[RETROSPEKCJA] Dzięki HTC HD2 pokochałem zabawę ROM-ami
Trochę to trwało, lecz udało mi się przygotować kolejny materiał z serii “Retrospekcja”, w której skupiam się na dawnych legendach świata elektroniki użytkowej. Dziś nawiążę do historii HTC HD2, czyli jednego z najbardziej rozpoznawalnych smartfonów. To właśnie dzięki produktowi Tajwańczyków zakochałem się w modyfikowaniu oprogramowania.
Dziś należę do zwolenników systemu iOS, którego rzecz jasna nie próbuję nawet “złamać” za pomocą Jailbreaka. Nie zawsze tak było. Początkowo moja “miłość” skupiała się na smartfonach z Symbianem, którego rzecz jasna, modyfikowałem do granic możliwości. Ot, ludzka chęć dostosowania pod siebie każdego dostępnego elementu. Kiedy zacząłem poznawać system Android, podszedłem do sprawy bardzo podobnie. Od razu poznałem zalety uprawnień Root oraz żonglerkę ROM-ami, kernelami oraz dodatkami, które zmieniały OS nie do poznania.
Niestety, po zakupie “droższego”, jak na mój budżet urządzenia, zacząłem odczuwać lęk przed modowaniem. Postanowiłem zakupić sprzęt specjalnie do zabawy i w ten oto sposób stałem się użytkownikiem HTC HD2, o którym chciałbym wam nieco opowiedzieć.
HTC HD2, czyli Windows, Android, Linux, Windows Phone i Ubuntu w jednym
Postaram się skupić na faktach i zredukuję liczbę moich “wspomnień” względem HD2, chociaż muszę przyznać, że smartfon dostarczył mi mnóstwa radości. W zasadzie dostarczył mi również nerwów, ale frustracje wpisywały się w moje ówczesne hobby.
Tytułowy model HTC zadebiutował w czwartym kwartale 2009 roku, czyli dziewięć lat temu. Występował pod wieloma “postaciami” jak Touch HD2, Leo, czy T-Mobile Leo, lecz zawsze pracował pod kontrolą systemu Microsoft Mobile 6.5 w wersji Pro. Przynajmniej w chwili zakupu, gdyż osoby zajmujące się modyfikacjami oprogramowania urządzeń mobilnych szybko doceniły podatność HD2 na wszelkiej maści udoskonalenia.
Sprzęt posiadał spory jak na tamte czasy 4,3-calowy ekran LCD TFT o rozdzielczości 800 x 480 pikseli. Zagęszczenie 217 ppi wygląda dziś śmiesznie, ale wtedy przyciągało wzrok. Nad wydajnością, która wyglądała różnie, czuwał jednordzeniowy układ Qualcomm QSD8250 taktowany zegarem 1 GHz, 576 MB RAM oraz grafika Adreno 200. Dane mogliśmy zapisać na 512 MB pamięci wbudowanej, z której dla użytkownika zostawało nieco ponad połowa. Nie skupiałem się wtedy na aspektach fotograficznych, stąd nie będę rozwodził się nad zdjęciami, które potrafił zrobić HTC HD2. Powiem tylko, że były przeciętne.
Siłą smartfona była jego podatność na modyfikacje. Do dziś na forum XDA Developers możemy przeczytać, jak długo od premiery sprzętu powstawały na niego ROM-y. Ostatnim, w miarę “stabilnym” był Android 7.0. To dowodzi potęgi sceny moderskiej, ale także samego smartfonu. Spryciarze potrafili wgrać do niego zmodyfikowane wersje systemów Android, Ubuntu, Windows XP, a nawet Windows Phone.
Powolna śmierć
Choć urządzenie będzie w mojej i jak mniemam, nie tylko mojej pamięci przez lata, ale trzeba przyznać, że nie był to sprzęt idealny. W zasadzie do ideału było mu bardzo daleko. Smartfon posiadał dość skromną specyfikację, która z wraz z rozwojem oprogramowania, przestawała “dawać radę”. W efekcie nawet w pełni działający ROM Androida potrafił przycinać jak szalony.
Efektem powyższego było stopniowe wygaszanie zainteresowania rzeczonym sprzętem. Liczba nowych modyfikacji malała, aż temat “ucichł”. Przynajmniej w formie, do której przywykłem.
Dziś HTC HD2 to pieśń przeszłości, o której istnieniu młode pokolenie nie ma zielonego pojęcia. Dzisiejsze urządzenia nie są tak podatne na modyfikacje, zaś sama scena moderska jest nieporównywalnie mniejsza od tej sprzed kilku lat. Świat technologii mobilnych ewoluuje, czy tego chcemy, czy nie. Wiem, że do HD2 nie wrócę już nawet czysto rozrywkowo, lecz moja pamięć o nim pozostanie. Czy wy również macie wspomnienia związane z jednym konkretnym modelem “retro” telefonu?