„Reporterskim okiem” – pokaz przedpremierowy Sniper Eilte 3: Afrika
28 maja, w lokalu Buddabag mieszczącym się, przy ul. Białostockiej 9 w Warszawie odbył się pokaz prasowy gry Sniper Elite 3: Afrika. Mieliśmy okazję zapoznać się z produkcją studia Rebellion „od podszewki”. Czy najnowsza gra z tej popularnej serii ma szansę zatrząść rynkiem elektronicznej rozrywki? My już wiemy…
Twórcy serii gier o przygodach Karla Fishburne’a, strzelca wyborowego pracującego dla amerykańskiego rządu z każdą kolejną odsłoną wprowadzają do rozgrywki innowacyjne elementy, dodatkowo usprawniając te, które mieliśmy już okazję obserwować we wcześniejszych częściach marki. Wydarzenia przedstawione w grze mają miejsce, przed tymi ze Sniper Elite V2, a ich wspólnym mianownikiem jest właśnie osoba Fishburne’a.
Tym razem los rzuci nas na rozgrzane piaski Afryki Północnej. Uważam to za znakomity pomysł, ponieważ produkcji skupiających się na operacjach wojskowych w Europie i Pacyfiku mamy aż nadto. Pustynne krajobrazy mogą w znacznym stopniu uatrakcyjnić rozgrywkę, a przede wszystkim nie zanudzić gracza monotonią, niejednokrotnie odwiedzanych lokacji w innych produkcjach.
Kampania opiera się na historycznych wydarzeniach, jednakże poszczególne jej elementy będą fabularyzowane. Niemniej jednak z werdyktem, czy osobne scenariusze okażą się wciągające musimy poczekać do czasu premiery pełnej wersji, gdyż na pokazie udostępniono nam, zaledwie dwie misje.
Obserwuj, planuj, działaj, przetrwaj…
Przed misją udajemy się do „zbrojowni”, gdzie wybieramy rynsztunek, który pomoże nam zrealizować obrane cele. W danej chwili możemy mieć, przy sobie maksymalnie trzy sztuki broni. I tak… Pierwsze skrzypce odgrywa nic innego, jak karabin snajperski. Wśród narzędzi zagłady znajdziemy m. in. z: M1 Garranda, niemieckiego Gewehr 43, czy Lee Enfielda. Każdy z karabinów da się dodatkowo wyposażyć: w lunetę, których w grze naliczymy, aż 15 sztuk, czy odpowiednią dla nas kolbę. W ogóle dużym plusem tytułu jest właśnie owa „customizacja” broni. Pozwala to nam na dostosowanie rozgrywki „pod siebie”. Kolejnymi elementami wyposażenia, które przydało by się ze sobą zabrać są: karabiny maszynowe, pistolety, granaty, miny, dynamit, bandaże, czy apteczki.
Następnie ustawiamy pasujący nam poziom trudności i tak na najłatwiejszym, naszym nieodzownym towarzyszem stanie się lornetka, którą otagujemy przeciwników. Działanie takie pozwoli określić położenie naszych oponentów nawet, jeśli ci schowają się za jakąś przeszkodą. Spostrzeżenia skrzętnie zapisywane, są na mapie. Bywa to pomocne, gdy chcemy zapoznać się z uzbrojeniem konkretnych żołnierzy, czy też zaznajomić z ich słabymi punktami. Na czerwono oznaczone zostaną również wszelkie przedmioty, takie jak: butle z gazem, pozwalające nam wyłączyć z gry większą grupę przeciwników, czy elementy otoczenia, które możemy wykorzystać do zagłuszenia pozycji, gdy nie chcemy zdradzić naszej obecność (silniki, maszyny).
Z goła inaczej przedstawia się rozgrywka, w trybie „hardcore”. Pozbawieni zostajemy tutaj „wspomagaczy” w postaci: możliwości zaznaczania wrogów, uwzględniającego wiatr i odległość wspomagania celowania, a nawet opcji zapisu stanu gry.
Co się jednak stanie, gdy nasza bezpieczna pozycja zostanie „spalona”? Otóż twórcy uwzględnili 4 stopnie zaniepokojenia strażników: od spokojnego, do zaalarmowanego. Jeśli, któryś z wartowników nabrał jakichkolwiek podejrzeń, jego stan świadomości nie wróci już do początkowego. W tym aspekcie zauważyłem spory postęp, w porównaniu do poprzedniczek.
Sztuczna inteligencja została znacznie poprawiona. Wartownicy różnie zareagują, gdy śmierć dosięgnie kogoś z ich drużyny. Gdy namierzą skąd oddaliśmy strzał, zaczną szturmować naszą pozycję i próbować wykurzyć granatami. Obecność w drużynie oficera zwiększa wachlarz zachowań, jakie inicjują przeciwnicy. Dobrym sposobem na wyeliminowanie, tego problemu jest wykorzystywanie otoczenia.
Wspomóc się możemy hukiem baterii przeciwlotniczych lub warkotem uszkodzonego generatora. Warto na ten aspekt zwrócić uwagę, ponieważ grę należy przechodzić w całkowitej ciszy… W otwartej walce nie mamy niestety najmniejszych szans. Aby to nam ułatwić do dyspozycji otrzymamy pistolet z tłumikiem i nóż, którego użycie doczekało się, aż dwunastu animacji śmierci, co urozmaici nam nieco monotonię znaną z poprzednich odsłon.
Wisienką na torcie, są jednak strzały z daleka. Każda śmierć nagradzana zostaje killcamem, na którym w zwolnionym tempie obserwujemy tor lotu kuli niszczącej poszczególne narządy ofiary. Charakterystyczne dla serii wstawki rentgenowskie wzbogacone zostały, o elementy układu krwionośnego oraz warstwę mięśniową. Nikogo zatem nie zdziwią strzępy serca, czy płuc malowniczo rozbryzgujące się na wietrze. W najnowszej odsłonie podobny efekt, uzyskamy przy niszczeniu sprzętu. Po podwójnym oddaniu celnego strzału w silnik ciężarówki, delektujemy się szczegółową animacją destrukcji kolejnych tłoków i serii wybuchów prowadzących do awarii całego pojazdu.
Sporym krokiem naprzód okazał się, bardziej otwarty świat. Teraz możliwości wyboru dróg jest znacznie więcej, sposobów radzenia sobie z problemami również. Kolejność celów misji, nie jest odgórnie narzucona. Odpowiada za to konstrukcja map, które w tej odsłonie są trzykrotnie większe, niż w poprzednich częściach. Wszystkie powyższe informacje, jak i wiele więcej ujawnione zostały uczestnikom imprezy podczas pokazu na żywo. Na szczęście zachwyty nad tytułem, sami mogliśmy zweryfikować grając w dwie misje, udostępnione przez organizatorów. W tzw. między czasie odbył się panel dyskusyjny z zaproszonymi gośćmi.
Snajper, czy strzelec wyborowy?
Wspomnianymi gośćmi, byli:
- Edyta Żemła – redaktor magazynu Polska Zbrojna, MON, reporterka misji w Afganistanie,
- Michał Gołkowski – pisarz, miłośnik broni i wszelakiego sprzętu wojskowego.
Przybliżyli oni rolę strzelca wyborowego na polu walki, pustynne warunki, z którymi musi sobie radzić oraz autentycznymi historiami snajperskimi. Panel dyskusyjny z mojego punktu widzenia, uważam za całkiem udane posunięcie. Mogliśmy , dzięki temu zapoznać się z interesującymi faktami, dotyczącymi pracy snajepra od tzw. „kuchni”. Jeśli chcecie dowiedzieć się: kiedy po raz pierwszy na polu walki wykorzystano, tą jednostkę wojskową, ile wynosi rekord najodleglejszego, celnego strzału, lub czym są „Zielone Diabły”, to zapraszamy do obejrzenia materiału filmowego:
http://www.youtube.com/watch?v=DQ_ZnNJqjsQ
Po spotkaniu z gośćmi mogliśmy osobiście przetestować, jak prezentuje się gra. Organizatorzy w nasze ręce oddali dwa scenariusze. Niby nie wiele, ale wystarczająco, by w miarę poznać mechanikę rozgrywki. Do przejścia, była misja dzienna oraz nocna. Plusem, było wspomaganie cennymi radami niedoświadczonych graczy, przez przedstawicieli Techlandu… W końcu nie wszyscy od razu, są urodzonymi zabójcami.
Podsumowanie
Zarówno prezentację gry, jak i samą produkcję uważam za udane. Pozostaje mieć nadzieję, że podobne akcje organizowane, będą podczas promocji innych tytułów z oferty Wydawnictwa Techland. Do czasu, aż recenzenci branżowych portali nie ocenią produktu, z opinią o trzeciej odsłonie Sniper Elite zapoznacie się na poniższym filmiku:
http://www.youtube.com/watch?v=SMVZHxtzG5I
Zdanie samych graczy jest równie istotne, jak recenzje osób, które zajmują się tym zawodowo. Gra zadebiutowała na rynku, w miniony piątek.