You are here
Złota Piątka, czyli kultowy cartridge na Pegasusa artykuły 

Złota Piątka, czyli kultowy cartridge na Pegasusa

Majówka jest idealnym czasem, by powrócić do dawno odłożonych, jeszcze niezrealizowanych pomysłów. To również ten moment, kiedy można w końcu odpalić ulubioną konsolę lub komputer i przejść grę, którą już dawno powinno się ukończyć.

Lista takich tytułów, w moim przypadku, ciągnie się aż od lat 90., kiedy w moim domu królowały konsole NES i jego klon, Pegasus. Pamiętam dzień, kiedy dostałam najpierw cartridge ze Złotą Piątką, a jakiś czas później doszła do tego Złota Czwórka. Te kultowe kolekcje były spełnieniem marzeń każdego dzieciaka, który miał Pegasusa. Dystrybuowała je na rynku polskim firma BobMark, która była również wydawcą konsoli Pegasus. Cart ubrany w pudełko, z polską instrukcją był obiektem westchnień wielu, ale niewielu mogło go mieć, bo cena była zaporowa jak za grę na tamte czasy. Mimo najszczerszych chęci nigdy nie udało mi się ukończyć żadnego z tytułów, chociaż w tamtych czasach byłam „nałogowym” graczem. A ile przy tym było połamanych padów i powyrywanych kabli – dzieciaki grały wtedy „całą konsolą”, która często wisiała w powietrzu, skakała po podłodze czy poruszona dość gwałtownie nogą lub ręką potrafiła się wtedy zawiesić… Mimo tych wszystkich niedogodności zapewniam Was, że moje konsole są sprawne po dziś dzień.

Co składało się na wyprodukowaną w 1994 roku kolekcję Złota Piątka? Wspomniałam już o tym, że grę wydano w pudełku i było to zupełne novum, a do tego instrukcja w rodzimym języku, opisująca dostępne na cartidge’u tytuły. Co ciekawe, tytuły gier również były przetłumaczone na polski, co czasem dawało zabawny efekt. Kolekcja obejmuje pięć gier: Big Nose the Caveman, Big Nose Freaks Out, The Fantastic Adventures of Dizzy, Micro Machines i Ultimate Stuntman. Wszystkie tytuły stworzyło Codemasters, zaś wydała je Camerica. Odznaczały się one niezwykłą grywalnością, grafiką i… przepiękną muzyką.

Big Nose the Caveman (1991)

http://www.youtube.com/watch?v=LNbj_5w_yhI

Celem gry jest dopadnięcie pterodaktyla, którego chciałby zjeść nasz bohater, jaskiniowiec. Tak, każdy ma inne marzenia, a my przemierzamy prehistoryczne krainy, wyspy, czasem latamy w przestworzach, by dopaść nasz obiad. Po drodze ubijamy maczugą tabuny dinozaurów, które, swoją drogą, również byłyby doskonałym posiłkiem. Na końcu każdej planszy czeka na nas boss, nieraz naprawdę wymagający, którego zabicie bywa niezwykle trudne, jeśli nie mamy kamieni wypadających z naszej maczugi. Po pokonaniu bossa mamy możliwość wybrania jednego z trzech sklepów, gdzie za zebrane kości kupujemy różne ficzery. Moim ulubionym był zawsze sklep środkowy, gdzie można było kupować czary, w tym taki, który zabijał bossa od razu po rzuceniu zaklęcia. Tak, mimo tego nie potrafiłam nigdy przejść tej gry.

Big Nose Freaks Out (1992)

http://www.youtube.com/watch?v=IT-ZYkXY7Ds

Ponownie wcielamy się w postać znanego nam jaskiniowca, który tym razem padł ofiarą zielonego dinozaura. Podły gad najpierw pozbawił naszego bohatera przytomności przez rzuceniem kamieniem w jego głowę, a następnie ukradł wór z kośćmi, czyli tamtejszą walutą. Jak myślicie, co tym razem będzie należało do zadania gracza? Tym razem do rozgrywki dodano możliwość gry we dwóch lub rywalizowanie ze sobą. Gra jest prostsza od poprzedniczki – jeździmy na prehistorycznej deskorolce, zbieramy kamienie, którymi strzelamy do naszych przeciwników i próbujemy dojechać do końca planszy. Napisałam, że Big Nose Freaks Out jest tytułem prostszym, ale nie oznacza to, że twórcy pozbawili nas emocji towarzyszących graniu, czasem tych negatywnych. Uderzenie maczugą niewłaściwego grzyba czasami przenosiło nas na bonusową planszę, gdzie mieliśmy określony czas, by zebrać kości, czasem powodowało, że rozgrywkę utrudniała nam burza i jakieś dziwne anomalie pogodowe, a czasem… powodowało, że nasz jaskiniowiec miał problemy z jazdą na deskorolce i jechaliśmy wtedy w prawo trzymając na krzyżaku lewy przycisk i na odwrót. To jeszcze nic, bo Codemasters postanowili przygotować prawdziwą pułapkę, przez którą nigdy nie ukończyłam tej gry. W czasie rozgrywki można było bowiem trafić na miejsca po wpadnięciu do których musieliśmy zresetować konsolę i zacząć grę od nowa. Przeoczenie czy celowy zabieg, by irytować graczy?

Pozostałe trzy tytuły znajdziecie w drugiej części zestawienia kolekcji Złotej Piątki. 

 

____________________

Zapraszamy do naszego e-sklepu, gdzie znajdziecie szeroki wybór sprzętu w bardzo atrakcyjnych cenach. Polecamy również profil Vip Multimedia na Facebooku.

 

 

Related posts

One thought on “Złota Piątka, czyli kultowy cartridge na Pegasusa

  1. […] opisanej przez nas Złotej Piątce nie sposób pominąć kolejnej, ważnej składanki, czyli Złotej Czwórki. Obejmuje ona cztery gry […]

Leave a Comment