Polskie gry wideo to coś więcej niż Wiedźmin oraz Dying Light

Od kilku lat, kiedy gdzieś w mediach pojawia się wzmianka o polskich grach komputerowych, zazwyczaj pojawia się także tytuł Wiedźmin 3: Dziki Gon. Światowy sukces CD Projekt RED sprawił, że o naszym kraju zaczęło być głośno, ale jakoś nikt o innych developerach nie wspomina. Najwyższa pora to zmienić, bo polskie gry wideo to coś z czego możemy być dumni.

Dziś pisaliśmy dla was o Odludziu, czyli kolejnej polskiej grze, która ma szanse zdobyć niemałą popularność, a już na pewno w naszym kraju, bo przecież każdy chciałby raz na jakiś czas wyjechać w Bieszczady. Wprawdzie Odludzie pokazuje je z trochę innej strony, ale dalej mówimy tutaj o produkcji, z której możemy być dumni. Okazuje się, że takich produkcji jest znacznie, znacznie więcej.

Polskie gry wideo

Polskie gry wideo i takie, które były produkowane lub współprodukowane przez polskie studia, jest więcej, niż można by było się spodziewać. Najgłośniejsze z nich, czyli chociażby wspomniany wyżej Wiedźmin 3: Dziki Gon, stały się popularne na całym świecie. Podobnie jak Dying Light czy This War of Mine lub Frostpunk. Wszystko za sprawą wprawnych zespołów developerskich oraz ich możliwości, które sprawiły, że wyżej wymienione tytuły stały się popularne. Nie oznacza to, że wszystkie polskie gry wideo są doskonałe i nie pozbawione błędów.

Podobnie jak w wielu innych branżach, tutaj także zdarzają się wpadki. Jedną z nich może być Agony, które miało aspirację, żeby stać się chyba jedną z najbardziej brutalnych i najobrzydliwszych gier na świecie i akurat z tego ostatniego zadania wywiązało się znakomicie. Trochę gorzej już wyglądała cała reszta, bo przyjemności z grania tytuł nie dawał za wiele. Nie ma co jednak rozpamiętywać rzeczy, na które nie ma się już wpływu i trzeba patrzeć w przyszłość. Wspomniany we wstępie tytuł Odludzie daje nadzieję, że polska scena producentów gier wideo idzie do przodu tak, jak było to kiedyś.

Czy kiedyś było lepiej?

Niektórym może się wydawać, że nie istniało coś takiego, jak polskie gry wideo zanim nie pojawił się Wiedźmin. Mamy jednak wiele tytułów, które sprawiają, że patrząc w przeszłość, pojawia się w oku łezka. Warto wspomnieć o chociażby Polanach, czyli strategii czasu rzeczywistego, która była mocno osadzona w naszej kulturze. To samo można powiedzieć o Franko, czyli produkcji opierającej się na tym, że lało się po pyskach inne osoby. Cóż, Franko należał do bardzo specyficznego gatunku gier i dziś odpalając produkcję zapewne nikt nie miałby ochoty w nią za długo grać, ale w momencie premiery, świat wyglądał trochę inaczej.

Zapewne wielu graczy doskonale pamięta też tytuły FPS, które mocno zaznaczyły swoją obecność na rynku. Mieliśmy Mortyr, czyli tytuł, który od momentu zapowiedzi do samej premiery, wzbudzał ogromne zainteresowanie wśród graczy i mediów. Finalnie okazał się produkcją mocno przeciętną, ale i tak na tyle istotną, że do dziś się ją pamięta. Podobnie jak Painkiller, który przeprowadzał gracza przez piekielne terytoria w takt mocnej muzyki płynącej z głośników. Nie wolno nam też zapominać o takich klasykach, jak Skaut Kwatermaster, czyli gra reprezentująca popularny na początku lat dziewięćdziesiątych gatunek „przygodówek”. Może i tytuł nie wyglądał przepięknie, ale dawał naprawdę dużo satysfakcji. Dziś faktycznie można odnieść wrażenie, że powstaje mniej „kultowych” gier, które będzie się pamiętało po latach, bo na całym rynku istnieje zwyczajnie nadprodukcja tytułów.

Co warto sobie odświeżyć?

Jednym z tytułów, który miło byłoby sobie dziś odświeżyć z pewnością jest Katharsis, czyli produkcja powstała pod szyldem Metropolis Software. Tytuł nawiązywał mocno do klasyki, ale pokazywał, jak wielka moc drzemała w komputerach osobistych. Do zadania gracza należało likwidowanie wrogich statków kosmicznych, ale twórcy postarali się wprowadzić do produkcji taką liczbę przeciwników, że nikt nie miał szans na to, żeby się nudzić. Dziś oprawa graficzna mogłaby śmieszyć, ale w 1997 roku praktycznie rzucała na kolana.

Kolejnym tytułem, który wywołuje fale miły wspomnień, jest oczywiście Teenagent, czyli kolejna produkcja, która wyszła pod szyldem Metropolis Software. Tym razem mówimy o klasycznej „przygodówce”, gdzie gracz wcielał się w rolę nastolatka, któremu powierzono bardzo ważne i tajne zadanie zbadania, co dzieje się z zaginionym złotem. Jeżeli jesteśmy już przy Metropolis Software, to warto tutaj dodać jeszcze takie tytuły, jak Tajemnica Statuetki czy Gorky 17. Kiedy w studio zaczęło źle się dziać, jeden z jego założycieli (Adrian Chmielarz) postanowił założyć inne, czyli People Can Fly. To tam powstał Painkiller, ale także pracowano nad takimi tytułami, jak Gears od War 2 czy Bulletstorm.

Co nas czeka w przyszłości?

Jasne, duża część z gier, które kiedyś się pojawiały, dziś podoba nam się głównie z sentymentalnych powodów. Zapewne mało osób miałoby ochotę zagrać teraz w Chłopaki nie płaczą, czyli produkcję, która została oparta na popularnym filmie, a sama w sobie nie była specjalnie ciekawa. Niemniej, polskie gry wideo mają bogatą historię, ale najlepsze zdaje się być jeszcze przed graczami. Obecnie warto zwrócić uwagę na Blair Witch, które niedługo będzie miało swoją premierę na PlayStation 4, a już teraz zbiera naprawdę dobre recenzje w wersji na komputery osobiste oraz Xbox One.

Do tego przed graczami naprawdę gorący okres premier, bo w przyszłym roku pojawić mają się Cyberpunk 2077 oraz Dying Light 2, a to tylko dwa z największych tytułów, bo przecież 2020 może obfitować w wiele interesujących gier. I to takich, które pojawią się pod polską banderą. Mamy być z czego dumni. Poniżej znajdziecie listę produkcji, które mają coś wspólnego z naszym krajem, choć sama lista może być niepełna (pochodzi z Wikipedii, co trzeba mieć na uwadze).