[Recenzja] Spider-Man PS4 – kiedy hype opada
Spider-Man na PlayStation 4 to jeden z największych hitów tego roku. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że największy, bo zdążył już pobić God of War. To nie lada sukces, bo zdawało się, że tytuł od Santa Monica Studios będzie grą tego roku. Tymczasem pojawił się mocny konkurent. Jak wypada Spider-Man PS4, kiedy hype lekko już opadł?
Trudno było przejść obok nowej produkcji Insomniac Games obojętnie, bo była ona… wszędzie. Można by rzec, że Człowiek-Pająk opanował każdy możliwy obszar zarówno w Internecie, jak i poza nim. Jedna z akcji promocyjnych pokazywała przecież autobus wrzucony do rzeki i trzymający się jedynie na pajęczej sieci właśnie. Kiedy posypały się pierwsze oceny produkcji można było odnieść wrażenie, że Spider-Man to tytuł idealny. Cóż, nie jest to idealna gra, ale cholernie niewiele jej do tego brakuje.
Spider-Man PS4
Miałem możliwość przenieść się na ulice Nowego Yorku i sprawdzić na własnej skórze (a konkretniej skórze Petera Parkera), jak to jest ratować świat i przyjaznych nam obywateli. Bo Spider-Man PS4 nie skupia się tylko na wielkiej misji, gdzie stawką jest ludzkość i do jakiej przyzwyczaiło nas kino superbohaterskie, ale także kładzie nacisk na rzeczy dziejące się wokół nas. Jak inaczej rozpatrywać sytuacje, kiedy protagonista ugania się po mieście za chmurami smogu, a kiedy w końcu przez nie przeleci, kaszle jak opętany.
To zresztą nie jedyny przykład na to, że w grze Insomniac Games dba się o otaczający nas świat. Bohater ratuje lokalną społeczność przed zatruciem wodociągów, a po godzinach przychodzi do noclegowni dla bezdomnych. Jest to wprawdzie podyktowane fabułą głównego wątku, ale widać, że programiści przyłożyli się do roboty. Odwiedzając miejsce, gdzie będą działy się jedne z ważniejszych wątków opowieści (z początku rzecz jasna), aż chce się poznać historię każdego siedzącego tam człowieka. Z niektórymi z nich można wejść w krótką interakcję, ale to raczej zdawkowe wymiany przyjemności, niż prawdziwy dialog. Sytuacja zmienia się w jednej z misji pobocznych, która polega na szukaniu… gołębi. Biedaczki nie potrafią same znaleźć drogi do nowego domu, czyli gołębnika przygotowanego przez bezdomnego ze schroniska, więc Spider-Man ugania się za nimi po całym mieście. I to miła odskocznia od innych pobocznych aktywności w grze.
Fabuła Spider-Man PS4
Rzeczy, które możemy robić w grze jest tyle, że bardzo łatwo zapomnieć o głównym wątku fabularnym. Wprawdzie Peter co jakiś czas nam o tym przypomni rzucając niby niezobowiązująca uwagę, że należy sprawdzić dany ślad, ale jak go zignorujemy, nic wielkiego się nie stanie. Co takiego odciąga naszą uwagę od głównego wątku? Jest tego całkiem sporo. Po Nowym Jorku porozrzucane są chociażby plecaki Petera, których jest ponad pięćdziesiąt. Nie będzie jednak problemów z ich znalezieniem, bo nasz pajęczy radar wskaże dokładnie, gdzie się znajdują.
Zanim jednak przejdę do reszty aktywności pobocznych, zajmę się przez chwilę głównym wątkiem. Oczywiście bez zdradzania szczegółów, bo to zostawiam to już każdemu do odkrycia osobiście. Ci, którzy znają historię Spider-Mana nie będą przesadnie zaskoczeni fabularnymi twistami, ale nie kują one w oczy. Co więcej, czasem nawet potrafią przyjemnie zaskoczyć, bo Insomniac Games choć trzyma się kanonu, to nie robi tego usilnie. Widać to już na samym wstępnie, bo Mary Jane nie pracuje jako aktorka, a zajmuje się dziennikarstwem. Peter stał się naukowcem, ale dalej ma kłopoty z płaceniem za czynsz regularnie. Motywacje antagonistów dalej jednak trzymają się tego, do czego przyzwyczajeni są fani komiksów oraz filmów. Przynajmniej w ogólnym rozrachunku można odnieść takie wrażenie.
Insomniac Games nie przemodelowało całej historii Człowieka-Pająka, ale zrobiło to na tyle ciekawie, że miło się odkrywa wszystkie smaczki w grze. Trafimy na budynek Avengers, ale w produkcji nie uświadczymy nikogo z zespołu (no chyba, że pod uwagę weźmie się ojca wszystkich z nich, ale to cameo, które musicie odkryć sami). Twórcy przeprowadzają nas wyjątkowo sprawnie przez wszelkie zawiłości, choć dla kogoś, kto w ogóle nie miał styczności z uniwersum Marvela, może być to z początku dość trudne do rozgryzienia. Samouczek, czyli podstawy tego, jak w ogóle walczyć i poruszać się po mieście, to pierwsza poważna bijatyka w grze. Nie zdradzę chyba za dużo jak powiem, że przyjdzie nam spacyfikować Fiska, czyli Kingpina. Resztę powinno odkrywać się samemu, choć Insomniac Games dało dużo przeszkadzajek pod drodze.
Aktywności poboczne
Spider-Man PS4 oferuje bardzo, bardzo dużo wszelkiej maści przeszkadzajek. Chodzi o misje poboczne i rzeczy do znalezienia. Nikt nas do tego oczywiście nie zmusza wprost, bo można poradzić sobie i bez tego, ale będzie nam zdecydowanie trudniej. Za aktywności poboczne gracz zdobywa bowiem żetony (sześć rodzajów), które potem można wykorzystywać do kupowania kostiumów czy usprawniania gadżetów. Zbierając plecaki czy czyszcząc wrogie bazy możemy więc zyskać coś, co pomoże nam w walce z przeciwnikami. Oprócz plecaków przyjdzie nam robić też zdjęcia kultowym miejscom, odkrywanie co przygotował dla nas Harry Osborn w swoich stacjach badawczych (wspomniane wcześniej przeze mnie przelatywanie przez chmury smogu) czy w końcu rozprawianie się z bandytami w poszczególnych dzielnicach miasta.
Większość aktywności pobocznych nie jest trudna. Można by rzec, że jest to wręcz banalnie proste, a przez to chętniej do nich wracałem. Bujając się po Nowym Jorku wystarczyło czasem, żebym zboczył z obranej trasy o kilka ulic, a już wskakiwał kolejny żeton. Szybko, sprawnie i bez bólu, a jednocześnie od razu otrzymywałem nagrodę za „wysiłek”. Wiem, że to prosta psychologiczna zagrywka, ale w tej całej prostocie było coś niesamowicie wciągającego. Czyszcząc każdą z dzielnic po kolei zwyczajnie dobrze się bawiłem i nie łapała mnie frustracja. Wprawdzie zdarzały się misje, podczas których miałem ochotę rzucić padem o ścianę, ale to była rzadkość. Zdarzyło mi się kilkukrotnie też, że tytuł sprawiał pewne problemy. Jedna z bijatyk skończyła się dla mnie poszukiwaniem gołębia, który akurat znalazł się w okolicy, bo nagle to stało się ważniejsze, niż cokolwiek innego. Gra stwierdziła, że dopóki go nie znajdę, mogę zapomnieć o jakichkolwiek innych aktywnościach.
Bujaj się
Przyznam szczerze, że podczas gry nie miałem najmniejszej ochoty na to, żeby poruszać się po ulicach miasta. O wiele więcej radości sprawiało mi latanie pomiędzy budynkami, szczególnie, że po jakimś czasie możliwości protagonisty znacznie się powiększyły. Wprawdzie od samego początku można było robić bardzo dużo, to wraz z rozbudowywaniem drzewka umiejętności, powoli dochodziły nowe możliwości. Niewielkie, bo powiedzmy wybicie po wylądowaniu na powierzchni, ale dzięki temu nie wytracało się już nabranej prędkości. Uwierzcie, czasem bardzo się to przydawało.
Generalnie wybicia z dachów to poezja i choć udostępniono szybką podróż (metro), to zdecydowanie bardziej bawiło mnie dostanie się do konkretnego punktu za pomocą pajęczyny. System bujania jest niesamowicie atrakcyjny i choć praktycznie ogranicza się cały czas do wciskania tych samych przycisków, to za każdym razem bawi tak samo. No i znacznie łatwiej wtedy zdobyć rozrzucone po Nowym Jorku żetony. Warto zauważyć to, że Insomniac Games nie poszło na łatwiznę, bo w przeciwieństwie do niektórych starszych produkcji, gdzie główną role grał „pajączek”, teraz jego sieć nie przyczepi się do wszystkiego. Jeżeli jesteśmy akurat nad Central Parkiem, to co najwyżej możemy podskoczyć do pobliskiej latarni albo lekko się bujnąć pomiędzy drzewami. Próba złapania tam gołębia była wyjątkowo frustrująca.
Produkcja nagradza nas także za to, ile razy wykonamy daną czynność. 500 wybić? Kolejna mała cegiełka, która dodaje trochę do doświadczenia. Tak naprawdę to wykonuje się „samo”, bo podczas gry przelecimy na pajęczynie setki kilometrów. Nie zawsze jest jednak tak różowo. Przy większych odległościach Peter bez trudu wyszukuje miejsce, gdzie może wystrzelić. Jeżeli jednak przysiądziemy gdzieś lub spróbujemy dostać się w konkretne, ale jednak trudno dostępne miejsce, czasem system się gubi. Nie jest to jednak tak denerwujące, jak chodzenie po ścianach.
Płaskie powierzchnie Spider-Man pokonuje się bez trudu, ale nawet niewielki gzyms może zatrzymać naszego bohatera. Zazwyczaj kończy się to tym, że próba podkradnięcia się do przeciwnika i jego cichej eliminacji kończy się fiaskiem. Wprawdzie takie sytuacje nie zdarzają się zbyt często, ale kiedy już do nich dochodzi, ciężko powstrzymać się od siarczystego przekleństwa.
Walka w Spider-Man Ps4
Jednym z najważniejszych i chyba najczęściej komentowanym elementem Spider-Man PS4 jest to, jak wygląda w nim walka. Skojarzenia z serią Batman są jak najbardziej na miejscu, ale trudno było oczekiwać czegoś zupełnie innego. W końcu to gra superbohaterska, więc niektóre schematy powinny zostać zachowane. Widać to dobrze w starciach w zwarciu, gdzie dobrze liczyć kolejne serie uderzeń. Te wpływają na to, że rośnie poziom „koncentracji”, czyli innymi słowy zdrowia Petera. Dziwnym rozwiązaniem jest natomiast to, że seria nie zostaje przerwana w momencie, kiedy oddalimy się na chwilę z pola walki. Gracz dostaje dość dużo swobody w tej kwestii, więc można to uznać za ukłon w stronę niedzielnego użytkownika konsol, który nie oczekuje nic, ponad doskonałą zabawę. I walki z przestępcami są właśnie taką zabawą.
Jednak po kilku godzinach pomniejsze starcia z przeciwnikami, które rozlokowane są w każdej z dzielnic, stają się lekko powtarzalne. Te same napady, ale w różnych lokacjach. Na szczęście pojawiają się także nowi przeciwnicy, których arsenał staje się potężniejszy, a tym samym, trudniej jest ich pokonać. Szczególnie wtedy, kiedy chcemy wykonać zadanie „na maxa”. Przy takich starciach dostajemy bowiem możliwość zarobienia większej ilości żetonów. Dla przykładu, kiedy pojawił mi się atak na sklep, mogłem po prostu pokonać przestępców albo pokonać ich z wykorzystaniem odpowiednich ruchów. Czasem trzeba przyczepić ich do ściany pajęczyną, a czasem trzeba wyrzucić ich w powietrze lub wykonać kopnięcie w locie. Przy dużej ilości przeciwników czasem trudno się skupić na walce, bo zwyczajnie chce się zdobyć kolejny żeton.
Rozwijaj się
Wraz z rozwojem bohatera i posuwaniem się fabuły do przodu, dostajemy coraz więcej gadżetów. Pułapki reagujące na ruch i przyczepiających przestępców do ścian czy drony rażące prądem. Amunicję do takich gadżetów zdobywamy po prostu w walce, czyli wykonując odpowiednie serie, gra nagradza nas w kolejny sposób. Rzadko kiedy zdarzyło mi się, że zabrakło mi czegoś, czego akurat potrzebowałem. Zawsze można poradzić sobie w inny sposób, bo Spider-Man do dyspozycji dostaje jeszcze możliwość rzucania przeróżnymi fragmentami otoczenia. Drzwi od samochodu, śmietniki, beczki, palety i tak dalej. Jak już swoje wylatamy, to będziemy także mogli porzucać co pomniejszymi przeciwnikami. Warto z tego korzystać, szczególnie wtedy, kiedy atakuje nas całe mrowie wrogów.
Ci często potrafią dać nam nieźle w kość. Zginąć można łatwo, a już w szczególności na początku. Jeden, dwa celne strzały z broni palnej i już po nas. Z czasem nauczyłem się rozwalać przeciwników bez żadnych problemów. Traktowałem to nawet tak, jakby zbierał wspomniane wcześniej plecaki. Proste i bezproblemowe. Starcia, które pojawiają się już w głównym wątku fabularnym są trochę inne. Widać w nich większe urozmaicenie, choć i tak czeka nas dużo tłuczenia się po twarzach. Jednak Insomniac Games wrzuca w to także małe przerywniki. Czasem trzeba się gdzieś przedostać, czasem załatwić sprawę po cichu, a czasem po prostu wszystko rozwalić. Nie ma też na szczęście zbyt dużo wstawek, gdzie trzeba wciskać odpowiednie sekwencje przycisków w idealnym momencie. Dobrze to wyważono i nie drażni podczas rozgrywki.
Nie tylko Spider-Man
Fabuła niby dotyczy Spider-Man’a, ale po głębszym zastanowieniu się widać, że nie jest to do końca prawda. To opowieść o poświęceniu, a każdy z bohaterów poświęca w tej historii coś innego. My, jako gracze, możemy przez chwilę wcielić się w niektóre postaci poboczne, ale to zaledwie krótkie misje i w zasadzie skradankowe. Miłe oderwanie się od latania po Nowym Jorku, ale lekko potrafi wytrącić z rytmu opowieści. Ta generalnie rozwija się dość wolno na początku, ale warto poczekać na to, aż gra uderzy z pełną mocą.
Bohaterem Spider-Man PS4 jest także samo miasto. To potrafi się zmieniać, choć nie są to zmiany rewolucyjne. Drobne szczegóły, ale to tylko sprawia, że sam tytuł staje się bardziej ludzki, choć opowiada przecież o superbohaterze i złoczyńcach. Można przybijać piątkę z mieszkańcami, a na cmentarzu spotkamy nawet żałobników. To takie smaczki sprawiają, że Nowy Jork od Insomniac Games staje się grą prawdziwą. Nie idealną, bo zdarzają się z nią kłopoty, ale dającą długie godziny świetnej zabawy.
Wielka szkoda, że grając ma się wybór albo polski dubbing albo… polski dubbing. Dźwięk w grze można zmienić wtedy, kiedy zmieni się ustawienia systemowe konsoli. Niemniej polscy aktorzy dali radę, choć trzeba się było do nich przyzwyczaić.
Zalety:
- Świetnie zbudowane miasto
- Mnogość rzeczy do zrobienia
- Animacje i muzyka doskonale do siebie dopasowane
- Bujanie się
- Komiksowy klimat
Wady:
- Powtarzalność niektórych aktywności
- Czasami zdarzają się pomniejsze bugi
Tytuł ogrywałem na PlayStation 4 dzięki uprzejmości PlayStation Polska.
Nowe gry, konsole oraz akcesoria znajdziecie w naszym sklepie internetowym pod tym adresem.
Źródło: PlayStation / Insomniac Games