Snapchat Memories – ta najważniejsza zmiana od czasu powstania usługi
Twórcy Snapchata postanowili zmienić nieco profil serwisu, w efekcie czego użytkownicy otrzymali dość ciekawą funkcję. Pytanie, czy jest ona potrzebna?
Tytułowa aplikacja podpiła serca milionów nastolatków, choć należy tutaj zaznaczyć, iż korzystają z niej również osoby w średnim wieku. Nie mniej jednak – serwis dedykowany jest raczej grupie wiekowej 15-30, co wbrew pozorom może wydać się zaskakujące. Otóż początkowo usługa była wykorzystywana do tak zwanego sextingu, czyli przesyłania pomiędzy użytkownikami nagich zdjęć. Trend ten stał się niezwykle popularny i trwa aż do dziś. Snapchat okazał się idealnym narzędziem służącym nietypowej wymianie sex fotek, a to głównie za sprawą ulotności fotografii. Jak nie trudno zgadnąć ulotność jest tutaj pozorna. Owszem, aplikacja nie pozwala na „przechwycenie” zdjęcia, zaś próba wykonania zrzutu ekranu skończy się wyświetleniem odpowiedniego komunikatu, ale bądźmy poważni – obejście tego jest banalnie proste.
Tak czy inaczej – Snapchat jest popularny, teraz będzie jeszcze lepszy.
Snapchat Memories – kolejny element czy nowy fundament?
http://www.youtube.com/watch?v=nm1RfWn0tQ8
Twórcy aplikacji postanowili zaimplementować w niej nową funkcję, która zbliży ją do typowego serwisu społecznościowego, choć nie tylko do niego. Od dzisiejszej aktualizacji Snapchat zyskuje miejsce, w którym przechowywane są wszystkie nasze materiały (zdjęcia i filmiki). Choć magazynowane w chmurze, możemy przeglądać je w dowolnym momencie z poziomu aplikacji, a w razie takiej chęci, zapisać w urządzeniu. Przyznam, że brakowało mi takiegoż pierwiastka „normalności” w usłudze.
Nasze treści prezentowane są w postaci kafelków (pojedyncze materiały) oraz okręgów, w których znajdziemy całe historie. Segregacja rzekłbym wzorowa, a co istotne – w przypadku dużej liczby wspomnień, chcąc odnaleźć te interesujące nas w danej chwili, możemy skorzystać z wyszukiwarki. Wspomniany element wykorzystuje technologię rozpoznawania miejsc i obiektów, a co za tym idzie po wpisaniu odpowiedniej frazy, aplikacja powinna zwrócić nam wynik prezentujący zdjęcia jej dotyczące. Przypomina mi to nieco Google Photos i inne podobne, ale to akurat można uznać z zaletę rozwiązania.
Ukryj to o prywatne
Jeśli skorzystacie z nowej opcji Snapchata, z pewnością będziecie chcieli pokazać zdjęcia tudzież historie znajomym… na realnym (nie wirtualnym) spotkaniu. Oczywiście nie każda treść nadaje się do zaprezentowania, jeśli wiecie o czym mówię. Twórcy aplikacji doskonale zdają sobie z tego sprawę, przygotowali nawet stosowne rozwiązanie. W przypadku chęci „ukrycia” danego materiału wystarczy zabezpieczyć dostęp kodem PIN. Prosto, szybko i wygodnie. Generalnie jest to także bezpieczne, ale tylko pod warunkiem posiadania sprawnej pamięci. W przypadku, gdy zapomnicie zdefiniowanego wcześniej kodu, możecie zapomnieć o dostępnie do zdjęcia lub filmu. Cóż – każdy kij ma dwa końce.
Dla kogo?
Czy Memories przypadnie do gustu użytkownikom Snapchata? W mojej ocenie jest to więcej niż pewne. Młodsi użytkownicy cieszą się z każdej nowości, która tylko wypełni ich czas. Zgadza się, dodanie kolejnej opcji równa się tutaj większej frajdzie z zabawy aplikacją.
Co z osobami dojrzalszymi? W ich oczach Snapchat również zyska. W jaki sposób? Otóż apka stanie się przystępniejsza, a mówiąc ściślej – jej działanie będzie podobne (po części) do praw, jakimi kierują się inne podobne rozwiązania. Serwisy społecznościowe, na które wrzucamy zdjęcia pozwalają je swobodnie przeglądać. Snap nie – a przynajmniej do teraz.
Chcecie przetestować rozwiązanie na własnym smartfonie? Spokojnie – aktualizacja, choć już dostępna rozsyłana jest jak zwykle falowo. Wobec tego macie dwa wyjścia, pierwsze to cierpliwość, drugie Apk Mirror. W opcji numer dwa – wystarczy pobrać „instalkę” i dokonać ręcznego uaktualnienia.
Źródło: Snapchat blog
_______________________________________________
Zapraszamy do naszego e-sklepu, gdzie znajdziecie szeroki wybór produktów w bardzo atrakcyjnych cenach. Polecamy również profil Vip Multimedia na Facebooku.
