You are here
[Old but gold] Prehistorik felietony 

[Old but gold] Prehistorik

Istnieją takie tytuły, które po prostu się… pamięta. Nie były może wybitne, ale dawały tyle radości, że dalej chętnie się do nich wraca. Wbrew pozorom, nie ma ich wcale tak dużo, a dla takich dinozaurów, jak autor tego tekstu, każdy jest teraz wyjątkowy. I Prehistorik, wraz ze swoją kontynuacją takim wyjątkowym tytułem był. Dalej jest.

Prehistorik

Pamiętam jakby to było dziś, kiedy w domu, nie wiem skąd, pojawił się Prehistoryk 2. W tym samym czasie na wysłużonym komputerze czekały jeszcze Prince of Persia i Scorcher Earth, które z całą pewnością można było uznać za protoplastę późniejszych Wormsów. Do dziś bawią te pikselowe czołgi, które rozwalały wszystko na swojej drodze. I choć każdy z tych tytułów był wyjątkowy, to najmilej wspomina się jednak przygody jaskiniowca.

Prehistorik

Do dziś żałuje, że ten tytuł doczekał się tylko dwóch odsłon. Odsłon, które tak naprawdę niewiele się od siebie różniły, ale wtedy to nie był problem. Zresztą, dziś także nie jest, bo produkcja ze studia Titus Interactive bawiła za każdym razem. I to naprawdę za każdym razem, bo system zapisywania stanu rozgrywki nie pozwalał na wczytanie gry. Przynajmniej nie wtedy, kiedy nie znalazło się odpowiednich kodów, ale to i tak dopiero w drugiej części. Czy to przeszkadzało w samej grze? Oczywiście, że tak, ale produkcja była na tyle krótka, że przechodzenie jej za każdym razem „od nowa”, nie było wielkim problemem.

Gra wyszła ze studia Titus Interactive, które na swoim koncie miało tytuły… różne. Zdaje się, że nie specjalnie przykładano się do ich produkcji. Być może istotniejsze było wypuszczenie gry na rynek i po prostu liczenie na to, że klienci ją kupią. Wśród produkcji, które Titus Interactive wyprodukowało znalazły się bowiem Knight Force ocenione przez magazyn Dragon na jedną gwiazdkę na pięć możliwych. Takich tytułów było więcej, ale zdarzały się i takie, które po prostu wychodziły doskonale.

W tym samym roku, kiedy pojawił się pierwszy Prehistorik, na rynku pojawiło się także The Blues Brothers. Platformówka inspirowana kultowym filmem też była popularna, ale chyba nie tak bardzo, jak przygody jaskiniowca. Samo Titus Interactive nie wypuściło zbyt dużo gier, które sprawiłby, że studio dalej byłoby pamiętane. W późniejszym okresie działalności skupiono się na tworzeniu przeróżnych portów. Jednym z nich było chociażby Carmagedon 64 na konsolę Nintendo 64. Samo studio stworzyło także Virtual Kasparov, czyli tytuł na konsolę PlayStation, gdzie w szachy grało się ze światowym mistrzem.

Jaskiniowiec w akcji

Titus Interactive swoją działalność zakończyło w roku 2005 i to z potężnym długiem na koncie. Niemniej, gdyby nie ono, dziś nie mielibyśmy czego wspominać. Prehistorik, wraz ze swoją chyba lepszą kontynuacją, stał się dla wielu twórców kamieniem milowym. Platformówki rządziły wtedy głównie na konsolach, bo przecież trudno było wymagać wtedy niesamowitej oprawy graficznej. Jednak Prehistorik zadomowił się doskonale na innych platformach.

Prehistorik

Tytuł ujrzał światło dzienne w 1991 roku i pojawił się na Amidze, Atari ST, Amstradzie oraz PC’tach. Z miejsca stała się sukcesem, choć nie ma to liczb, które potwierdziłby ilość sprzedanych egzemplarzy. To były idealne czasy dla piratów, a produkcje kupowało się nie w sklepach, a na bazarach. Przynajmniej w Polsce można było zaobserwować taki trend, choć zapewne istniał on na całym świecie. Pierwsza część platformówki nie wyróżniała się skomplikowaną fabułą, ani narracją. To było do bólu proste prowadzenie bohatera przez siedem plansz. Na końcu każdej z nich czekał na nas finalny przeciwnik.

Zadaniem gracza było zdobywanie jedzenia, które potrzebne było mu do przeżycia. Twórcy nie specjalnie przejmowali się oddawaniem realiów i czasów w których przyszło żyć naszemu bohaterowi. Jaskiniowiec walczył bowiem z przeróżnymi stworami, a w tym i dinozaurami. Wiemy, że ostatnio popularne jest stwierdzenie, że w te rzucano kamieniami, ale nasz protagonista miał znacznie lepszy sprzęt do rozprawiania się z wrogiem. Wszystko załatwiał za pomocą maczugi. I szło mu to nad wyraz sprawnie.

Niebezpieczne otoczenie

Prehistorik wymagał od gracza nie lada uwagi. Na jaskiniowca czekało wiele niebezpieczeństw, a część z nich była skrzętnie poukrywana. Pasek zdrowia znikał wyjątkowo szybko, jeżeli zbyt szybko zbliżyliśmy się do przeciwnika. Trzeba było także uważać na wszelkiego rodzaju dziury, bo lecąc w dół, gracz mógł być pewien, że zacznie grę od początku. Najgorsi jednak w tym wszystkim byli przeciwnicy, a część z nich potrafiła nawet pluć w stronę jaskiniowca ognistymi kulami. Na szczęście programiści z Titus Interactive pozwolili graczom na skuteczne dozbrojenie się.

W ukrytych lokacjach znaleźć można było lepsze bronie, które skutecznie pozbawiały życia prehistoryczne stworzenia. Mogliśmy tam znaleźć także tarcze, topory czy nawet bomby. Tak, może nie brzmi to jak oręż odpowiedni dla danej epoki historycznej, ale to absolutnie nie przeszkadzało w rozgrywce. Co więcej, dodawało jej smaczku, bo Prehistorik był po prostu… zabawny. Czuło się, że gra powstała „na luzie” i zrobiono ją dla graczy. Nie dla chęci zysku, który i tak zapewne się pojawił, ale właśnie dla czystej, nieskrępowanej rozrywki.

W tytule pełno było odniesień do nowożytności, bo nasz bohater nie zbierał tylko udźców z dinozaurów. Łapał wszystko to, co my jemy dziś, a szczególnie upodobał sobie owoce. Wprawdzie w drugiej części było tego więcej, ale już pierwsza odsłona pokazywała, że gra może być zwyczajnie zabawna. Bez silenia się na rzeczy, które mają ją uatrakcyjnić i sprawić, że będzie doceniana przez krytyków. Ci i tak byli zachwyceni Prehistorik, które z miejsca porywało do gry. Do tego dochodziła zapadająca w pamięć muzyka i design postaci. Bo choć walczyliśmy ze stworami, które miały przerażać, często można się było złapać na tym, że są po prostu… słodkie. Niebezpieczne, bo atakować potrafiły z różnych miejsc, ale można było im to wybaczyć. W końcu każdy chciał przeżyć.

Prehistorik 2

Prehistorik 2

Pierwsza część Prehistorik miała jeszcze tą trudność, że gracz miał ograniczony czas na to, by przejść konkretny poziom. Nie wyrobiłeś się, umierałeś i zabawa zaczynała się od nowa. Warto było chodzić po ukrytych lokacjach, bo czasem udawało się znaleźć tam zegar, który wydłużał możliwość przejścia poziomu. Sukces pierwszej części sprawił, że na jej kontynuacje nie przyszło graczom długo czekać. W dwa lata po premierze Prehistorik, na rynku pojawił się tytuł z numerem 2 w nazwie. I niestety, ale był on ostatnim z serii nad czym zapewne wielu graczy boleje do dziś.

Grafika została podkręcona i nawet dziś robi wrażenie, choć premiera Prehistorik 2 miała miejsce w 1993 roku. Tutaj też można było odnieść wrażenie, że sama gra była stworzona z większym luzem, choć ponoć prace nad nią były koszmarem. Programiści nie mieli dostępu do żadnej dokumentacji związanej z pierwszą częścią, a nad tytułem pracowali tak, jak im się podobało. I nie chodzi tutaj o wolność artystyczną, ale raczej o „puszczenie samopas”. Produkcja miała być skończona w określonym czasie i tak się też stało.

Prehistorik 2 nie wprowadził wielkich zmian, jeżeli chodzi o sam gameplay. To raczej ulepszona wersja pierwszej części, gdzie wszystkiego było po prostu więcej. Więcej żartów, sekretów i przeciwników, których należało odesłać w niebyt. Trzeba przyznać, że wyjątkowo zabawnie zbierało się wypadające ze ścian i stworów przedmioty. Wśród nich znaleźć można było np. konsole do gier czy sadzone jajka. Zresztą nasz jaskiniowiec, kiedy zebrał odpowiednią ilość jedzenia, wrzucał je do wielkiego gara. Warto dodać, że ten był podgrzewany palnikiem.

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy

Sam Prehistorik to jedna z najlepszych platformówek, jakie kiedykolwiek powstały. Pełna humoru, który nie męczy, a sam gameplay jest po prostu fenomenalnie… prosty. I nie chodzi tutaj nawet o sam fakt, że kiedyś gry projektowało się inaczej. Chodzi o to, że w tej produkcji nie potrzeba niczego skomplikowanego, żeby bawiła. Bohater się nie odzywa, bo i nie ma ku temu najmniejszych powodów, a przeciwnicy są na tyle niebezpieczni, że nie warto ich lekceważyć. I co ważne, Prehistorik jest zwyczajnie wymagającą produkcją.

Tytuł zyskał wielką popularność, a nawet doczekał się portów na chociażby Nintendo Game Boy. Tam wprawdzie nie osiągnął wielkiego sukcesu, ale mimo wszystko sam port świadczy o poziomie sukcesu. Wtedy na Game Boy chciał być każdy, a Titus Interactive tego dokonał. Inni developerzy także pozazdrościli jaskiniowcowi sukcesu, bo wypuszczono na rynek produkcję Ugh!. Do bólu podobną do Prehistorik, choć tam poruszaliśmy się nieskomplikowanym helikopterem zrobionym z kawałków drewna.

Prehistorik to już prehistoria, ale na szczęście można w jego drugą część zagrać w przeglądarce. Wystarczy wejść pod ten ADRES. Bawcie się dobrze.

Z serii Old but gold ukazały się następujące artykuły:

Nowe gry i PC-ty, które pozwolą wam odpalić klasyczne tytuły, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.

Źródło: Capsule Computers / Wikipedia / 16bit.pl / YouTube / Opracowanie własne

Related posts

Leave a Comment