2014 rokiem liczba wypadków spowodowanych przez pieszych wzrosła w USA z 11 do 15 procent. Częściowo spowodowane jest to właśnie smartfonami. Wśród najczęściej wymienianych powodów jest rozmawianie przez telefon i pisanie. W stanach próbowano już wprowadzić przepisy, które regulowałyby tego typu zachowania, ale skończyło się to fiaskiem. Wcale nas to nie dziwi. Kluczem wydaje się być coś innego, a mianowicie nauka oraz zdrowy rozsądek.
Przykładem braku tego ostatniego niech będzie przykład z Augsburga, miasta zlokalizowanego niedaleko Monachium. To właśnie tam pewna piętnastolatka zerkając na telefon weszła wprost pod nadjeżdżający tramwaj. Dziewczyna nie przeżyła, a władze miasta postanowiły zrobić coś z pieszymi, którzy nie odrywają wzroku od komórki. W ten sposób pojawił się nowy typ świateł. Zamontowano je w chodnikach przed torowiskami tak, by każdy kto nie patrzy przed siebie, mógł zobaczyć czy bezpiecznie przejdzie na drugą stronę.
Jest to jakieś rozwiązanie, choć dopiero w fazie testów. Światła zamontowano na dwóch przystankach i trudno nawet jeszcze oceniać, czy realnie wpłynęło to na bezpieczeństwo pieszych. Z pewnością nie zaszkodziło. Tylko czy naprawdę stajemy się takimi bezmózgowcami, że nie potrafimy spojrzeć czy nic nas nie przejedzie?
Źródło: WashingtonPost, PhoneArena
Fot: jw.
________________________________________________
Zapraszamy do naszego sklepu, który znajdziecie pod tym adresem oraz na nasz profil Vip Multimedia na Facebooku.