Sony toio – nowoczesna technologia, która uczy, ale jej nie kupisz
Wczoraj w sieci pojawiła się informacja o tym, że Sony postanowiło opatentować swój… kartridż. Zaczęto się zastanawiać nad tym, czy to przymiarki do nowej konsoli lub próby reaktywacji chociażby Sony Vita. Tymczasem odpowiedź zdaje się być o wiele bardziej prozaiczna. Pamiętacie Sony toio?
Sam fakt, że Sony opatentowało kartridż potrafił rozgrzać do czerwoności fanów konsol. W końcu to coś, co spotyka się teraz jednak dość rzadko, choć Nintendo ma na ten temat inne zdanie. Przez chwilę zaczęto się nawet zastanawiać, czy przypadkiem PlayStation 5 nie zostanie zmodyfikowane tak, żeby czytało ten rodzaj nośnika danych. Z pewnością byłoby to ciekawe rozwiązanie, ale także droższe. Dyski do tanich w końcu nie należą.
Sony toio
Odpowiedź na to, do czego służyć ma nowy kartridż, dość szybko się jednak znalazła. Mało kto niestety pamięta o projekcie, który Japończycy pokazali jeszcze w 2017 roku. Od tamtego momentu wiele się nie zmieniło, ale istnieje w końcu szansa na to, że Sony toio pojawi się w sprzedaży. Kartridż, który znalazł się we wniosku patentowym, wygląda niemal identycznie jak ten widoczny na krótkiej reklamie urządzenia. Są więc szanse na to, że niedługo będzie można z niego korzystać.
Czym jednak jest Sony toio? To dość specyficznie wyglądające urządzenie, które przeznaczone jest głównie dla najmłodszych. Nie da się go dobrze sklasyfikować, choć najbliżej mu do interaktywnej zabawki edukacyjnej. Jednym z głównych elementów zestawu, jest stacja gdzie wkładany jest rzeczony kartridż. Na niej także umieszczane są specjalne klocki, które mogą być programowane. Dzieci mogą sterować ich ruchem za pomocą kontrolerów, które zostały zaprojektowane tak, żeby były dla nich jak najwygodniejsze. Skąd w ogóle pomysł na to, żeby Sony toio miało kontroler w takim, a nie innym kształcie?
Idea przyświecająca projektantom była prosta – nie zabierać dzieciom wolności twórczej. Zwykłe pady należy użytkować w ustalony z góry sposób. Natomiast te w toio dają się obsługiwać niezależnie od tego, jak są przez dziecko trzymane. Wyobraźnia ma podpowiadać użytkownikowi, co może z nimi zrobić i jak z nich korzystać. To doskonały przykład na to, jak w kreatywny sposób można zaprojektować edukacyjną zabawkę. Bo Sony toio ma uczyć poprzez zabawę, a nie poprzez pokazywanie, jak coś należy wykonać.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=103&v=m6j2cLEwRsY
Zabawki edukacyjne
Sposób w jaki zaprojektowane zostało Sony toio zasługuje na pochwałę. Widać, że Japończycy nie potraktowali projektu tak, jakby chcieli wypchnąć na rynek cokolwiek, byleby tylko wpasować się w oczekiwania rodziców. Niemniej od pierwszego ogłoszenia projektu, czyli roku 2017, nie dzieje się z nim za wiele. Przynajmniej my nic na ten temat nie wiemy. Projekt kartridża, który został opatentowany sprawił, że pojawił się cień nadziei na premierę urządzenia.
Zabawki edukacyjne to ogromny segment rynku i nie dziwne, że Sony decyduje się na dołożenie do niego swojego klocka. Żyjemy w świecie nowych technologii, więc i sama taka zabawka powinna być do tego świata dostosowana. Zapewne jest to o wiele lepsze rozwiązanie dla dzieci, niż np. posadzenie ich po prostu przed telewizorem czy danie do ręki tabletu. Sony toio ma i może rozwijać ich kreatywność, o ile nie zostaną pozostawione same sobie. To też ważny element i aż chciałoby się zaproponować, żeby takie sprzęty pojawiały się w szkolnych świetlicach czy nawet przedszkolach. Zapewne tak się nie stanie, a przynajmniej nie w Polsce i państwowych placówkach, ale dobrze czasem pomarzyć.
Liczymy na to, że Sony nie odpuści tematu i nie stanie się tak, że toio znów zniknie na kilka lat z radaru. Zapowiada się wyjątkowo ciekawie, więc szkoda byłoby, żeby zmarnować taki potencjał.
Urządzenia do gier i zabaw znajdziecie także w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Sony