Tani dron. Czy to ma sens? [RECENZJA]
Drony, wszędzie drony. Coraz częściej korzystamy z nich. Sprawdziliśmy czy na sprzęcie za 250 złotych da się fajnie nauczyć latać.
Wybór padł na X-bee drone 3.3 wi-fi od Overmax. Ma być to lekki i przyjemny dron do amatorskiego latania. Cena: 250-300 zł. Zobaczmy więc jak się sprawdził.
Wygląda jak marzenie
Dron dotarł do redakcji w wygodnym kartonie z rączką. Rozwiązanie to, banalne w swej prostocie, świetnie nadaje się do przenoszenia sprzętu. Sprzęt jest lekki i nowocześnie wykonany – po wersji budżetowej spodziewałem się naprawdę gorszej estetyki. Opakowanie zawiera komplet trzech baterii oraz zapasowe śmigiełka do drona. Plusem jest też waga – leciutki i przyjemny.
Gorzej po włączeniu
Nie oszukujmy się, w przypadku drona nie jest istotna estetyka. Najważniejsza jest możliwość sprawnego sterowania. Szybkie ogarnięcie instrukcji obsługi i startujemy!
Pierwsza rzecz – wpisany zasięg zdalnego sterowania 100 metrów jest grubo przesadzony. Powyżej 20-30 metra dron traci sterowność i sam obiera sobie krzywiznę po której się przemieszcza. Ciężko też sprzęt “zawiesić” w powietrzu – jest bardzo niestabilny i trzeba go “kontrować”.
Na plus jest z pewnością podgląd – używałem smartfona jako ekranu, gdzie obserwowałem świat “z góry”. Fajna rzecz dla nowicjusza w obsługiwaniu drona. Od początku jednak nie działał przycisk “wykonywania sztuczek” czyli obrotu w powietrzu. Dlaczego? Nie mam pojęcia – próbowałem go używać zarówno na pełnym akumulatorze, jak i podczas kilkuminutowego lotu. Kilka minut to zresztą maksimum ile dron jest w stanie polatać – warto oprócz naładowanych akumulatorów w plener wziąć też powerbank i kabel. Ładowanie – klasyczny mini USB.
Jakoś zdjęć i filmów? Cóż, zobaczcie i oceńcie sami.
Na minus też z pewnością będzie lądowanie – kiepski w sterowaniu dron trzeba zawiesić nad ziemią i wyłączyć silniki, co może spowodować jego uszkodzenie, o czym będzie dalej.
Epilog
Dronem latałem, wraz z moją partnerką, dwukrotnie. Dlaczego tak mało? Sprzęt zwyczajnie się popsuł. Wypadła zębatka od jednego ze śmigieł i mimo czasu spędzonego na naprawie, nie udało się go przywrócić do stanu używalności. Co ciekawe – za pierwszym razem wleciałem w drzewo i bilboard. Przy drugim użyciu nic groźnego teoretycznie się nie stało, ale… po lądowaniu dron się rozpadł.
Dron za 250 zł? Może i fajna oferta, ale…szybko się psuje. pic.twitter.com/4SrQtccNbq
— Life4style.pl (@Life4style_pl) June 28, 2018
Oczywiście mógłbym wysłać go do producenta. Testując sprzęt wolałbym jednak żeby sprawnie działał dłużej niż 30 minut. Cena 250 zł za pół godziny zabawy jest dość spora – tym bardziej, że sprzęt nie był przyjemny w sterowaniu.
Ogólna ocena: 3/10