Recenzja Stranger Things 3 – czy cała magia uleciała z Hawkins?
Kilka dni temu na Netflix pojawił się jeden z najbardziej oczekiwanych seriali tego roku. Nie mieliśmy więc wyboru i recenzja Stranger Things 3 po prostu musiała się u nas pojawić. Trudno przejść obojętnie obok takiego fenomenu popkulturowego, który wręcz atakuje z każdej możliwej strony. Czy warto poświęcić te niecałe osiem godzin, by obejrzeć cały trzeci sezon. Sprawdziliśmy!
Zanim zaczniecie czytać dalej, musimy was ostrzec. W tekście pojawią się SPOILERY odnośnie trzeciego sezonu Stranger Things, ale postaraliśmy się, żeby nie były one aż tak duże, żeby nie zepsuć nikomu zabawy. Warto wziąć to jednak pod uwagę, bo nie da się ocenić całość, bez zdradzenia kilku istotnych mimo wszystko szczegółów. Jeżeli więc nie jest wam straszne poznanie prawdy, to zapraszamy do naszej recenzji.
Recenzja Stranger Things 3
Bohaterowie z Hawkins przybyli ostatnio do Polski i zawitali na festiwal muzyczny na morzem. Rozgościli się w specjalnie zbudowanym barze, który oczywiście wzorowany był na miejscu z serialu. Widać więc, że spece od marketingu bardzo się postarali, by nikomu nie umknęło to, że nowy sezon dostępny jest już na platformie Netflix. My to doskonale rozumiemy, bo sam hype wokół serialu także nas dosięgnął i praktycznie odliczaliśmy dni do premiery nowego sezonu. Czwarty lipca już za nami, więc na spokojnie możemy przyjrzeć się, co takiego tym razem mają nam do zaoferowania bracia Duffer.
Recenzja Stranger Things 3 to niełatwe zadanie, bo i sam serial nie ułatwia pisania tego typu tekstów. Głównie dlatego, że liczy na dobrą pamięć widza. Owszem, przed seansem można obejrzeć krótki recap, gdzie starano się umieścić wszystkie najważniejsze wątki fabularne poprzednich dwóch sezonów, ale prawda jest taka, że najlepszym wyjściem byłoby obejrzenie ich po prostu od nowa (lub po raz pierwszy). Nie to, żeby nie dało się oglądać nowej produkcji Neflixa bez znajomości poprzednich odsłon, ale kilka smaczków przejdzie wtedy widowi „koło nosa”. Bracia Duffer czasami przypomną widzowi, dlaczego ktoś zachowuje się w konkretny sposób, ale raczej wierzą w to, że fabuła pierwszych dwóch sezonów jest wszystkim dobrze znana. Przynajmniej widzom, bo w miasteczku Hawkins nikt o niczym nie pamięta. Nawet niektórzy bohaterowie.
Zarys fabuły Stranger Things
Recenzja Stranger Things 3 musi zawierać choć minimalne streszczenie fabuły, ale tak jak wspomnieliśmy, będziemy starali się unikać oczywistych SPOILERÓW. Jednak od tego momentu, miejcie się na baczności. Końcówka drugiego sezonu pokazała, że przejście między normalnym światem, a innym wymiarem zostało przez Jedenastkę zamknięte. Teoretycznie więc nie powinno być powodów do obaw, a wszyscy mogą wrócić do swojego normalnego życia. I częściowo tak się właśnie dzieje, ale już w pierwszym odcinku trzeciego sezonu dostajemy jasną informację, że zło powróciło. Tylko tym razem w zupełnie innej, o wiele bardziej przerażającej postaci.
Bracia Duffer postanowili poprowadzić historię pokazując ją przez pryzmat różnych grup. Nie mamy tutaj więc takiego podziału, jak miało to miejsce w pierwszej części. Tym razem możemy przypisać do siebie następujących bohaterów. Mamy więc Nancy i Johnatana, którzy przez pierwszą część sezonu pozostawieni są sami sobie, a następnie łączą siły z resztą młodzieży. Kolejną grupą jest Joyce oraz Hopper, a do ostatniej możemy zaliczyć… Steve’a oraz Dustina. To niewątpliwie jedna z większych niespodzianek tego sezonu, bo poprzednio to właśnie Dustin, Mike oraz Lucas stanowili trzon najważniejsze z grup. Teraz miejsce Dustina zajęły dziewczyny (Max oraz Jedenastka), a Will poszedł w odstawkę, choć dalej gdzieś tam się na ekranie pojawia.
Ciągłe zagrożenie
Siłą pierwszego sezonu było dokładnie to samo, co stworzył Ridley Scott w pierwszym Obcym. Potwora, czyli zagrożenia, praktycznie do ostatnich scen, nie widzieliśmy na ekranie. Ciągle czuliśmy jego obecność, ale nie mogliśmy go w pełni zobaczyć. I to bardzo dobrze działało na wyobraźnię. Podobnie sprawa wyglądała w drugim sezonie, ale już trzecie odsłona Stranger Things od samego początku atakuje nas Łupieżcą Umysłów w pełnej, paskudnej krasie. To bardzo odważny ruch ze strony twórców, bo odziera widzów z elementu zaskoczenia. Owszem, mogliśmy spodziewać się w końcu emanacji zła, ale sądziliśmy mimo wszystko, że przyjdzie nam na nie poczekać trochę dłużej.
Tymczasem od pierwszych odcinków, dobrze wiemy, z kim przyjdzie zmierzyć się bohaterom. Bracia Duffer nie zostawiają żadnego miejsca na wyobraźnię, bo stwór pokazywany jest często i w długich ujęciach tak, żebyśmy przypadkiem jako widzowie, nie musieli się niczego tym razem domyślać. Z jednej strony to przełamanie tego, co już mieliśmy w poprzednich sezonach, a z drugiej trochę szkoda, bo odziera serial z tej nutki tajemnicy. Tym razem tak naprawdę, to w ogóle brakuje jej w serialu. Wszystko mamy podane na tacy, a motywacje tych złych, dalej są w ogóle nie wyjaśniane. Po sensie Stranger Things 3 nie wiemy nic więcej odnośnie drugiego świata, ani tym bardziej tego, po co ktoś chce się do niego dobierać. Może gra nam coś więcej wyjaśni?
Dorastanie jest najważniejsze
Stranger Things 3 doskonale pokazuje jednak coś innego. Twórcy przeprowadzają nas przez proces dorastania głównych bohaterów, co widać chyba na każdej z postaci. Will nie chce dorastać w ogóle, więc kurczowo trzyma się Mike’a oraz Luckasa, którzy z kolei odkryli, że pierwsze miłości są trudne. Max i Jedenastka odkrywają co oznacza przyjaźń i jak ważne jest wyrażanie samego siebie. Nancy dowiaduje się, że życie to nie jest bajka, a Johnathan boleśnie przekonuje się o tym, że sprawiedliwość nie istnieje. Jest jeszcze Steve, który dalej żyje wizją siebie z liceum i nie dopuszcza myśli, że coś mogło się skończyć.
Widzowie dorastają trochę z postaciami, bo ich przemiana na przełomie wszystkich trzech sezonów jest gigantyczna. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o lepsze jej zaprezentowanie, a jedynie oparto się na sprawdzonych schematach. Jest trochę sprawdzonych gagów, kilka niezręcznych sytuacji, ale ogląda się to bez większego bólu. Najlepiej wypada relacja Steve i Dustin, która opiera się również na sprawdzonym schemacie, czyli kina kumpelskiego ewentualnie mechanizmie dobrego i złego gliny. Wprawdzie panowie obaj są tutaj dobrymi glinami, ale sądzimy, że rozumiecie koncept. Trzeci sezon przynosi także kilku nowych bohaterów, a najciekawszym z nich jest postać Robin. Dziewczyna pracująca w lodziarni ma swój własny, wyrazisty styl, choć przez cały sezon widzimy ją tylko w jednym stroju. Jej gra aktorska wyróżnia się na tle całej reszty i liczymy, że kolejna odsłona Stranger Things da jej więcej czasu antenowego.
Gdzie się podziali bohaterowie?
Czy recenzja Stranger Things 3 mogłaby obejść się bez marudzenia? Niestety, ale w tym przypadku nie. O ile sama fabuła jest zadowalająca, to nie jesteśmy w stanie zrozumieć jednej rzeczy. Co stało się z Joyce oraz Hopperem. Ta pierwsza zupełnie zapomniała o tym, że panicznie bała się o swojego syna, więc teraz w ogóle się nim nie przejmuje, nawet jak nie wraca na noc. Najbardziej za to interesują ją… magnesy. Hopper za to stał się kimś dla nas zupełnie niezrozumiałym, bo nie dość, że zaczął nadużywać alkoholu, to jeszcze dostał kilka dodatkowych kilogramów i charakter dupka.
To aż gryzie się z tym, jak opiekuńczym i troskliwym człowiekiem był w poprzednim sezonie. Zupełnie tak, jakby twórcy chcieli lepiej pokazać, do czego postać będzie mimo wszystko zdolna w ostatnim odcinku serii. Dla nas to zupełnie niepotrzebna zmiana i za każdym razem, kiedy Hopper pojawiał się na ekranie, aż bolało nas serce, co stało się z szeryfem. Nie ładnie bracia Duffer, nie ładnie.
Nostalgia – jest!
W serialu dalej aż roi się od nawiązań do lat osiemdziesiątych. Widać to na każdym kroku, a fani kina oraz seriali z tamtego okresu mogą wyłapać wiele cytatów. Co znajdziemy w Stranger Things – przede wszystkim dużo Coś, które zresztą pojawia się także w dialogach. Będzie też Terminator, Powrót do przeszłości, a nawet Obcy. Możemy także z bliska przyjrzeć się pokłosiu Zimnej Wojny oraz temu, jak konsumpcjonizm niszczy małe biznesy. Nie zabrakło także seriali, a Magnum z Tomem Selleckiem to tylko jeden z przykładów. Fani lat osiemdziesiątych będą wniebowzięci.
Mamy tylko problem z jedna sceną, gdzie dwójka bohaterów zaczyna… śpiewać. I to w sytuacji, gdzie scenarzystom udało się zbudować napięcie, które w tym momencie siada zupełnie. Owszem, jest zabawnie, ale nie w tej konkretnej sytuacji. Czasem jeszcze można odnieść wrażenie, że product placement jest zbyt nachalny, ale to może być tylko nasze odczucie, bo przecież w latach osiemdziesiątych żywo dyskutowało się chociażby o nowym smaku Coli.
Jak wypada całość?
Trzeci sezon Stranger Things jest inny, niż pozostałe, choć fabularnie i w ich klimacie. Jeżeli oglądałoby się wszystkie trzy odsłony po kolei, zapewne nie widziałoby się tak wyraźnie niektórych wad produkcji. W gruncie rzeczy otrzymaliśmy dokładnie to, czego mogliśmy się spodziewać. Historię o dorastaniu w latach osiemdziesiątych i potworach, które chcą zniszczyć świat. Serial wciąga się jednak przy jednym posiedzeniu, bo naprawdę trudno się od niego oderwać. Idealna rozrywka na lato. Tyle i aż tyle.
Smartfony oraz laptopy, które pozwolą wam oglądać Netflix na wakacjach, znajdziecie w naszym sklepie internetowym.
Źródło: Netflix / IMDB / Opracowanie własne