Narcos Rise of the Cartels – gra, która nie wygląda za dobrze
Netflix wie, jak dbać o swoje interesy, choć w tym przypadku może się wydawać, że nie do końca dobrze ulokował swój kapitał. Swoją zapowiedź dostała bowiem produkcja, która częściowo oparta będzie na prawdziwych wydarzeniach, a częściowo na serialu platformy. Czym będzie Narcos Rise of the Cartels i czy znajdą się w ogóle chętni do tego, by zagrać w produkcję?
Wiadomo, że Narcos, czyli serial produkcji Netflix opowiadający o wojnie z kartelami narkotykowymi, był ogromnym sukcesem platformy. Dobrze zrealizowany z interesującą fabułą i trzymający się faktów. Można powiedzieć, że nic więcej do szczęścia nie jest nam potrzebne, ale okazuje się, że byliśmy w błędzie. Swoją pierwszą pełnoprawną zapowiedź otrzymała bowiem produkcja, która nawiązuje do serialu i nawet występuje w niej jeden z aktorów. Tylko co z tego, skoro na razie wygląda strasznie.
Narcos Rise of the Cartels
Kilka, a nawet kilkanaście lat temu, kiedy jakiś film odnosił sukces finansowy, można było liczyć na to, że na rynku pojawi się gra do niego nawiązująca. Tym samym gracze otrzymali bardzo dużo różnego rodzaju bubli, które ani nie wyglądały zbyt dobrze, ani nie dało się w nie grać, bez zgrzytania zębami. Finalny produkt sprawiał, że bardzo dobry pomysł wyjściowy, stawał się czymś, o czym chciało się jak najszybciej zapomnieć. I niestety, ale istnieją bardzo duże szanse na to, że i Narcos Rise of the Cartels podzieli ten smutny los.
Pierwsza zapowiedź produkcji nie pozostawia bowiem żadnych złudzeń. Nie mamy tutaj do czynienia z tytułem, na który przeznaczono znaczne środki finansowe, a przynajmniej nie takie, które pozwalaja na cieszenie się z ładnej oprawy graficznej. Narcos Rise of the Cartels wygląda tak, jak wyglądały wszystkie produkcje, które pojawiały się jeszcze za czasów konsoli Sony PlayStation 2. Owszem, możemy odrobinę przesadzać, ale w zestawieniu z nowymi produkcjami, nawet takimi pochodzącymi z mniej znanych studiów, Narcos Rise of the Cartels wygląda po prostu… biednie. Niby grafika to nie wszystko, co liczy się w produkcjach (z czym w pełni się zgadzamy), ale w tym przypadku obawiamy się także problemów z samą mechanika, która wydaje się być dziwnym połączeniem Commandosa z Just Cause.
O czym opowiada gra?
Serial przygotowany przez Netflix skupiał się, a przynajmniej na początku, na kartelu z Medellin, a pierwsze dwa sezony opowiadały o rozwoju „kariery” Pablo Escobara. Podobnie ma wyglądać sytuacja w grze Narcos Rise of the Cartels, gdzie przyjdzie nam się wcieli w jedną ze stron barykady. Gracze będą więc mogli albo zająć się rozwojem narkotykowego biznesu albo próba jego ukrócenia, czyli wcielić się w siły policyjne. Rozgrywkę będziemy prowadzili z dwóch perspektyw. Większa część z niej ma odbywać się w systemie turowym, czyli ruchy gracza będą uzależnione od wielu czynników, a najważniejsza ma być tutaj strategia.
Z drugiej strony mamy dostać także widok zza pleców, czyli klasyczne TPP, gdzie przyjdzie graczom wykazać się zdolnościami szybkiego naciskania na spust. To dość dziwne połączenie, choć oczywiście może się dobrze sprawdzić w praktyce. O tym mamy przekonać się już niedługo, bo produkcja powinna trafić na rynek jeszcze w tym roku. Narcos Rise of the Cartels zmierza na komputery osobiste oraz na konsole. Co ciekawe, w role Pablo Escobara wcielił się tutaj Wagner Moura, czyli aktor odgrywający rolę bosa w serialu od Netlifx. Czy to pomoże w osiągnięciu przez produkcję sukcesu? Nie sądzimy, bo powinna się ona obronić samą „grywalnością”, ale mamy tutaj podejrzenia, że tak się niestety nie stanie.
Nowe komputery, które idealnie nadają się do gier, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: YouTube / Curve Digital / Opracowanie własne