You are here
Unia bierze się za Google News 

Unia bierze się za Google

Ślimak, który został przemianowany na rybę czy marchewka nagle stająca się owocem. To tylko dwa z absurdalnych przepisów, które można znaleźć w dokumentach Unii Europejskiej. Oba powstały by ułatwić życie jej członkom. Dlaczego więc UE chce wyrządzić krzywdę, użytkownikom korzystającym z usług Google?

googleunia750x300

Sprawa wydaje się prosta. Google wraz ze swoją przeglądarką i podpiętą pod nią ogromną gamą swoich produktów, według Komisji Europejskiej, mogło stać się monopolistą na rynku. W Parlamencie Europejskim właśnie został przegłosowany szkic rezolucji, która może wpłynąć nie tylko na finanse giganta z Mountain View, ale również na codzienne życie zwykłych użytkowników. Wyobraźmy sobie sytuację, w której sama wyszukiwarka, nie jest połączona z żadną inną aplikacją. Można to przeżyć, ale w sytuacji, gdzie użytkownik przez lata budował swoją historię przeglądania, a Google doskonale zna jego zachowania (nie oszukujmy się, nie jesteśmy anonimowi), takie odejście będzie stanowiło niemały cios.

Może dojść do sytuacji, gdzie Google będzie musiało podzielić swoja firmę na kilka mniejszych. Rozdzielenie produktów stricte komercyjnych od algorytmu wyszukiwania to ewenement na skale światową. Przypomnijmy, że w starciu z Komisją Europejską poległ chyba każdy. Microsoft postępował słusznie i walczył o swoje, ale skończyło się na tym, że Internet Explorer pyta nas o to, czy może zostać przeglądarką domyślną. Nie wpłynęło to dobrze ani na finanse, ani na PR Microsoftu. Firma z Mountain View przyjęła zupełnie inną strategię i o sprawie nie wypowiada się w ogóle.

Skąd w ogóle pojawił się pomysł na akcję wymierzoną w Google. Jest to po części wina ich własnych działań. Coraz więcej napływających skarg na to, jak traktowane są mniejsze firmy przez wyszukiwarkę, w końcu doczekało się odpowiedzi ze strony władz. Zauważono, że Google jest monopolistą na rynku, a jego działania skutecznie wpływają na inne podmioty. I w przypadku niedostosowania się do polityki Google, wpływy te są raczej negatywne.

Google ugięło się już raz przed Komisją Europejską, wprowadzając do swojej przeglądarki (a raczej do jej wyników) zmiany na rynku europejskim (dokument do przeczytania tutaj). Podyktowane to było raczej chęcią uniknięcia ogromnej kary finansowej niż dobre użytkowników. Trudno wymagać od ogromnej korporacji, by ta zachowywała się jak pani w osiedlowym spożywczaku, która do każdego podchodzi inaczej. Google dba o swoje interesy najlepiej jak potrafi, choć nie zawsze może się to wydawać wszystkim fair.

Google zarzucono m.in. korzystanie z cudzych treści bez płacenia, utrudnianie dostępu do reklam oraz faworyzowanie „swoich”. Rozbicie firmy na mniejsze podmioty mogłoby więc „uzdrowić” rynek europejski, choć na to wydaje się już za późno. Większość użytkowników nie jest świadoma możliwości i nie szuka alternatywy dla znanych już narzędzi. Dlaczego w urzędach nie korzysta się z Ubuntu? Ponieważ przyzwyczajenie do produktów z okienkiem jest ogromne. Podobnie sytuacja będzie wyglądała z Google, gdzie wyszukiwarka stanowi nieodłączny już element każdego dnia w pracy czy domu.  Czy firma z Mountain View jest monopolistą? Na rynku europejskim z pewnością. Czy poprzez rozbicie jej na mniejsze podmioty uda się to zmienić? Wątpliwe.

Decyzję o dalszych „losach” firmy ma podjąć Parlament Europejski już niedługo.

Źródła: Financial Times – ft.com

Related posts

Leave a Comment