You are here
InkBOOK Prime — pierwsze wrażenia z użytkowania polskiego e-czytnika Sprzęt testy 

InkBOOK Prime — pierwsze wrażenia z użytkowania polskiego e-czytnika

Nie jest to pierwszy sprzęt od Arta Tech, jaki mam okazję testować, dlatego też miałem już co do niego pewne oczekiwania. Czy InkBOOK Prime im sprostał? Na opinię jest za wcześnie, ale warto podsumować wady i zalety widoczne już na początku użytkowania.

inkBook Prime

Nie wiedzieć czemu nie doczekałem się jeszcze swojego czytnika książek ebook, mimo że z plików w formatach EPUB, MOBI i PDF korzystam naprawdę często. Nie mniej, wielokrotnie przez moje dłonie przewijały się już e-readery przeróżnych producentów, stąd uważam, że moja opinia może być dla was pomocna, a przynajmniej z taką nadzieją piszę dzisiejszy tekst.

Sprawdźmy więc, za co możemy testowany egzemplarz pochwalić, a co zasługuje na gorzkie słowa prawdy.

InkBOOK Prime — zalety

Zanim przejdę do wypunktowywania poszczególnych plusów, powiem tylko, że są to jedynie moje pierwsze odczucia. Finalna opinia związana z wadami i zaletami sprzętu może, choć wcale nie musi znacząco odbiegać od tej, którą właśnie czytacie.

Ekran

E-czytniki wykorzystują elektroniczny papier, czyli e-ink. Technologia ta zapewnia możliwość wielogodzinnego czytania przeróżnych publikacji, w tym książek i czasopism z zachowaniem komfortu porównywalnego do tradycyjnego papieru. Jeśli nie mieliście nigdy styczności z tego typu sprzętem — przejdźcie się do najbliższego sklepu z elektroniką i sprawdźcie organoleptycznie działanie e-ink. Nie mniej bywają wyświetlacze lepsze i gorsze. Ten zamontowany w InkBOOK Prime zaszufladkowałbym w pierwszej grupie. Dlaczego?

Przede wszystkim za optymalną rozdzielczość 6-calowego ekranu wynoszącą 1024 x 768 pikseli. Współczynnik PPI równy jest tutaj liczbie 212. Powiem wam, że czytanie na InkBOOK Prime wypada w moim odczuciu naprawdę dobrze, na co wpływ ma również brak “łapania” refleksów świetlnych.

Podświetlenie

Nie jestem fanem podświetlenia lub jak kto woli oświetlenia montowanego w e-czytnikach. Wydaje mi się to nieco kłócić z filozofią ich powstania, która zakłada jak najbliższe tradycyjnej książce odczucia. Zazwyczaj podczas stosowania “podświetlenia” ekranu moje oczy męczą się znacznie szybciej, niż kiedy opcja ta nie jest aktywna. Skłamałbym, pisząc, że tutaj wyglądało to inaczej. Nie mniej przywykłem do stosowania rzeczonej funkcji i powiem więcej — czytanie podczas wieczornego relaksu stało się łatwiejsze, gdyż nie muszę szukać dodatkowego źródła światła. Wygodna niknie wraz z ustawieniem wyższych wartości podświetlenia, dlatego też zalecam trzymać się dolnej granicy.

Obudowa

InkBOOK Prime wygląda kapitalnie, przynajmniej w moim odczuciu. Sprzęt prezentuje się nowocześnie i może się podobać. Nie design stanowi jednak zaletę, o której chce wspomnieć. Chodzi o zastosowany materiał, czyli gumowane tworzywo sztuczne. Urządzenie trzyma się w dłoni pewnie, co dla mnie jest jedną z najważniejszych cech przy wyborze mobilnego sprzętu elektronicznego.

Bogate możliwości customizacji

Lubicie dostosowywać poszczególne elementy oprogramowania pod swoje wymagania? Świetnie, InkBOOK Prime jest dla was. Producent przewidział zastosowanie bogatych możliwości personalizacji.

InkBOOK Prime — wady

inkBook Prime

Testowany przeze mnie e-czytnik ma też wady. Cześć z nich może zniknąć lub stać się niezauważalna po dłuższym okresie użytkowania, o czym przekonywałem się już wielokrotnie. Mimo wszystko należy się wam szczerość, dlatego też poniżej wypunktowałem irytujące mnie “minusy”.

Przyciski

Żeby było jasne — podoba mi się to, że są w pełni konfigurowalne, dzięki czemu dostosuje każdy z nich do moich osobistych preferencji. Niestety, skok klawiszy jest, delikatnie mówiąc niepewny. W samplu testowym występuje skrzypienie i lekkie przemieszczanie się wspomnianych elementów. Co prawda działają one do dziś bez zarzutu i luzy są najprawdopodobniej spowodowane dziesiątkami testów, jednak warto odnotować sam fakt.

Obudowa “łapie” odciski

Dla większości z was nie będzie to wadą, a jeśli nawet to ledwie zauważalną. Możecie również uznać, że tego typu urządzenia nosi się w dedykowanych coverach i wicie co? Będziecie mieć rację, ale jako że w ramach testów muszę przyczepić się do nawet drobnych szczegółów, uznałem “palcowanie” obudowy za cechę niepożądaną.

Do wad mógłbym jeszcze dopisać cenę, która dziś wydaje mi się nieco za wysoka, ale nie zrobię tego z prostego powodu — do zakończenia testów sprzęt ma szansę udowodnić swoją wartość.

Related posts

Leave a Comment