Wojna handlowa niszczy Huawei – zyskamy czy stracimy?
Ostatnie kilka dni to nieustanne śledzenie doniesień o tym, jak to Huawei ma pod górę z rządem Stanów Zjednoczonych. Liczba nieszczęść, która spadła na firmę zdaje się być czymś, po czym ta już się nie podniesie. Postanowiliśmy w redakcji trochę podyskutować o tym, czy to już wojna handlowa i do czego może doprowadzić.
Najpierw ban na usługi od Google, potem usunięcie Huawei Mate 20 Pro z bety Androida Q, następnie problemy z ARM, a do tego dochodzi jeszcze to, że niektóre sklepy już wycofują się ze sprzedaży sprzętów producenta. Jak to w ogóle możliwe, że to wszystko stało się w ciągu zaledwie kilku dni i sprawiło, że przyszłość międzynarodowej jednak filmy stanęła pod dużym znakiem zapytania.
Wojna handlowa
Teraz trudno jeszcze oceniać, co czeka Huawei. Jesteśmy świadkami czegoś, co można określić, jako wojna handlowa. I właśnie na ten temat postanowiliśmy w redakcji trochę podyskutować.
Bartosz: Przyznam szczerze, że obserwuję całą sytuację z lekkim niepokojem. Nie chodzi mi nawet o to, że jestem fanem marki Huawei, bo nie jestem, ale o sam fakt, że wystarczyła decyzja jednego człowieka, którą oczywiście poparło wiele innych, by doprowadzić praktycznie do wyłączenia firmy z rynku. Tak, wiem, że Huawei dalej na nim jest, ale mleko się już rozlało i klienci zaczynają panikować, co dalej z ich telefonami. Takie działania mogą pozbawić pracy tysiące ludzi. Przecież to chore.
Marcin: Nie do końca wiem, w co gra Donald Trump. Szczerze wątpię w to, że jego działania są nieprzemyślane, choć na pierwszy rzut oka mogą się takimi wydawać. Pamiętajmy, że gros sprzętu, również tego sygnowanego logo amerykańskich firm, jest produkowana w Chinach. Czy prezydent USA odważyłby się zaryzykować tylko po to, aby dopiec Huawei? Ok, Huawei to potęga, która częściowo należy do reżimowego rządu Chin i to może pchać Trumpa w kierunku „agresji handlowej”. Innego wyjaśnienia tutaj nie widzę.
Agresji ciąg dalszy
Bartosz: Wiesz, już zaczynają “chodzić słuchy”, że Donald Trump przewiduje uczestnictwo Huawei w jakiegoś rodzaju wymianie handlowej, ale jeszcze bez żadnych szczegółów. Jestem przekonany, a przynajmniej chciałbym mieć 100 procentową pewność, że Huawei wróci do gry i to może nawet z Google jako współpracownikiem. Tak jak mówiłeś, zbyt dużo oba państwa mają do stracenia, by teraz się na siebie “wypiąć”. Pewnie w wielu konkurencyjnych firmach ludzie świętowali, kiedy ogłoszono ban na usługi od Google dla Huawei, ale mnie martwi coś innego, co powinno też martwić właśnie te firmy.
Przecież ARM także się wycofał lub zaraz to zrobi, a wcale nie jest z USA. Pojawiają się naciski “z góry” i nikt, kto nie ma swojego zaplecza, nie jest bezpieczny. Wyobraź sobie, że nagle fabryki w Chinach stają, a wszystko musi być produkowane np. właśnie w USA. iPhone wcale przez to nie będzie tańszy, wręcz przeciwnie. Sądzę, że niedługo ceny elektroniki poszybują w górę, bo firmy zaczną się zabezpieczać na ewentualność, że im także posypią się współpracę. Nie wyobrażam sobie, żeby flagowce były jeszcze droższe, niż są teraz…
Marcin: Skłamałbym, mówiąc, że problemy Huawei mocno mnie poruszyły i szczerze współczuje włodarzom koncernu. Chińczycy dadzą sobie radę niezależnie od tego, jak będą wyglądać ich działania w ostatnich latach. Huawei to nie tylko smartfony skierowane na zachód. To także ogrom technologii z 5G na czele. Bardziej interesuje mnie to, że cała sprawa może okazać się dla branży pozytywna.
Wyobraź sobie, że decyzja Trumpa może finalnie skutkować powstaniem nowych kooperacji, zmianą polityki cenowej gigantów w kwestii wysokości marży, a może nawet umniejszeniem udziału Androida na rzecz czegoś „świeższego”. Nie sądzę, że powinniśmy nadto panikować. Czuję, że ogólnopojęta branża MOBILE może na tym zyskać.
Przyjdzie nowe?
Bartosz: Widzisz, a ja sądzę, że branża na tym straci. Android jest już zbyt mocno rozpowszechnionym system, by nagle developerzy mieli projektować aplikacje na jeszcze jeden system. Microsoft tego próbował i dobrze wiem, jak to się skończyło. Google jest monopolistą od którego zależna jest ogromna część rynku i na zmiany czas już minął. Huawei jest mimo wszystko zbyt małą firmą, by poszli za nim inni i też przesiedli się na autorskie OS. Zobaczysz, skończy się tak, że USA dogada się z Chinami, a jedynym poszkodowanym będzie Huawei, bo ludzie mu już nie zaufają.
Marcin: Przypomnę tylko, że Microsoft ze swoim Windows Mobile (nie Windows Phone) królował na rynku biznesowym przez wiele lat i również nieco zlekceważył początkowo „śmiesznego” Androida. Jak się skończyło, wiemy wszyscy. Kto powiedział, że obecny kształt rynku musi trwać latami? Przywykliśmy do tego, ale brak gruntownych przemian nie jest naturalny dla handlu, szczególnie handlu w segmencie nowych technologii. Powiedz szczerze — nie chciałbyś poczuć prawdziwego powiewu świeżości?
Równowaga jest potrzebna?
Bartosz: Może i bym chciał, tylko nie widzę na to specjalnie miejsca. Funkcjonalność nowego systemu pozostanie raczej bez zmian, bo zarówno Android, jak i iOS, mają podobne rozwiązania. Jedni zgapiają od drugich, ulepszają, ale finalnie ciągle patrzymy na to samo. Zmienia się tylko warstwa wizualna. Czy kolejny system coś zmieni? Nie wiem, ale chętnie się przekonam, bo może faktycznie masz trochę racji i ta świeżość byłaby czymś ożywczym dla całej branży. Szkoda tylko, że kosztem Huawei i zatrudnionych tam ludzi, bo uważam, że ta sytuacja odbije się też na szeregowych pracownikach.
Marcin: Równowaga w „przyrodzie” — aby coś powstało, rozwinęło się, coś innego musi ustąpić mu miejsca. Ten znany schemat przekłada się również na branże. To czy czegoś chcemy, czy nie, nie ma tu większego znaczenia. Decyzje powstaniu, rozwoju, rewolucji czy upadku rozwiązania, firmy czy nawet państwa powstają daleko poza zasięgiem przeciętnego zjadacza chleba. Na ten moment możemy jedynie biernie obserwować rynek i jego roszady.
Bartosz: No i znów nie wyszła nam kłótnia, ale to może i dobrze. Jesteśmy odcięci od “wielkich” tego świata i masz rację, możemy tylko obserwować, czym ta wojna handlowa się skończy.
Nowe smartofny znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Opracowanie własne – Marcin oraz Bartosz